No, dzisiaj jestem z siebie zadowolona.
Mimo ze 1000 nieznacznie przekroczylam ale za to mam nastepujacy bilans:
papierosow spalonych - 0
cwiczen wykonanych - po dwie serie 8min abs, ramiona, nogi, posladki
Maz szczesliwy, ze nie smierdze.
Ala szczesliwa, ze "mnie nie zabije." (palenie)
Tylko tesiowa stwierdzila, ze "po co ja sie odchudzam jak i tak zaraz przytyje dwa razy tyle". No....
Wlasnie, tak sie zastanawiam.... Co potem , jak juz dojde do tego 55kg? Jak to zrobic zeby utrzymac i nie przytyc? Wiem ze jeszcze mi troche zostalo, ale jednak blizej niz dalej...
Ok. Spijcie slodko... Do jutra
Zakładki