Strona 42 z 51 PierwszyPierwszy ... 32 40 41 42 43 44 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 411 do 420 z 503

Wątek: Magiczny kociołek.

  1. #411
    Awatar Niobe
    Niobe jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-02-2016
    Posty
    320

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Muszę wam to powiedzieć bo mnie gryzie.
    Ja nie mogę stracić wiary w bieganie. Mam wrażenie, że w dniu gdy dopuszczę do siebie myśl, że już nie będę biegać, wszytsko się zmini. I to już nie będę ja. Ja mogę nie biegać z powodu bólu. Mogę mieć przerwy. Ale nie mogę uwierzyć w to, że już nigdy nie pobiegnę. A na pewno nie mogę podjąć świadomie takiej decyzji. Bo coś we mnie umrze. Nie mogę. Muszę wierzyć.

    A wczoraj Arek mi powiedział, że on też w to wierzy. I w to, że razem przebiegniemy maraton. We dwójkę, razem. W moim tempie. Że zapłacimy za 6 godzin biegania i będziemy biec 6 godzin skoro za tyle zapłacimy. Nie stracimy ani minuty.

    Muszę wierzyć.

  2. #412
    Awatar Freyra_77
    Freyra_77 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-02-2016
    Mieszka w
    Bydgoszcz
    Posty
    176

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Tak, tak.... ja też się nigdzie nie wybieram. Jestem z Wami, zołzowata i upierdliwa, z patelnią w ręku

    Bieg... no to tego.... wszystko pewnie byłoby fajnie i przyjemnie gdyby nie to, że najzwyczajniej w świecie byłam .... przeziębiona. Zwaliłam się do Kasi z gilami po pas i jeszcze ją zaraziłam!

    Aha, ale zanim wyjechałam - piątek 13-go
    Bilety kupione na 17:45 a ja o 16-tej w dalszym ciągu w autobusie, na zakorkowanej drodze próbuję wrócić z pracy. Po drodze gnębi mnie myśl, że jestem nie spakowana i mam tylko pobieżnie naszykowane połowę rzeczy.
    I co? I jak już się autobus przebił przez korki to rozpętało się oberwanie chmury, burza.... Cała ulica zamienia się w rwącą rzekę, samochody stają, tramwaje, autobusy oczywiście też! Jeśli coś się porusza to żółwim tempem. (Jak coś to Jakub wrzucił na FB filmik jak wyglądała moja ulica w trakcie powrotu - kolega nagrał).
    W końcu autobus wysadził nas z 400m przed przystankiem prosto w ten rwący potok.
    Nie ma ulicy, nie ma torowiska, nie ma chodnika - wszystko płynie. I ja. Biegnę w wodzie do połowy łydki. Wszystko mokre, ja ubranie w którym miałam jechać (spodnie i buty). Nad głową trzaskają pioruny. Cudownie! Gdybym się nie spieszyła!
    A tymczasem jest już 16:30.
    Do domu wpadłam, nie wiem czy się rozbierać, suszyć głowę czy pakować. Krzyczę do J (on pod prysznicem), że ulica zalana i chyba nie przejedziemy. Oczywiście nie wierzy mi i idzie zobaczyć
    O 17-tej plus/minus dopchałam rzeczy do plecaka i w drogę. W starych spodniach i butach, mokrą torebką i niedosuszoną głową.
    Dojechaliśmy naokoło. Zdązyłam.

    Siedzę w pociągu i uświadamiam sobie, że nie wzięłam ani jednego talizmanu, ani jednego kamyczka i .... całe pudełko "kulek mocy" zostało w lodówce (a robiłam je dzień wcześniej o 23!).

    W pociągu chyba dobiła mnie klimatyzacja.

    No dobra. Potem w sobotę start na Kraków. Nocleg u mojej znajomej - duuużo by opowiadać.
    Rano z Kasią na rynek.
    Tuż przed 9 zaczęło świecić słońce, grzeje.... no to sruuuu bluzy do depozytu.
    Ile było słońca? Jakieś 5 km? Potem tylko chwilowe wyglądanie zza chmur. Zrobiło się masakrycznie zimno, wiatr łeb urywa (niczym w Poznaniu).
    Pierwsza połowa tempo całkiem dobre. Ale już czuję oddech bakterii i wiem, że nie utrzymam tempa. Na szczęście Kasia wypruła do przodu.
    Od 30 km mam już tak zmarznięte płuca, że nie mogę oddychać, staram jak najpłycej żeby nie bolało. Oczywiście ataki kaszlu. Smarki z nosa lecą na potęgę. Dwie paczki chusteczek na styk!
    Nogi ogólnie dobrze choć zaczynam odczuwać, że coś złego dzieje się w butach. Myślę sobie "po wuj tą watę upychałaś - pewnie gniecie bo się pozwijała", "chyba mi skarpetka zahaczyła paznokieć - coś mnie ciągnie", klnę na nowe buty...ból już taki, że nie wiem jak stawiać stopy. Oczywiście pojawiły się myśli żeby zdjąć buty ale potem się chyba jakoś znieczuliłam bo biegłam dalej.
    Żeby tego było mało problemy z żołądkiem - czuję, że nie daję rady już łykać bananów bo się cofają. No to na 25 km żel. Jest ok ale słodki jak diabli! Popiłam - woda z bidonu z plastiku ohydna. Walczę z mdłościami.
    Ok. Na 34 km chyba stoją z żelami Run&Bike - myślę spróbuję! Masakra, jeszcze większy ulep tylko z dodatkiem chemii. Zaczyna mnie boleć brzuch, znowu niedobrze, muszę zwolnić.
    Ale już tak niedaleko do końca! Tylko skończyć tą znienawidzoną nieskończenie długą pętlę i potem już tylko kilka kilometrów do mety.
    Chciałam przyspieszyć na finiszu. Oddech nie pozwolił. Trudno. Dobiegłam. Jest radość. Jest folia - w końcu mi ciepło. O tym cieple myślałam przez ostatnie 14 km.
    Kasia czeka
    W szatni zdejmuję buty w końcu.
    Jeden paznokieć ma bąbel na górze, cały biały, paznokieć rusza razem z cała nasadą. Masakra! Palec na drugiej stronie...hmmm....to po porstu jeden gigantyczny bąbel dookoła całego palca, podbiegnięty już nie tylko osoczem ale też krwią. Wesoło.

    Olśniło mnie u Kasi po kąpieli. To nie buty. To nie wata. To.... wizyta u kosmetyczki!
    Mój cały pięknie wyhodowany podczas treningów zrogowaciały naskórek, moja warstwa ochronna został zeszlifowany pilnikiem elektrycznym, wypilingowany na gładkość pupci niemowlaka. I dokładnie jak delikatna pupka niemowlaka podczas biegunki został brutalnie odparzony, obdarty i poodgniatany.
    Cóż, człowiek uczy się na błędach. Całe zycie!

    A poza tym? Obtarł mnie biustonosz. Nie czułam. Dopiero po biegu jak się myłam to zaczęło szczypać. Na drugi dzień zrobiły się subtelne wielkie strupy. Wyglądam całkiem jakbym z rozpędu wpadła na jakąś rozciągniętą na drodze linę. Albo jakby mnie ktoś więził

    Z jednego palca płyn zszedł prawie do końca sam, podczas powrotu do domu. Z tego z uszkodzonym paznokciem przebijałam. Zdezynfekowałam i obsmarowałam maścią.
    Jest ok. W sumie nawet nie boli. Tylko boję się żeby nie zerwać tego paznokcia. Jak już ma odpaść to sam w swoim czasie.
    W butach biegowych nie czuję w ogóle więc super.
    Cała reszta się też zagoi.
    Myślę, że do piątku będę sprawna.
    Tylko jeszcze zaleczyć przeziębienie.
    Niby jest dobrze ale podczas biegu oddech jeszcze świszcze i nie daje mocy.
    Uda jak z ołowiu


    Mam nadzieję, że nie zamęczyłam opowieścią. Resztę dopowie Shine, jak nie tu to pewnie na zywo
    Uciekam bo późno a muszę głowę umyć.

  3. #413
    Awatar Shinden
    Shinden jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    08-02-2016
    Posty
    345

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Cytat Zamieszczone przez Niobe Zobacz posta
    Muszę wam to powiedzieć bo mnie gryzie.
    Dobrze, że to piszesz. To ważne. To ważne, abyśmy też o tym wiedziały. Bo to daje informacje kiedy się zamknąć a kiedy użyć patelni.
    Dobrze.
    Wszystko będzie dobrze.
    Nie martw się.

