Strona 118 z 368 PierwszyPierwszy ... 18 68 108 116 117 118 119 120 128 168 218 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1,171 do 1,180 z 3676

Wątek: TERAZ JA:) TEŻ CHCĘ SCHUDNĄĆ!

  1. #1171
    Awatar Anja84
    Anja84 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    510

    Domyślnie

    hej kochane

    oj coś puściuko na forum...hm...
    Dobrze, że Qra mimo tego majonezu trzyma nas przy dietce, bo nie byłoby wesoło chyba ;P

    Ja wczoraj znooowu nie ćwiczyłam...i znoowu strasznie mało zjadłam...czuje sie teraz tak średnio, bo przez te kilka dni jadłam w ogóle prawie nic...ale dzisiaj zaczełam od porządnego śniadanka i mam zamiar wcisnąc trochę jedzenia...chociaz szczerze mówiąc, to tak średnio mam smak do jedzenia: w sumie to jest mi raczej niedobrze...bl...ale poćwiczyć trzeba dzisiaj i musze mieć co spalać chyba...

    wczoraj byłam na zakupkach i korepetycjach...sporo przecen było i kupiłam kilka fajnych rzeczy. Oczywiście bez przesady...ale fajne sweterki w Zarze dwa kupiłam: jeden za 29.90, więc mam dobry nastrój na ten tydzień..prawie...bo mój przyszły mąż ciagle nie zadzwonił....wrr...

    buziaczki babeczki i odpisze jak poćwicze wieczorkiem (mam nadzieję;P)

    Od 11 maja wracamy do boju! Cel: wakacje 7.07
    data->12.05.11-->
    talia->..------>...---->.....
    hip-->.....--->...------>....

  2. #1172
    Lubinska jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    22-07-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hej dziewuszki Dawno mnie tu nie było i moze juz zapomnialyscie o mnie
    Widze ze duzo sie zminiło i to na lepsze.
    Moduł gratulacje zostaniesz mamusia Piekna wiadomosc
    przepraszam ze tak mało sie odzywam ale nie mam kompa w domu bo brazia zabrali do Poznania na studia i rzadko kiedy mam okazje posiedziec na necie co do mojej diety to powiem szczerze ze przytyłam przez ta nauke. Teraz waze 68 kg i znowu zabieram sie za odchudzanie a za 3 tygodnie mam studnowke i brak pomysłu na sukienke. Jestem dobrej mysli i wierze ze uda mi sie zrzucic balast.:P
    Pozdrawiam Was wszytkie kochane i postaram sie wpadac na forum częsciej. papa

  3. #1173
    mgocha Guest

    Domyślnie

    hej kochane
    Rzeczywiście trochę tu pusto - za swój brak obecnosci nie bede przepraszać, cóż - jest jak jest, trudno mi sie zdobyc na entuzjazm w jakiejkolwiek dziedzinie zycia, także w odchudzaniu. Czytam was jednak dziewczynki regularnie tyle, że czesto milczę Na zdrowy, racjonalny rozumi mówie sobie, że będzie coraz lepiej - narazie jednak nieznosnie mi smutno a dni na uczelni przypłacam ogromnym stresem i smutkiem

    Powiem wam pokrótce jak to wygląda - ta cała moja sytucaja sercowa.To bedzie streszczenie bez wdawania sie w szczegóły bo normalnie to bardziej pokręcona historia a to w końcu forum o odchudzaniu
    K. znam ze studiów. Kiedys bylismy ze sobą bardzo blisko. Był to mój zdecydowanie najlepszy kolega. Potem sie okazałąo, że się we mnei zakochał,to był ogromny szok. To na prawde było niespodziewane (było duzo rzeczy, które zbijały mnie z tropu tak, że się nie domyslałam). Trudno było aby nasze stosunki wróciły do stamu początkowego - nigdy sie tak nie stało ale z czasem zaczęło byc lepiej choć co jakis czas z pewnymi nieporozumieniami.
    Wtedy, kiedy dowiedziałam sie o jego uczuciach, nie miałam watpliwosci, ze nic z tego nie bedzie. Watpliwosci pojawiły sie znacznie później. Zaczęło sie stoponiowo coś we mnie rodzic choc cały czas sie oszukiwałam, że to bez sensu i, że i tak z tego nic nie bedzie, że zbyt wiele sie juz wydarzyło. Gdy sie dowiedziałam, że ma dziewczynę jakby mi ktos dał w twarz... Zabolało strasznie. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że moje uczucia są silniejsze niż myslałam i to do kogos, do kogo zupełnie nie chciałam
    Los bywa przewrotny i lubi sobie z nas zartować Minęlismy się...

