-
Uprzejmie donoszę:
- Na froncie WOŚP: wszystkie moje wystawione aukcje znalazły chętnych
- A ja wzbogaciłam się o dwie (bardzo mi potrzebne) smycze do kluczy ( których cały pęk zwisa w przedpokoju i nigdy nie wiem, które do czego), pluszową marchewkę (która wróciła na aukcje z powrotem) oraz PRAWDZIWE FUTRO .. do głaskania Jestem umówiona na letnie głaskanie, bo to aż w Świętochłowicach
- Waga się znalazła, ważę 95 kg, więc jest więcej niż było, ale mniej niż się spodziewałam. Mam szczęście.
- Musiałam odebrać ojca z domu opieki - właściciele tak się zajęli budową kolejnego domu, że przestali płacić swoim pracownikom i .. zostali sami z trzydziestoma podopiecznymi. Cały personel zwiał. No to możecie sobie wyobrazić stan, w jakim zastałam ojca w niedzielę. Jest tragicznie. Wzięłam urlop i na zmianę z mamą odchu****emy, dokarmiamy, myjemy po kawałku. Odleżyny na wylot. Nie chodzi, nie można się z nim porozumieć za nic, i tylko jedno mu doskonale wychodzi: krzyczenie "cholera!!" Na wszystko Ale lekarz orzekł, że to już ostatnie stadium choroby.
- Zakończyłam fazę przeprowadzkową - została mi do opróżnienia piwnica TAM. Kto chce resztki kafelków i terakot? Listew? Łóżko rozkładane? Dwie zepsute maszyny dziewiarskie? Kosiarkę do trawy na wiertarkę Celma? Odkurzaczo-froterkę? Zgłaszać się proszę
- Badziewiastej, gąbkowej, pomarańczowej kanapki po poprzedniej właścicielce udało mi się pozbyć
- Pod jednym względem tu jest BOSKO Do Parku Szczęśliwickiego minuta drogi - obejście jeziorka niespiesznym spacerkiem (czytaj: ja dyszę jak kaszalot) zajmuje 20-30 minut Ja jestem dotleniona, psy wniebowzięte A i kalorie zlecą szybciej
Tyle chwilowo - lecę skręcać wersalkę CMOK
-
Udanego weekendu
Cieszę się,że jestes zadowolona z lokalizacji - do wiosny pewnie zadyszka Cie opuści
***
Grazyna
-
W dniu 19.01 po długiej i ciężkiej chorobie odszedł podpułkownik LWP w stanie spoczynku o czym zawiadamiają pogrążone w głębokim smutku ..
-
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Mirielko, tak mi przykro...
przytulam...
-
Dzięki, dziewczynki .. Trzymamy się ..
Może to "znieczulancko" zabrzmi, ale mam wrażenie, że jak człowiek gaśnie długo i powoli to w pewien sposób przygotowuje swoich bliskich na to, co ma się zdarzyć. Ojciec od roku już wyrywał się do aniołków, denerwowało go, że jeszcze się budzi rano i żyje .. "Masz pojęcie ile ja już mam lat?" pytał zadziwiony i twierdził, że ma 100 A ja zawsze się śmiałam, że zapomniał wysłać do św. Piotra zamówienia na pokój i o nim zapomnieli
Wojsko też zapomniało. Usiłowałyśmy załatwić asystę wojskową na cmentarzu. W końcu oficer, kombatant, szlak bojowy co prawda nie od Lenino, ale do Pragi, cale życie w wojsku, wielokrotnie odznaczany w czasie wojny i po - za zasługi dla obronności kraju .. I co? NIE DA SIĘ. Nikt nie jest kompetentny. Próbowali jego koledzy z wojska i towarzysze broni - NIE DA SIĘ. Wkurzyłam się. Mój były dyrektor - cywil z epizodem powstańczym - miał asystę żołnierzy, ordery niesione na poduszkach, salwę honorową, capstrzyk grany na trąbce. Ojcu się nie należy? Ale błagać nie będziemy. Zaniosę porcelankę osobiście jak będzie trzeba, chyba że wyręczy mnie któryś z kombatanckich kolegów ojca.
A o współczesnym wojsku zmieniam zdanie.
Kremacja w czwartek rano, pogrzeb w piątek. Precious nie dojedzie - ma egzaminy.