    A w ogóle to czeka na cię twój kubek wiedźmy od drugiej wiedźmy
    A wiecie?
    Robiłam dziś herbatę w moim wiedźmowym kubku. Zalałam, włożyłam pyszną herbatkę i odkładam czajnik. Coś słyszę. Jakiś dźwięk. Dziwny. Jakby jakiś sprzęt był włączony? Nastawiam ucha skąd to dochodzi.... A to mój kubek!!!! Mój kubek śpiewa piosenki!!!! Dałam HA, aby posłuchał i tak patrzy zdziwiony, że mój kubek wydaje dźwięki!!!! Śpiewał do mnie!
    Potem przestał

  4. #414
    Awatar Freyra_77
    Freyra_77 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-02-2016
    Mieszka w
    Bydgoszcz
    Posty
    176

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    To była pieśń powitalna

    ............................

  5. #415
    Awatar Shinden
    Shinden jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    08-02-2016
    Posty
    345

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    czy ktoś mógłby mnie zabrać od miski z lodami?
    Mogę mówić, że przyzwyczajam ciało na powrót do mlecznych rzeczy, no ale kurde, bez przesady! Ile można tego jeść?!

    Wzbraniałam się przed tym płukaniem zatok. No jakoś psychicznie nie mogę się przemóc, choć już to robiłam. Wczoraj dopiero wypłukałam znowu. Dziś rano już jest naprawdę nieźle! Nie śpię od 6 i tylko dwa razy nos opróżniałam! Dobrze, to ja zaraz sobie też wypłukam

    A w ogóle to znalazłam BARDZO ciekawy i obiecujący krem kokosowy. W tesco :P Dopiero teraz oglądam interneta w poszukiwaniu firmy i opinii. Widać, że głównie blogerki piszą o tym z testowania od firmy i ... nic więcej. Ja zobaczyłam to w tesco i zaczęłam sprawdzać co mają. Wiecie co? Myślę, że warto się temu przyjrzeć. Wzięłam krem kokosowy (nie olej) iii.... jestem BARDZO pozytywnie zaskoczona! On jest do twarzy, ale nie tylko. Ja go daję na dłonie. Działa lepiej niż mój wypasiony krem do rąk :P Znaczy się - dłużej.
    I w ogóle weszła nowa, czeska firma z produktami wege! Pasztety z ciecierzycy itp. Hm, nie tylko wege, bo np ja kupiłam pasztet soczewicowo-tuńczykowy Początkowo myślałam, że wychodzi taniej niż nasza polska frima, ale... Ilość w pojemnikach nie powala Wzięłam na spróbowanie. Wzięłam też do wszamania deser z ciecierzycy (!) czekolady i sera białego.... Niezłe! I bardzo sycące.

    ...
    pobiegałabym...
    wczoraj w lesie wraz z medytacją oddawałam moją chorobę prosząc o uzdrowienie. Płukanie zatok i silna intencja wyzdrowienia sprawiły, że dziś katar już nie leci, choć czuję, że gdzieś się jeszcze gnieździ.
    To dziś jeszcze nie. Jutro. Jutro przebieżka. Malutka Może Zochę wezmę?

  6. #416
    Awatar Niobe
    Niobe jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-02-2016
    Posty
    320

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Lody! Nie Niobe! Ty nie możesz jeść lodów. Ty masz być grecką nimfą! Zero biegania, zero lodów!
    Shin, nie wolno ci się ze mną dzielić


    A co do tego kremu. Chyba mnie źle zrozumiałaś. Parafina w kremach nie jest niczym złym. Wręcz przeciwnie. Działając jak kompres lekko podnosi temperaturę skóry i ułatwia wchłanianie dobrych rzeczy w komórki. Natomiast dla włosów już korzystna nie jest. Bo komórki skóry są żywe i zachodzą w nich procesy metaboliczne, a włos jest martwy. Parafina włosy obciąża i zmatowia. Obciążenie przy delikatnych włosach przyczynia się do ich wypadania.
    Więc... jeśli Twój krem robi dobrze twojej skórze to ja nie widzę powodu by z niego rezygnować. No chyba, że ci zatyka pory. A na włosy nie polecam.

