mimo że jestem tu średniomilewidziana to i tak wpadam sie pożegnać :P
i jesli mnie wpuszczą na plaże, i Adam będzei musiał dawać łapówki żeby jego żonę wpuścili, mimo że za gruba to ci wyśle rachunek za wstęp na plażę :P :P :P :P
papa
mimo że jestem tu średniomilewidziana to i tak wpadam sie pożegnać :P
i jesli mnie wpuszczą na plaże, i Adam będzei musiał dawać łapówki żeby jego żonę wpuścili, mimo że za gruba to ci wyśle rachunek za wstęp na plażę :P :P :P :P
papa
hello, hello
nom, humor już lepszy. Musiałam odpocząć.
wrócilam wczoraj wieczorem, a dzis poszlamdo centrum wspinaczkowego pierwszy raz. Lo Matko, jakie to męczące. Namówil ją kolega, a ona nie chciala iść sama, więc mnie prosiła i prosila przez smsy, nom, to poszlam. Myslałyśmy, że obciach będzie. :P że takie grube cielska, klocki będą wchodziły na scianke
ale wdrapalam się dwa razy na ściankę o wys. 10,30m
a na kursie było bardzo fajnie szybko zlecialo. Ale wrócilam zmęczpna.
Lekcje odbywaly się z innymi uczniami profesora. a bylo nas w sumie 8.
trwały codziennie od 10 do 16tej z przerwą półgodzinną. I śpiewaliśmy. Na początku strasznie się wstydzilam i w ogóle. Bo tak: jedna dziewczyna skończyła wydział wok-aktorski w łodzi, ktoś tam teraz na 4tym roku, ktoś na 3cim. A ja tu takie raczkujące dziecko, które zaczyna spiewać (w sumie 6m - tak już naprawdę się uczę. co do klasycznego śpiewu). :P
nom, ale byly koncerty. Na dwoch występowaliśmy. Każdy osobno, oczywiście
Fajnie było
na początku taka bariera psychiczna, żeby przed innymi śpiewać. reagować na uwagi prof. itd itp. Ale atmosfera OK. na piwo po koncertach się chodzilo
hehe
to się nagadałam
za tamte dni
Mam nadz., ze przeczytałyście cokolwiek
buziaczki
a! z dietką było OK. od przyjazdu na kurs codziennie piszę ile zjadłam i ile spalilam kcal
i zamierzam tak robić
nom, taże nie podjadałam. spacerki byly do restauracji, gdzie miała wykupione posiłki.
w jedną stronę 600m także bylo ok z jedzeniem. Na szczęście!
buziak
Trzeba żyć, a nie istnieć!
fajnie, że już jesteś a teraz co? masz jakieś plany dalsze czy na razie siedzisz w domku?
te warsztaty te musiały być ciekawe! lubię takie rzeczy, niekoniecznie ze śpiewaniem
ale jakieś taneczne, teatralne, psychologiczne
co jeszcze... z jedzonkiem ładnie sobie poradziłaś a jak waga? spadła trochę?
u mnie raz lepiej, raz gorzej, ale raczej stoję w miejscu
na ściankę też bym chciała iść, ale się wstydzę :P w ogóle mogłam iść dawno temu, jak dopiero zaczęły być popularne... bo teraz już wszyscy coś potrafią tylko ja jak taki palant bym poszła żartuję
ok. miłego dnia Rybko :* i nie mów, że "takiego długiego posta" napisałaś, bo po tym, ile Ciebie nie było, powinien być co najmniej dwa razy dłuższy :P
Wow, ale fajnie masz, aż zazdroszczę u mnie, niestety, czegoś takiego nie prowadzą co prawda są jakieś zajęcia śpiewu, ale ta baba, co to prowadzi, jest masakryczna, więc podziękuję ;P
hehe, też bym się powspinała, ale ja taka łamaga jestem, że znając życie, to wróciłabym do domu z rękoma i nogami w gipsie no a poza tym - u mnie na wsi nie ma takich cudów
pozdrawiam
helloł
popisywałam sie u Was
u siebie na końcu
ale... już mi się nie chce hehe
dałybyście rade ze wspinaczką JA Wam to mówię
przecież jak jechalam tam, to w ogóle się zastanawialam czy nie powiedzieć, że coś mi wypadło...
ale ręce mnie bolą, a najb. tricepsy .. :P ale to dobrze
a warsztaty SUUUUUUUPER Suuuper
taaa Agasku waga nic nie spadła tylko wrociłam do wagi, jest teraz 60, a nad morze jechałam mając 59 :P przytyłam do 60,5 dobrze, że nie więcej...
hehe także praktycznie stoję w miejscu ....
ale ost stwoierdziłam, że nei mogę robić głodówek, nic mi to nie da NIC
także jem do 1500. spalam mniej więcej 1300-2000kcal. Liczę WSZYSTKO
nom i na spokojnie z tym odchudzaniem
a od IX na siłownię chcę chodzić
a Ty od października, pamiętam, coooooooooooooooo?????
Noemcia Fajnie w ogóle że wpadłaś :*
Ago musiałabyc spróbować tej wspinaczki
jeju ale mówię Wam jakie to męczące
buziaczki
Trzeba żyć, a nie istnieć!
ojjj te wyjazdy wakacyjne :P ja zawsze na nich tyje, z tym ze w tym roku i tak wyjatkowo malo
Zakładki