-
Ja mam dokładnie tak samo 1000 zjadłabym na raz ;]
-
Ja jak mam faze to nawet i wiecej zreszta same wiecie. Nika, to sie tylko tak wydaje, ze nie dasz rady. Jeszcze sie kiedys bedziesz smiala ze tak myslalas, ze nie dasz rady
-
Hm.. Ja niestety potrafię wpadać tylko ze skrajności w skrajność. i nie mam pojęcia jak temu zaradzić...
-
-
ja jak mam umysł ''dietkowy'' to mysle sobie - kurcze obiad 400 kcal... masakra za duzo... ojej jak to zjem
a jak włącza mi sie umysł ''weekendowy'' (który z tym weekendem sie konczy kategorycznie ) to mysle - 2 jogurty cornery z chrupkami to 400 kcal tylko?
musze sie leczyc :P
-
Moj umysł się kończy z chwilą wyjścia z domu gdy w mojej kieszeni pobrzękują drobne - z chwilą gdy przeliczam pieniądze już je zamieniam w myśli na słodkości
-
hmm ja mam tak, ze jak przychodzi czas wielkich wyjazdow, to dostaje wilczego apetytu i nawte w domu w przerwie kilkudniowej miedzy wyjazdami jem jak opetana. ale wyjazdy sie skonczyly, wrocilam do domu i apetyt jak reka odjal... znaczy dalej kocha jesc i moglabym ciagle, ale juz nie musze walczyc ze soba. a weekendy na ktore gdzies jade chocby z przyjaciolka do miasta od razu jesc mi sie bardziej chce.
-
dokladnie. ostatnio pojechalam na miasto i mimo, że mialam ze soba kanapke to nagle zobaczylam te wsyztskie sklepy z czekoladą, swiezymi bagietkami itp.. poza domem bardziej wszytsko kusi...
-
Inna sprawa, że jak czlowiek na dworzu to idzie, więc chcac nie chcąc spala, a to wyostrza apetyt. (ale twierdzenie, co? )
-
twierdzenie jak najbardziej prawdziwe :P
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki