A u mnie nienajlepszy nastrój...
po pierwsze jestem przeziebiona, okropny katar i bój gardła!
po drugie...obawiam sie ze bedzie tak jak kiedys i nie osiagne swojej upragnionej wagi 47 kg, w ktorej kiedyś czułam sie fantastycznie. Dlaczego? Boje sie ze scenariusz sie powtorzy i bedzie tak jak przy moich dwóch ostatnich próbach. Dochodze do około 50,5 kg i dalej nie idzie...organizm broni sie jak moze zeby nie pojawila sie na wadze ta magiczna liczba 49. Przeciez niedawno miałam zastój przy 52 kg. Jak wracam pamiecia kilka miesiecy temu to było tak samo, mimo niedawnego zastoju, troszke powyzej wagi 50 kg nagle STOP. I co? Miesiac wzorowej diety 1000 kalorii i ani grama mniej. Zalamywalam sie i w koncu zaczynalam jesc...a raczej sie objadac a kilogramy szybko wracaly. W zlosci, i wyrzutach "po co mi to było", nie wychodzilam z diety tak jak powinnam, dokladajac stopniowo kolejne kalorie. Od razu zaczynalam duzo i niezdrowo jesc. Boje sie ze tym razem tez tak bedzie. Zaczelam sie wazyc codziennie, i jesli codziennie widze ta sama liczbe, taka przy ktorej poprzednim razem juz nie bylo mniej...to wpomnienia wracaja...i zaczynam powatpiewac czy organizm dopusci zeby bylo mniej niz 50.
A moze tym razem tak nie bedzie tylko to, ze waga nie spada ma zwiazek z tym, ze jestem przeziebiona. Juz sama nie wiem. Szukam wytlumaczenia ale i tak pewnie skonczy sie tak jak poprzednio...
Zakładki