    Dalej o mnie...
    Schudłam - niesamowite jak beznamietnie przyjełam tą nowinę. Mam po jakies dwa centymetry mniej w tali i biodrach i półtora kilograma mnien na wadze niż przed świetami.
    Wcale nie miałam w planach się ważyć, aż do 15.01. ale na uczelni kolega mi powiedział: Schudłaś!! Rozbawiło mnie to i pomyslałam, ze miły jest ale to niemozliwe Potem w domu tatuś mi powiedział, że jakoś w tali się wąziutka zrobiłam. Mama mu przynała rację dodajac, ze spodnie mi z tyłka spadają. Pomyslałm, ze pogłupieli wszystcy a jednak dzis rano jak zobaczyłam w szafce centymetr postanowiłam się zmierzyć - no bo jak trzy osoby tak Ci mówią...
    No i wymiary tak jak napisłam wyżej. To wskoczyłam jeszcze na wagę - tez mniej. No nie to, żebym nie była zadowolona ale jeszcze półtora miesiąca temu to bym w podskokach z tej wagi zeszła i skakała jak głupia pod domu a dzis to zareagowałam - "oooooooo, no nieźle", i tyle.

    Co do mojego jedzenia ostatnio - nie jem duzo ale tez nie piluje sie bardzo. Wczoraj nie ćwiczyłam ale dzis chce to nadrobić - dobrze mi to robi na samopoczucie, przynajmniej na chwilę. Wciąż jem za mało warzyw i owoców - w zimie trudniej jednak wzgogadzic diete w zdrowe rzeczy, w lecie to nawet sie czlowiek nie zastanawia nad tym a je dużo witaminek.

    Teraz wy dziewczynki...
    Mimo, że mało was tu mysle, że radzicie sobie całkiem ok
    Anja - kruszynko, jedz troche więcej. Rozumiem Cię z tym brakiem smaku - tez własciwie tak mam, czasem to zupełnie zapominam o jedzeniu, potem patrze na zegarek i myslę - kurcze, pół dnia nie jadłam...
    Ładnie ćwiczysz - jestes niesamwita w tym, że ciągle , regularnie ćwiczysz, czasem mnej ale zawsze regularnie
    Z niecrepliwoscia czekam jak rozinie się historia z przyszłym mezem Trzymam kciuki - fajna hisoria

    Jaromina - ciesze się, że do nas wpadasz i podbudowujesz Moduł bo z jej wczesniejszych postów zaczełam sie martwić, że ma zbyt obsesyjne mysli na punkcie jedzenia, chodzi mi o ilość...

    Qra - i jak wczorajszy dzień - bilansik wyszedł w końcu ok??
    Mysle, że dobrym pomysłem byłoby przesunać wazenie o tydzień - po dwóch dniach dietry mało prawdopodobne, że bedziesz ważyc mniej a to na poczatku nie bywa budujące a nawet wrecz przeciwnie - może Cie przybic.

    Moduł - kochana Gosiu cos cicho o Tobie... Co tam słychać??
    Co do stosunków matka-córka ja tez mam raczej trudno. Niespecjalnie się rozumiem ze swoja rodzicielka - czasem mam wrażenie, że jest wyprana z niektórych człowieczych cech...
    Ty piszesz oststnio o tej pracy - ja sie włąsnie muszę wybrac do swojego promotora coby ustslic praktyki itd i w ogóle coby zaczac pisac to świństwo... A powiiedz mi kochana - jak to jest z obroną pracy?? Czy jesli by komus zaleząło to może bronic się wczesniej??
    A teraz fasolkowa sprawa - mam nadzieje, że uspokoiłas się z jedzonkiem, odwiedza nas tu pewna mama i zdaje sie, że Ci ładnie wytłumaczyła z tym tyciem jak jest - ile sie chudnie po porodzie itd. Wiem, ze szkoda Ci tego co schudłas zwłaszcza ze to było niedawno ale cóż - patrząc na to z innej strony, bardzo dobrze, że schudłas przed ciążą własnie.
    Myslę, ze jeśli chdzi o jedzenie i cwiczenia - o to co Ci wolno a czego nie, czy możesz chodzić na basen itd itd najlepiej wypytac lekarza, powinien Ci dac szczegółowe informacje i odpowiedzi na wszystkie Twoje pytania

    Zmykam narazie - buziaki

  4. #1174
    QRA83 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    28-06-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    czesc kochane
    ech nie mam sie czym chwalic weekendowo
    wczoraj porażka na całej linii, dziś lepiej jeśli chodzi o słodycze (poprzestałam na jednym grześku) ale zjadłam za to 2 bułki i 4 kromki chleba ech... nie ma co - zacznę jednak od jutra
    swoją drogą to nie wiem co się stało z moją motywacją - zupełnie straciłam nie tylko zapał do dietowania ale i zapał do robienia czegokolwiek... nie chce mi się rano z łózka wstawać, nie chce mi się chodzić na uczelnię, nie chce mi się nad mgr siedzieć - najchętniej cale dnie spędzałabym w pokoju w moim łóżku pod kołdrą i z dobrą książką w dłoni
    ech... normalnie nie wiem co jest grane
    pozdrawiam was serdecznie
    Wasz smutasek

  5. #1175
    Awatar Anja84
    Anja84 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    510

    Domyślnie

    ja tylko na sekundkę...jutro wam odpisze kochane dokładniej

    Dzisiaj było:
    Heat
    Bmin na tyłek
    30 minut na rowerku
    5 min steperka bocznego

    i jedzonko ładnie. zero słodyczy. pa kochane

    Od 11 maja wracamy do boju! Cel: wakacje 7.07
    data->12.05.11-->
    talia->..------>...---->.....
    hip-->.....--->...------>....

  6. #1176
    QRA83 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    28-06-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    ja też dziś na chwileczkę
    rano stanęłam na wadze i wzięłam centymetr do ręki no i wiem na czym stoję i z czym bedę walczyć... waga 63 ale pocieszam się że wczoraj dostałam @ i może jednak ten kilogram ekstra spadnie gdy skończę... no ale skrupulatnie wpisałam do dzienniczka wagi.. centymetrowo też nie za dobrze... ale ważne że mam chęć zmiany tego
    moja akcja czerwcowa zmienia się na akcję kwietniową, bo wtedy jest ślub kuzynki mojego chłopaka i może się tak stać, że zostaniemy tam zaproszeni... więc wolałabym wyglądać i czuć się wtedy jak człowiek...
    póki co zjadłam śniadanie (3 wasy z sałatą, białym serem i pomodorem)
    a teraz biorę się do nauki
    sciskam was mocno
    A.

  7. #1177
    Modul_younga jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    08-04-2004
    Mieszka w
    Oxford
    Posty
    307

    Domyślnie

    Czesc Dziewczynki

    Przepraszam, ze dopiero teraz, ale jestem u mojego faceta i nie mialam kiedy i jak sie odezwac. Ciesze sie ogomnie bo moj promotor wreszcie zaliczyl mi prace i w srode skladam a 18 stycznia mam obrone. Juz sie boje, ale dam rade W koncu, po wielkich mekach bede pania magister inzynier

    A poza tym to staram sie duzo spacerowac i jesc zdrowo. Ale jedzenie mi nie idzie. Ciagle objadam sie slodyczami Mam na nie tak straszna ochote....waze nadal 61-62 kg. Postanowilam zastepowac slodycze owocami i wiecej spacerowac. A jak gin pozwoli to chodzic na basen. No zobaczymy.