A w środę urwanie głowy - zabieram z Instytutu swoje kartony z książkami. Mus. Likwidują bibliotekę, a tam właśnie w kącie je upchnęłam. Dopiero pozbyłam się większości kartonów z domu, więc zmieszczę je jakoś. Pytanie jest inne - co ja zrobię z tymi książkami, skoro wszystkie półki już pozajmowane? Piwnica zapchana rozkręconymi meblami i jedną szafą, którą w weekend zawalę drobnym sprzętem technicznym, który teraz zawala górę regału pod sufit. Pawlaczy nie ma i nie ma też możliwości zbudowania takowych. Mogę zabudować przestrzeń pod parapetem okiennym. Mogę zamówić wąską szafkę wzdłuż jednej ściany przy oknie. Ale to potrwa. Mogę dokleić wąską a właściwie płaską biblioteczkę na boku Komandora, co trochę zwęzi wejście do pokoju no ale jakiś kompromis trzeba znaleźć. Mogę część książek sprzedać np na Allegro. Tu moja dusza się buntuje. Zobaczymy jak zareaguje dusza, jak się ciało o kartony będzie przewracało.
Wymyśliłam co zrobię z drabinką do ćwiczeń - upchnę po oknem, gdzie razem z rowerem będzie stanowiła kącik sportowo-rehabilitacyjny. W międzyczasie będę ją użytkować jako wieszak na kwiatki. Narazie leży za wersalką pod ścianą, bo jest za wysoka i trzeba ją skrócić, a gdzieś mi zginęło pudło z narzędziami i piłę znalazłam dopiero wczoraj. Dla odmiany zginęła mi długa miarka. Jak jej nie znajdę wykorzystam centymetr krawiecki i udydolę tę drabinkę. Jak usłyszycie po Warszawie takie straszne sapanie to będę ja Sapanie się nasili jak będę wiercić dziury pod mocowanie. Jak mi się trafią takie kamienie jak w łazience grozi wam huragan. Ale mam nowe wiertła widiowe, więc może was nie zwieje. Na wszelki wypadek nie wychylać się przez okno
A w niedzielę jadę na gołąbki do mamy i będę polerować medale Bo pewnie ręką i nogą po pracowitej sobocie nie ruszę, ale z takim zadaniem może sobie poradzę
-
-
Mirielko właśnie przeczytałam, przepraszam, że dopiero teraz, ale jestem i przytulam.
Widziałam opis na gg, ale jakoś nie skojarzyłam - głupia baba ze mnie.
Przyjmij moje wyrazy współczucia
Widzę,że jak coś trzeba w domu zrobić to znajdujesz najbliższego faaaaachoffca czyli siebie znam to niestety z autopsji. Mój facet lepiej, żeby się nie dotykał do takich prac, bo później muszę po nim tydzień dziury łatać
-
Ależ nic się nie stało Rewelacjo kochana - ale żeby z tej przyczyny aż tak się 'komplementami' obsypywać od rana to ja się po Tobie tego nie spodziewałam
No i zdycham. Miałam dziś marszobieg za transportowcami. Zadzwonili rano, że mogą przewieźć książki nie w środę, a dziś o 14-tej. Już wszystko sobie załatwiłam (klucze, zezwolenie na wjazd samochodu na teren itp), gdy z 14-tej zrobiła się 11-ta. Więc wszystko biegiem. Do busika nie wlazłam i goniłam za nimi (po załadowaniu książek) środkami lokomocji miejskiej. Metro, autobus mój mi zwiał, więc go goniłam innym, potem tramwaj nie przypasował, ale podjechałam na plac Narutowicza, gdzie mam ich więcej. I ostry marsz do domu. Zziajana dopadłam ich zanim wyładowali wszystkie kartony I teraz za wersalką czai się moja biblioteka - 2,5m x 0,5m x 1,2m czyli 3,7m3 książek A czai się, bo stoi w wąskiej stercie przy ścianie przyciśnięta wersalką. Jak ruszę wersalkę .. No będzie krach porównywalny z indeksem giełdowym.
I teraz odpoczywam. Zresztą i tak za nic się nie mogę zabrać. Dziś dzień czarnej dziury. Czyli wszystko mi ginie. Zginął mi mój telefon nowy, kołki, uchwyty do półek w szafie, czarny golf, plastry, miarka oraz 2 monety 2-złotowe z maja 2007. Te do kolekcji. Bo zbieram. Zginął mi też biały serek, ale ten wiem gdzie .. Podejrzewam, że ta czarna dziura przede wszystkim pojawia się w mojej głowie, bo po dłuższym szukaniu i jeszcze dłuższym olewaniu szukania znalazłam kołki, plastry, miarkę i czarny golf. Reszty jeszcze nie. Czekam zatem aż czarna dziura przesunie się w inną strefę pamięci.
Czyli z zadań bojowych zostało mi tylko uprzątnięcie piwnicy TAM.
-
Czasami takie komplementy są potrzebne.
Dzielna jesteś - podziwiam, że dajesz sobie radę.
Ja ponawiam ofertę - chętnie pomogę jeśli tylko będziesz chciała.
wczoraj byłam w twojej okolicy. Strasznie ją lubię
A teraz będę lubiła jeszcze bardziej
Przesyłam dużo energii - może pomoże na czarną dziurę
buziaki
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki