Ja w zasadzie przyszłam sie pżegnać na dwa tygodnie.
Obowiązki wzywają .
więc zycze ci wesołych i spokojnych świąt -no i dalszych sukcesów -oczywiście.
Ja w zasadzie przyszłam się pożegnać na tydzień
Goście w dom ...czas poza dom...
Aiu dietkowego , udanego i spokojnego tygodnia życzę
Pozdrowienia
SIRINGO Czy ta cukinia była surowa i bez żadnych przypraw???
Największe przeszkody to własne nastawienie.
Krysial, Jupimorku, szkoda, że się odmeldowujecie na trochę, ale rozumiem i czekam.
Podstolinko, nie mam internetu w domu, dlatego milczałam w weekend, ale życzenia wyczułam telepatycznie i weekend minął dobrze, dzięki...
Po tak długim czasie najadłaś się słodkości? A przez cały ten okres nic?.... Podziwiam Cię, jesteś genialna! Moje założenia (dotychczas głównie teoretyczne ale teraz się trzymam) to jedzenie wszystkiego, nawet słodkości czasami, ale zdecydowanie mniej i w limicie....Ze świadomością że nie mogę w ogóle jeść słodkości nawet nie zaczynałabym żadnej diety....
Siringo, marzę o momencie, kiedy będę chudsza o przynajmniej 20 kg, na razie zrzuciłam około 5 kg balastu, a już spodnie jakby luźniejsze. Przyłączam się do pytania Jupimorka: ta cukinia była surowa? Skórę wyrzucałaś?....
Dziewczyny, weekend minął ok mimo że dużo leżałam, bo dostałam @@@@@@@@....Zaraz przesunę suwaczek na 93,8 i powiem jeszcze, że od środy planuję wprowadzać wiosenne wyprawy rowerowe, żeby tylko pogoda dopisała....
Doszłam do stanowczego wniosku, że rzeczywiście najgorszym wrogiem odchudzającego się są węglowodany, bo po pierwsze niesamowicie nabijają kalorie, a po drugie bardzo szybko chce się po nich jeść (wyjątek to oczywiście węglowodany złożone, czyli razowiec i kasze). Ograniczam węgle, umiem już się najeść twarożkiem czy jajkami bez chleba Co nie znaczy, że wyrzuciłam je w ogóle, nie, ale będę je jeść jak już naprawdę będę miała straszną ochotę....
witaj Tak tak zgadza sie -caly ten czas nie ruszylam slodkosci ,a okazji bylo hohoho,a moze i wiecej .No i teraz szlag trafil kanoldy jak to sie mowi.Musialam i juz Ale jakos po ytm zamachu nie ciagnie mnie ponownie do grzeszenia, Widocznie ten moj organizm juz nie mogl sobie z tym wszystkim poradzic.
Teraz co zauwazylam na wiosne to chodze bardzo glodna.,ale to bardzo
Zapijam ten moj glod wszystkim czym sie da :czerwoncem ,zieloncem,mineralna i prawda jest taka ze chodze bardzo glodna.Caly ten czas nie moge sobie poradzic z uczuciem glodu.Moze mi cos poradzisz na to Tak mysle,ze moze to i stad ta chcica na slodkie./cale szczescie ze jednorazowa/. Na wadze przbylo tez nastepne 0,5kg.-czyli w sumie 1 kg. i znowu na osi mam 82 a niech to szlag........
No ale sie nie zniechecam dalej ciagne ten "wózeczek".
Pozdrawiam serdecznie i do milego uslyszenia.
110/82
Podstolinko, najlepsze na głod są warzywa, np. marchew, rzodkiewki, ogórek czy jabłka (to oczywiście owoc... ). Poza tym jedz posiłki, które dobrze sycą, czyli mają dużo błonnika a mało cukrów prostych, np. płatki owsiane z mlekiem (czy same jak lubisz), chleb razowy lub same posiłki białkowe lub warzywne, np. tuńczyk z warzywami, twarożek ze szczypiorem czy rzodkiewką czy co tam lubisz, ale co ma mało węglowodanów prostych. Zapijanie głodu jest ok, ale jest to męczące i trudne na dłuższą metę, lepiej się po prostu najadać....A jaki masz dzienny limit kalorii?....
U mnie ok, wczoraj zmieściłam się w limicie i nie ćwiczyłam co prawda, ale baaaaaaaardzo dużo latałam. Dzisiaj waga pokazała ciut, ale baaaaaardzo ciut mniej (o 0,2), więc nie przestawiam.
Dzięki Misialku, wczoraj też było ok....I przesuwam suwaczek we właściwym kierunku!
Nikt do mnie nie zagląda......Uuuuuuuuuuuuuuuuuuu
No to popiszę sama do siebie....
Asiu, wczoraj było znowu ok..... Zjadłam cudny obiad (wahałam się w mieście pomiędzu lasagne ze szpinakiem a zapiekanymi polędwiczkami i wybrałam to drugie. Było pyyyycha i godne jest powtórzenia w domu - to były pokrojone na talarki polędwiczki, opieczone na grilu a następnie ułożone skosem naprzemiennie z plastrem mozarelli, plastrem cukinii, zalane sosem pomidorowym i zapieczone)....Znowu nie ćwiczyłam, ale znowu też dużo biegałam po mieście....Dzisiaj wreszcie mam zamiar pojeździć na rowerze, a jutro mam urodziny i zamierzam zrobić coś pysznościowego do żarcia..... Tylko co?....
Aiu -kochanie bardzo Ci dziekuje za cenne wskazowki .Dzisiaj dopiero do Ciebie zajrzalam.Cierpie na chroniczny brak czasu.Mysle jednak ze wszystko sie jakos ulozy.Najgorzej to jednak z tymi moimi chorymy.A tu jeszcze swieta na karku i "sluzba"z wnukiem.Wiesz kazdy mowi ,aby do wiosny a ja powiem ,aby do wrzesnia ,bo maly pojdzie do przedszkola to juz bedzie inaczej.Teraz podjelam sie tej "misji " to musze ja wypelniac nalezycie.
Pytasz mnie o limit kalorii -serce Ty moje ukochane nie robie ,nie licze poki co nie mam na to czasu.A pozatym komputer wolno pracuje,a ja sie zaraz wsciekam ,ze 100 innych rzeczy moglabym w to miejsce zrobic.Sciskam mocno i pozdrawiam z bardzo slonecznego Poznania. I obiecuje ,ze w miare mozliwosci wstapie chociaz na chwileczke.
Życze milego dietkowania
110/82 przy takim ruchu to ja pownna byc SZCZYPIOREK"/hihihiiiiiiiiiiiiiiiiiii/
No... "uuuuuuuuuuuuuuuu - nie zagląda"
A ja właśnie zaglądam i zapraszam do zaglądania do mnie.
Zakładki