    Mam troche dola...bo powiem Wam, ze nikt nie wierzy, ze nam sie uda z moim Slonkiem. Mamy plan: jade 22 stycznia do Londynu, moje Slonko dojezdza najpozniej w kwietniu i se pracujemy itd. On sprzedaje samochod i mamy na poczatek zycia, wiec latwiejszy start. II opcja - zostaje i jade z moim facetem 1 marca. On sie spreza i salatwia wszystkie swoje sprawy. I jedziemy razem ( on tak woli, bo bi sie mnie sama ciezarna puscic - bede z kolezankami, ale jednak bez niego ). No ale mozliwe, ze za te ponad 1.5 miesiaca bedzie juz u mnie widac brzuch i moze mnie nikt nie zatrudnic. No a ja chce pracowac.

    Jeszcze nie wiem co zrobimy. Najgorsze jest to gadanie wszystkich - ze po co bedziemy jechac, zebysmy zostali tutaj, ze moj chlopak ma dobra prace a jak tam nam sie nie uda itd. Wkurza i doluje mnie taka gadka. Wiem, ze tam kolorowo nie jest, ale na pewno lepiej niz tu. I bede mogla mojemu dziecku zapewnic normalne zycie. A tu co? Z jedenj pensji i to do konca zycia wynjamowac od kogos chate?? Nie dostaniemy kredytu, bo moj chlopak jest obciazony kredytem ( wzial dla swojej mamy na sklep, bo ona nie mogla dostac kredytu ). Wkurza mnie to, bo nie chce siedziec bezczynnie i zyca za grosze cale zycie martwiac sie co do garka wlozyc. A ludzie ( glownie moi przyszli tesciowie ) to chcieliby zebysmy siedzieli na miejscu i najlepiej jeszcze mieszkali w sasiedztwie.

    Nie ma mowy.

    Teraz przejde do Was kochane:

    Gosiaku - nareszie jestes. No smutna ta Twoja historia. Powiem Ci tylko, jak przyjaciolka, ze na Twoim miejscu bym o chlopaka walczyla. Wiem, ze moze to glupio brzmi, ale zycie jest jedno i nie warto go marnowac. Trzeba walczyc o swoje. Kiedys dawno temu mialam sytuacje identyczna do Twojej.Mialam wtedy 16 lat. Ktos kochal mnie, ja go zlewalam, nagle zdalam sobie sprawe, ze go kocham ale bylo za pozno. Nie walczylam o ta milosc. Cierpialam wiele lat. Ciagle go kochalam szalenczo i namietnie i on mnie tez. Ale nie mialam odwago mu powiedziec, a potem zaprzyjaznilam sie z jego dziewczyna, wiec tym bardziej nie chcalam byc swinia. Pozniej nasza znajomosc sie urwala. Ale jeszcze 2 lata temu snil mi sie po nocach i chcialam go widziec, porozmawiac itd. Bylam wtedy w stalym zwiazku i gotowa zdradzic swojego bylego faceta. Az poznalam mojego obecnego chlopaka i sie wyleczylam. Ale widzisz trwalo to ladnych 7 lat. Nie chce Cie straszyc ani nic Gosiaku, ale przez te 7 lat zalowalam tego, ze nie walczylam o swoje szczescie. Teraz sie ciesze ze jest jak jest Fajnie, ze wrocilas do cwiczen.

    Anju - cwiczysz wzrorowo, ale cos malo jesz. Nu nu. Przyszly maz nie zadzwonil? Na pewno zadzwoni a jak nie to palant jest i juz!!!

    Asiu - idzie Ci tak samo jak mnie. Obie wazymy podobnie i obie mamy taki sam stan ducha - nic nam sie nie chce. Mowie Ci, ze jak sie zrobi cieplej i przyjdzie wiosna to zaczniemy szalec z cwiczeniami. A na razie starajmy sie chociaz nie przytyc!!

    Lubinska - pamietamy Cie kochana. Dasz rade! Trzymam kciuki.

    Jarominko - staram sie cieszyc a nie smucic. Wierz mi. Tylko dzidzius duzo pokrzyzowal moich planow i martwie sie troche co dalej. Ale wiem, ze mam przy sobie kogos kto mnie kocha i o mnie dba, wiec wszystko bedzie dobrze i razem damy rade!!Na pewno juz niedlugo bede sie bardzo cieszyc z macierzynstwa.

    Dobra laseczki zmykam. Wpadne jutro.

    Caluski kochane

  8. #1178
    Awatar MartaObdarta
    MartaObdarta jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    26-08-2005
    Mieszka w
    Oświęcim
    Posty
    966

    Domyślnie

    Witajcie Dziewczynki!!!!
    Widzę,że coś nas tu coraz wiecej Fajnie,bo czs wreszcie się wziąć do roboty,żeby do lata osiągnąć spokojnie i rozsądnie swoją wymarzoną wagę !!!!!!!

    Wiecie ja już w końcu dziś się za siebie biorę.Nie zagladałam do Was przez weekend,bo mieliśmy wyjazd z pracy, tzw.spartakiadę zimową....no,ale nawet nart z Łukaszkiem nie bralismy,bo wiecie jak ze śniegiem u nas jest....W tamtym roku była piękna zima,a w tym pogoda barowa Jeszcze mój Łukaszek się rozchorował i przez wszystkie dni źle się czuł.no więc ja się bawiłam a on smacznie sobie spał....no,ale jak to bywa na takich wyjazdach było duuuużo alkoholu i jedzonka.Także przegięłam i z jednym i z drugim
    Ale w niedzielę bylismy na basenie w hotelu Gołębiewskim,także coś tam spaliłam
    Bo w ogóle byliśmy w Wiśle
    Ale do pracy nie bardzo chciało się wracać
    no,ale dziś jedzeniowo ładnie i cieszę się,bo nawet lepiej sie czuję

    Tylko boję się zważyć,bo po spodniach widzę,że zaprzepaściłam to co dotychczas osiągnęłam.Także jutro muszę stanąć na wadze i zmienić ticerek

    ModulkuPowiem ci,że odważna jesteś.Ja chyba bym się nie zdecydowała na taki wyjazd gdybym była w ciazy.Nie wiem,ale chyba bałabym się co i jak tam będzie.Chociazby sprawa lekarza,gdyby cos sie stało...Ale z drugiej strony, pewnie macie tam już znajomych i dzielnie sobie poradzicie.A Ty nie myśl za dużo o wadze,bo teraz najważniejsze jest Twoje i dzidziusia zdrowie.... A jak urodzisz to będziesz mieć czas na zrzucanie tych kilku zbędnych kilogramów.A swoją drogą spotkałam ostatnio koleżankę,która urodziła w lutym i świetnie wyglada, jest bardzo szczęśliwa i powiedziała,że nie musiała się odchudzać,bo posiadanie dziecka to taki wysiłek i "sport",że samo poszło... Główka do góry