  7. #417
    Awatar Shinden
    Shinden jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    08-02-2016
    Posty
    345

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Cytat Zamieszczone przez Niobe Zobacz posta
    Lody! Nie Niobe! Ty nie możesz jeść lodów. Ty masz być grecką nimfą! Zero biegania, zero lodów!
    ...
    ja też chcę być nimfą trochę... Mogę?
    Po maratonie trochę byłam. A teraz jem lody. Dużo. Nie mogę przestać!
    Shin, nie wolno ci się ze mną dzielić
    nie ma strachu Nawet jeśli bym chciała, to nie zdążę się podzielić


    A co do tego kremu. Chyba mnie źle zrozumiałaś. Parafina w kremach nie jest niczym złym. Wręcz przeciwnie. Działając jak kompres lekko podnosi temperaturę skóry i ułatwia wchłanianie dobrych rzeczy w komórki.
    nienie, dobrze dobrze, wszystko dobrze zrozumiałam! Przestałam bać się parafiny. Tylko teraz staram się myć buzię ciepłą wodą, aby lepiej ją usunąć, a nie byle jak i zimną Bo mam tendencje do zapychania, ale skoro tak dobrze mi służył ten krem tak długo, tzn, że nie jest dla mnie parafina aż tak wielkim problemem.

    Ja poszukuję nowego kremu, bo chyba już potrzebuję. Myślałam, że ze względu na parafinę, ale jak poczytałam artykuły to stwierdziłam, żę to nie to. Psychicznie potrzebuję zmiany, ale i skóra też chce czegoś innego. Na pewno mój stary krem BARDZO dobrze się nadaje do zrobienia BB kremu. Nie mogę BB kremów, które są na rynku. Zatykają mnie i krosty straszne mi wychodzą. Takie gojące się milion lat i nie dające się wycisnąć. Ale jak sobie robię na bazie mojego kremu (mój krem + podkład ) to wychodzi super. Ja chyba już szukam zmiany. Jak zaczęłam jeść mlekowe rzeczy (już mnie tak brzuch nie boli. Tylko jeszcze muszę uważać z nadmiarem. I krostek wychodzi mniej, a jeśli już to tylko takie szybkie), oraz czekoladę to mi powychodziły plamki i małe diabelstwa na policzkach. I ten krem już mi się nie sprawdza. W sensie,..., nie umiem tego wytłumaczyć. Tak jak nie umiem wytłumaczyć dlaczego moja skóra nie lubi wypasionych kremów przeciwzmarszczkowych :P
    Nie lubi i już.
    Nie przepada też za olejami, ale ten krem kokosowy (właśnie sprawdziłam, że nie podałam wam firmy: BIOAMARE!), to tak cudownie moja skóra to przyjęła!
    A jeśli chodzi o włosy to dbam i sprawdzam czy coś ma parafinę.

    Czy widziałyście co w tym roku wymyślili z [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]?
    Szczerze mówiąc ... lipa. Znaczy się, fajnie, super, jakbym nie robiła korony to spoko, cieszyłabym się, bo ja lubię kolekcje. I będzie można je później na makiecie poukładać. Fajny pomysł: zbierz je wszystkie Ale nie będę biegła wszystkiego (znaczy się, niechcący będę. Oprócz maratonu w tym roku) i to mnie smuci. Bo będę miała "prawie" kolekcję. I to wkurzające. Na dodatek, skoro nie będę miała kolekcji, to te medale wyglądają..... słabo. Głupio. Tandetnie. W sensie, zobaczcie jak będzie wyglądał medal z połówki No halo, tandeta! Co to kuźna jest!? grrr

    Aha, Niobe, chciałam powiedzieć, że jak będziesz kiedyś biegła maraton w Mieście Smoka, a ja akurat nie będę miała w pobliżu żadnego maratonu, to też pobiegnę z tobą.

    ----------------------------------
    hehehe, dziś nie pobiegam. Zapomniałam, że ja mam dziś kravmagę! Juhuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!

