I jeszcze mam ochotę na frytki
I jeszcze mam ochotę na frytki
SZEFLERA -> te ciasteczka są faktycznie wciągające... Jak się zacznie je chrupać, to ciężko przestać. A co do odchudzania... Chyba zawsze przychodzi taki moment, kiedy najchętniej byśmy rzuciły wszystko w cholerę, bo po co mamy się tak męczyć... Ale nie poddawaj się! tak ładnie sobie radziłas, szkoda to wszystko przekreślać! Przeczekaj ten zły okres i... BĘDZIE DOBRZE!!! Buziaki.
Ech, u mnie też porażka, i to na całej linii.. Też zaczęło się od akoholu - lampka wina, do której oczywiście orzechy w czekoladzie musiały pójść w ruch.. Potem adruciki.. Trochę cukierków.. Oczywiście wszystko po 18, i to grubo.. Nawet nie podliczam.. Z ćwiczeń i rowerka też dzisiaj nici.. Cholera, chyba zachłystnęłam się za bardzo dzisiejszym sukcesem :/
Szeflera, nic się nie martw, Silje dobrze prawi, trzeba po prostu przeczekać trudniejszy okres. Powiem Ci że też nieraz zastanawiałam się, dlaczego Ci waga nie schodzi, niestety do wniosków żadnych nie doszłam, a jest to dość dziwne.. Też myślałam, że pójdziemy łeb w łeb.. Ale mimo wszystko nie łam się, ja wierzę, że w końcu to ruszy, nie może przecież ciągle stać w miejscu, skoro dużo się ruszasz! (już pal licho fakt diety, ale przeciesz ruch musi robić swoje!). Mam nadzieję, że obudzisz się jutro z nowym zapałem i energią do dalszej walki I zaglądaj do nas częściej kochana, wiesz, że z forum o wiele łatwiej opierać się pokusom. Buźka, nie daj się Szeflerka głupim ciastkom (ekhm.. tylko nie mówcie "i kto to mówi".. )
Kurde najchętniej to bym się z samego rana zważyła za karę za to obżarstwo, może z tego bym chociaż jakieś wnioski wyciągnęła Czuję się fatalnie, po prostu się wręcz nażarłam tymi słodyczam.. Strasznie mnie aż żołądek boli, naprawdę źle się czuję fizycznie (o psychice nie wspomnę) ech.. Ale co z tego, skoro napewno taki wyskok jeszcze nie raz się zdarzy :/
Hej dziewczyny.
Długo zastanawiałam się, czy dobić się po tym wczorajszym obżarstwie czy sobie odpuścić i się nie dołować. Wybrałam opcję pierwszą, bo nic nie jest dla mnie większą karą niż gorsze wyniki na wadze. Stanęłam i bosko - kilogram więcej. Najpierw stwierdziłam: "OK, luz, to tylko kilogram". A potem przypomniałam sobie, kiedy ostatnio tyle ważyłam i jak duzo czasu zajęło mi zbicie tego kilograma. 11 dni. Dno, totalne dno. Zaprzepaściłam 11 dni ciężkiej pracy z głupoty, która nawet nie była przyjemna, bo już wczoraj miałam brzuch jak balon i odruchy wymiotne. Co tu dużo mówić, zawiodłam się na sobie nie po raz pierwszy, ale po raz pierwszy zrobiłam to wtedy, gdy byłam aż w takim stopniu zdeterminowana i nastawiona na sukces. Jak to mówią: głupota nie boli - a jednak mnie zabolała :/
Żeby spotęgować swoją karę zmienię tickera - to chyba największy wstyd, bo jeszcze wczoraj było cudowne 51.8, i nie omieszkam tego zaznaczyć w moim podpisie. Trudno, trzeba ponosić konsekwencję swoich czynów. Jedyna nadzieja w tym, że może tym razem coś trafi do tej mojej pustej głowy i wyciągnę wnioski z wczorajszej nocy.
Tak więc wniosek taki: od dzisiaj równy tysiąc, ZERO słodyczy (nawet tych, które mogą zmieścić się w limicie), rower i ćwiczenia. I nadzieja, że nic z tego nie zdąży się odłożyć na moich pięknych boczkach. Oraz prośba do Was - skopcie mi dzisiaj tyłek, to nie powinno było się zdarzyć i ja to muszę naprawdę zrozumieć.
Miłego dnia :*
Witajcie
Zostałam tu zaproszona przez Illusion Na razie jeszcze jestem na etapie czajenia się i przegladania porzednich Waszych postów, żeby lepiej Was poznać No i czasu trochę mało na pisanie na forum - sesja.
Ale dziś przeczytałam co pisze Agulon!
Kochana, nie ma się co martwić, uwierz mi. Nie ma takiej możliwości, żeby po jednym dniu obżarstwa przytyć kilogram! Jeśli tylko odżywiaż się prawidłowo i dietetycznie codzień, to taki jednorazowy wyskok nie wpłynie długoterminowo na Twoją wagę - Twój organizm w przeciągu kilku najbliższych dni upora się ze spaleniem nadmiaru kalorii. Pod warunkiem ze jest to jednorazowo Głowa do góry!
A poza tym, wiecie - łatwo przyszło, łatwo poszło
Miłego Dnia!
Hej Olifko, witam na forum! Mądrze prawisz!
Agulon, kochana, sama wiesz, że w jeden dzień nie przytyjesz. Ten kg to po prostu tyle jedzenia, ile zjadłaś. Jak ono się miało strawić w ciągu kilku godzin? Pamiętasz, jak po komunii i imprezce ja miałam prawie 3 kg więcej? Straciłam je w ciągu 3 dni. Każdego dnia jeden. Taka jest zasada. Jak już ktoś tu kiedyś napisał, w jeden dzień tłuszczu Ci nie przybędzie. Co najwyżej wody i, po prostu, niestrawionego pokarmu, który sam się rozejdzie (o ile, oczywiście, będzie dieta znów 1000 kcal i ciut ruchu). Zważ się jutro, albo w niedzielę, a mile się rozczarujesz! Powodzenia!!!
Dzięki dziewczyny
Agulon, Silje dobrze gada, w jeden dzień nie ma szans żeby kilogram przytyć, zobaczysz, że za dzień, góra dwa, kilogram znowu spadnie - te cukierki i inne jeszcze nosisz w jelitach
Obie mamy jakieś załamanie, więc oby udało nam się je pokonać.
Ja zastanawiam się czy to niechudnięcie to nie przez te cholerne leki, które biorę Nie wiem...
No i ja wczorajszy wieczór zakończyłam jeszcze piwem i całą paczką delicji Szkoda gadać w ogóle...
Może dzisiaj się uda, zjadłam w domu już wszystkie słodycze... No chyb a, że misiek coś dokupi
JAK MNIE TUTAJ DŁUGO NIE BYŁO
Ja mam kryzys jedzeniowy..Obie mamy jakieś załamanie, więc oby udało nam się je pokonać.
A wczorajszy dzien zakończyłam paczką Familijnych.. dzisiaj nie będzie lepiej chyba. bleeeeee.. no chyba że mama nic nie kupi
ALe na koncerci wieczorem wybywam..oj
POZDRAWIAM!
I byle do poniedziałku.. wtedy jakoś łatwiej się zebrać..
Mój wątek: Armida wita wiosnę .
Zapraszam, każde wsparcie mile widziane, tym razem nie mogę się poddać.
Cel na 1.08.2014:
Dzięki dziewczyny.. Nie wiem, co bym bez Was zrobila, załamkę miałam straszną.. :* Bałam się, że korzystając z tej uczty mój organizm wyłapał i zmagazynował na te gorsze czasy multum brzydkich rzeczy.. Fakt, że narazie to wszystko jeszcze we mnie siedzi, pewnie to też miało duży wpływ na skok wagi. Zważę się może w sobotę jak będzie mnie korcić, ale może uda mi się jednak wytrzymać do tego przepisowego czwartku - zobaczymy.
Dzisiaj narazie jakieś 850, dopiero obiad zjadłam, więc za jakieś 2h jeszcze jakaś lekka kolacyjka, ale przed nią ćwiczenia. Nie chce mi się strasznie, rozleniwiłam się przez te 2 dni, ale cóż, nie ma już że boli. I mam nadzieję, że to był jednorazowy wyskok i dzisiaj już mnie diabeł nie pokusi..
Szeflerka, a co za leki bierzesz? Nie jest nic w ulotce napisane na ten temat? Spytaj najlepiej lekarza przy najbliższej wizycie czy te leki nie wpływają na masę ciała. A tak w ogóle może od dzisiaj razem wrócimy do tysiaka i ćwiczeń? Żadnych czekoladek, chipsów, delicji, piwa ani frytek! Grzeszkom mówimy stanowczo NIE! Co Ty na to? Jeździmy wieczorem? A miśka ochrzań, co to za bebok pieruński że kobitę swą kusi
Olifko, dzięki i witam na forum
Zakładki