    AnjuJeśli chodzi o Twojego przyszłego męża, to szkoda,ż nie zadzwonił....ale wiesz na pocieszenie opowiem Ci moją historię Mój obecny mąż była bardzo nieśmiałay...moja przyjaciółka była wtedy z chopakiem,który chodził z Łukaszem do technikum.Ja miałam innego faceta,ale nie układało nam się...No i chłopak tej mojej koleżanki miał studniówkę.Aneta stwierdziła,że ja tez musze na nią iść,żebyśmy się razem pobawiły No więc chłopak koleżanki znalazł mi kolegę,który nie miał z kim iść....Poznałam Łukaszka tydzień przed i poszliśmy na studniówkę.Był super i bardzo mi się spodobał...ale on jakoś nie bardzo i wiesz,że kontakt urwał sie na rok.Dopiero po roku Łukasz wysłał mi kartkę z wakacji,bo gdzieś znalazł mój adres.Sam nie wiedział czemu...No i ja postanowiłam,że więcej nie bedę czekać i wzięłam sprawy w swoje ręce.Zadzwoniłąm do niego i umówilismy się na spotkanie.Potem obiecał,że zadzwoni i też czekałam na telefon tak jak Ty....W końcu się doczekałam,ale wiem jak ściska w żołądku gdy tylko dzwoni telefon....Potem pojechalismy razem w góry....do schroniska.Byłam tak przejęta,że nic nie mogłam jeść...No i potem tak już zostaliśmy Także długo czekałam,ale warto było.Bo było nam cudownie.Łukasz potem mówił,że musiał do tego dojżeć,choc w między czasie był z kimś i ja też ...Tak więc nigdy nie wiadomo jak to bedzie.Czasem trzeba wziąć sprawy w swoje ręce.ale trzeba wyczuć faceta jaki jest...Ale my kobiety to czujemy i wiesz, czasem waro zaryzykować....

    QraDoskonale Cię rozumiem,też nie mam jakoś siły na odchudzanie,ale biore się za siebie,bo znowu fatalnie sie czuje w swojej skórze.więc zabierajy się za siebie.a książka może być po jakims krótkim ćwiczeniu

    MgosiuWalcz o tę Miłość i nie daj jej uciec.Czasem warto ryzykować!!!!Pamietaj!!!!
    !!!!!!!...bo jest w nas miłość czasem... o jakiej się nie śniło...!!!!!!!
    Było: 79,90 kg
    Dziś: 77,4 kg

    Będzie kiedyś: 59,90 kg...MARZENIA PRZECIEŻ SIĘ SPEŁNIAJĄ

  9. #1179
    QRA83 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    28-06-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    czesc kochane
    melduje ze po wczorajszym grzecznym dniu waga spadla dzis do 62,2 i mam nadzieje ze po skonczonej @ wroci do ostatniej normy czyli ok 61,6
    dzis znowu grzecznie:
    1 sniadanie : kawa z cukrem i mlekiem
    2 sniadanie : rogal z bialym serem
    obiad: 2 nalesniki z farszem ruskim
    podwieczorek: jablko
    kolacja: salatka z 2 pomidorow, polowy papryki, resztki fety i kukurydzy z sosem vinegret

    I to by bylo na tyle a teraz grzeczna qrka wraca grzecznie do nauki
    buzka

  10. #1180
    Awatar Anja84
    Anja84 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    510

    Domyślnie

    hej kochane:*

    Ja na chwilkę..nie ćwiczyłam ani wczoraj ani dziś..ale wiecie dlaczego...mam masę zajęć w te dwa dni...ale za to łądnie jadłam, zero słodyczy (poza dzisiaj, kiedy co całodziennym dietkowaniu, zjadłam 3 chlebki ryżowe, 3 plasterki sera żółtego i 4 mandarynki malutkie...o 20!!! aa..wiem wiem..ale poza tym byłam grzeczna )

    A moje babeczki kochane...

    Gosiaczku...kurcze...szkoda, że tak się nie zgraliście kochana...w mojej paczce też jest taka para...nie-para w zasadzie, bo też nie dograli się i kiedy jedno chciało - drugie nie chciało...ech...dlaczego tak to jest jakoś, że nie możemy sobie podyktować czegoś rozsądkiem...? Cóż..mogę Cię tylko mocniutko przytulić, pogłaskać po główce i powiedzieć, że jeżeli to jest COŚ prawdziwego, to nie da o sobie tak szybko zapomnieć. A jeśli tak się jednak stanie, to będzie znaczyło, że może nie warto było... trzymaj się kochana dzielnie i nie załamuj się, jesteśmy z Tobą:* i myślę, że Modul ma rację: powinnas walczyć i nie możesz po prostu się poddać Jesli czujesz, że to jest to - do boju kochana!!