  8. #418
    Awatar Niobe
    Niobe jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-02-2016
    Posty
    320

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Shin! Czy ty myjesz buzię wodą? WODĄ? Z kranu taką?
    Sorry, ja mogę myć buzię wodą. Mam suchą skórę i też nie powinnam, ale na upartego mogę jeśli nawilżę ją porządnie kremem po myciu.
    Ale ty, z zapychającymi się porami, nie możesz myć buzi wodą. Ty potrzebujesz porządnego oczyszczenia. Najpierw płyn miceralny (Soraya ma [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] fajny, do głębokiego oczyszczania, nie pozostawiający tłustej warstwy, ja używam i polecam, bardzo odświeża, niedrogi) a potem tonik normalizujący (ja akurat nie potrzebuję, ale mogę pomóc znaleźć jakiś fajny). To jest mycie buzi przy twoich problemach. Żadne smarowanie produktami na bazie alkoholu dla nastolatek. Ale też nie woda. Ty masz dojrzałą skórę z problemami i musisz ją traktować jak należy. Wiesz... być może przez przypadek odkryłyśmy receptę na twoje bąbelki? Jestem w szoku! Krem kremem, ale to wykończenie pielęgnacji. Nie wiem, czy nie ważniejsze jest oczyszczanie. I już na tym etapie można dobrać kosmetyki, które nawilżą skórę jak trzeba. W naszym wieku nawilżanie to podstawa. Nawilżanie a nie natłuszczanie.
    Natłuszczanie jest super zimą bo zabezpiecza przed mrozem.
    Oczyszczanie i nawilżanie. Skóra ma się czuć lekko. Tak się czuje pod tłuszczem? Moja nie bardzo. Wolę lekkie kremy. twoja pewnie też nie skoro masz tendencję do zapychania. Dlatego pisałam, czy parafina zatyka ci pory. Wierzę, że po tym kremie buzia jest wygładzona ale taki sam efekt uzyskasz porządnym nawilżeniem. A może to pomoże zapanować nad wypryskami?
    Myślę, że warto spróbować. Oczywiście, nie oczekuj rezultatów w tydzień. Zastanów się.

  9. #419
    Awatar Niobe
    Niobe jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-02-2016
    Posty
    320

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    A z medalami to lipa. Straciłam całą ochotę na bieg. To nawet nie są medale!!!

  10. #420
    Awatar Shinden
    Shinden jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    08-02-2016
    Posty
    345

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Tak, myję buzię wodą-wodą. Nie potrafię inaczej. Nie potrafię wymyć buzi "czymś" co nie jest wodą. Całkiem nieźle znosiłam robienie OCM, gdzie wody nie ma, ale płyn miceralny.... Próbowałam. Nie daję rady. Może był niewłaściwy?... Chociaż... Może to psychiczne? Bo to uczucie, kiedy woda zmywa ze mnie wszystko, łącznie ze stresem, albo złością... Mało tego, wiesz czym myję buzię? Mydłem Na dodatek mydłem dove. Myłam kiedyś płynem bez mydła, z dodatkiem rumianku, ale robiły mi się krosty. Wypróbowałam kilka mydeł i dove podszedł mi najbardziej. Od dwóch lat myję w ten sposób.
    Gdyby mi to szkodziło masakrycznie, to wyglądałabym tak jak przed bieganiem. Przecież ja w chustach chodziłam w lecie! I wtedy właśnie eksperymentowałam z różnymi duperelami na twarz. Płyny bez mydła, mleczka kosmetyczne, druciak
    Dopiero jak zaczęłam biegać, hormony się unormowały i problem się zmniejszył. Prawie do minimum. Teraz to zależy co zjem, bądź nie wiem już ocb.
    Dlatego ten mój krem robi mi tak dobrze, bo nawilża. Wiem, że bardziej potrzebuję nawilżenia niż natłuszczenia (dlatego olejowe nakładam na noc, nie w dzień, ale wszystkie nawilżające kremy, jakie wypróbowałam (oprócz tego mojego) dziwnie napinają mi skórę i tworzą na jej powierzchni jakąś warstwę, która zaczyna mnie swędzieć po paru godzinach. Nawet maseczki nawilżające robią mi kupę z twarzy zamiast coś dobrego zdziałać. Każdą nawilżającą maseczkę jaką używałam (oprócz domowych) bardzo źle wpływa na moją skórę.

    Ale.

    Posłucham się. Bo mój sposób przestał być idealny. Kupię płyn i tonik. Jaki tonik polecasz? Nie znam się totalnie.
    A alkoholowy mam na krostkowe sprawy i tylko na nie. U J. podpatrzyłam i okazał się mega świetny do wykańczania dziadów.

    A krem? Używa się po tym kremów?

Strona 42 z 51 PierwszyPierwszy ... 32 40 41 42 43 44 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •