dzieńdopry... :]

tabelka narysowana... powieszona na lodówce i jeden kwadracik z napisem "serek" skreślony... ... o 10:00 mama puka do mojego pokoju: gosia!! nie będzie odchudzania - kupiłam truskawki... i jak dodała, że muszę zerwać z dietą to moja przekora podziałała - a nie przerwę tak więc truskawek nie jadłam i dalej się oczyszczam - jeszcze czuję przeciążenie żołądka... najgorszy 2 dzień przede mną...

chociash nie ukrywam, że cięshko mi jest na sercu ... w Olsztynie do piero teraz zaczynają się pojawiać truskawki... ale za cztery dni pefnie będą jeszcze tańsze i smaczniejsze - bo jest słoneczko

a mobilizuje mnie siedzenie przed kompem z tego względu, że: jak siadam to jush pępek mi sie chowa pod fałdkami - no fakt specjalnie lekko się garbię by się zdołować jak się wyprostuję ash tak tragicznie nie jest

drugie śniadanie - szklanka mleka przede mną - idę więc się rozkoszować moim super lekkim żołądkiem po 4 dniach

pozdrawiam

p.s. powtarzam się: renia wzbudza we mnie instynkt macierzyński