    Qrko - ja sama tak miałam ostatnio, że pragnęłam tylko ciepłej kołderki i nic nie robić cały dzionek. Ale chyba to jest tak, że każdy ma czasem taki okres, że ma dość i chciałby się gdzieś zaszyć i poczytać coś fajnego, nie martwiąc się o cały świat zewnętrzny. Czasem trzeba - to prawda, ale ja ostatnio jakiś renesans przeżywam i hm..myslę po prostu, że w zyciu trzeba zachowac równowagę, każdy ma ten punkt równowagi gdzie indziej i czasem chcemy szaleć całą noc a czasem łazić cały dzień w dresie po domu

    Modulku kochany, kurcze...podziwiam Twoją siłę, naprawdę. Ja jestem stanowczo dupowata czasami i fajnie, że chociaż Ty masz odwagę, żeby pojechać, zrobić coś, zaryzykować. Jeśli jesteś tego pewna - nie patrz na to co inni móią. Kiedyś gdzieś wyczytałam takie zdanie: "Ty za mnie nie umrzesz, więc nie mów mi jak mam żyć". Teraz już myślisz nie tylko o sobie, ale o maleństwie, więc zajmuj się i przejmuj tylko waszą dwójeczką..no trójeczką. Masz kochającego faceta i mnóstwo dobrego uporu. Myślę, że dobrej mamusi nic wiecej do szczęścia nie trzeba...no, może forumowymi przyjaciółkami

    Martuś, gdzieżeś była kocie? Całe dekady Cię tu nie widziałam....nunu ale fajnie, żeś sobie pojechała i się wybawiłaś...ech...fajna historia kochana z Twoim mężusiem Znasz to uczucie ściśniętego żołądka na dźwięk telefonu...hehe...to nie jest fajne...;/

    Też mało co jadłam i kurde wkurzałam się na siebie, że starałam się być raczej zdystansowana do takich akcji (bo to on zaczął mnie podrywać, ja w zasadzie nic na początku nie robiłam, żeby mógł pomyśleć, że mi się podoba czy coś. w sumie, to powiem wam szczerze, że nie myslałam, że TAKI facet mógłby się taką dziewczyną jak ja zainteresować..ughm...). Ale wiecie jak to jest: mówimy sobie jedno, a serduszko i tak nam podskakuje Miałam się nie angażować w rzeczy, których nie jestem pewna, ale kurde nie wyszło... Po co facet załatwia se numer telefonu, jak nie zamierza zadzwonić...gah...Nie znam mojego Przyszłego na tyle, żeby móc wiedzieć czy jest niesmiały.Nie wydaje mi się jednak, że taki facet jak on (kurde, jest strasznie.hmm...apetyczny, męski...ykh...no ) mógłby mieć problemy z dziewczynami...dlatego tym bardziej mnie to zastanawia i smuci... My znamy się od lipca...ale tak jak Ty Martuś, z przerwami jakby..widzieliśmy się od tego czasu...3 razy na imprezach, i tyle.

    W niedzielę jest koncert moich kumpli i mam nadzieję, że on też będzie. Może wtedy by sie coś wyjaśniło...kurde, nie lubię tak szaleć na punkcie faceta...
    Cięzko będzie też z moją ekipa, jak się mamy w weekend spotkać na piwie i zaczną się dopytywać, a ja im nic nie będę mogła powiedzieć..:C
    ech..pa kochane..idę pisać zalkę z pedagogiki społecznej:*

    Od 11 maja wracamy do boju! Cel: wakacje 7.07
    data->12.05.11-->
    talia->..------>...---->.....
    hip-->.....--->...------>....

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •