nie tylko zapał neofity
ale tez wyniki
Coś w tym jest... ja po wakacjach we Wloszech tez nabralam checi do nauki wloskiego, ale to nie realne nawet brak mi czasu na porzadne przylozenie sie do angielskiego.
Idz za ciosem - na nauke nigdy nie jest za pozno :]
No jakoś idzie Niech idzie dalej. Całkiem jestem za, możliwe, że lekkość z jaką przychodzi mi dietowanie zawdzięczam upałom. Ale i to dobre, szczególnie na początek.
Francuskiego poszukam, popytam może gdzieś jest jakiś kurs. Nie mam talentu do języków, ale może chociaż na tyle, żeby nie czuć się zupełanie jak na tureckim kazaniu, uda mi się załapać. Angielskiego też swoją drogą muszę poszukać, bo ja jak nie do przodu, to bardzo szybko się cofam
Coś mnie głowa dzisiaj pobolewa. Od południa prawie, ale jakoś nie na tyle, żeby mnie zmobilizować do łyknięcia tabletki. Już łyknęłam znaczy się, ale mogłam zrobić to dawno temu, teraz jestem tym bólem zmęczona.
To pewnie ta nagła zmiana pogody...
Ruszać się dalej nie ruszam. Za wyjątkiem jakiś prac na ogródku, ale lepszy rydz niż nic.
BTW wiecie, że wagę mam taką samą +/- 1,5 kg, bez specjalnych wysiłków od września/października ubiegłego roku? Mniej więcej o to mi chodziło. Tyle, że nabrałam letnio apetytu na jeszcze mniej, ale chciałabym żeby miało to podobną skuteczność
Kaszana Cos w tym jest: wieszalam psy, jak znalam ten jezyk TYLKO z telewizji Dopiero kiedy sie go nauczylam, widze jaki jest praktyczny i fajny. Swoja droga o wiele lepiej brzmi (dla mnie) niemiecki zachodni - jest cieplejszy i bardziej miekki od tego z "DDRu"Zamieszczone przez kaszanna
---------
Monika...uwazam to za naprawde duzy sukces utrzymac wage przez taki czas
No to będą mnie teraz agitować, waryjatki Nie wiem i tak jest czerwiec, kursów szukać będę na nowy rok szkolny. Jakby się żabojadom udało przyjechać w sierpniu, to motywacja mi nie zmaleje
Ważyłam dziś prawie kilo więcej niż wczoraj. Racjonalnych podstaw ku temu brak, więc nie wiem o co chodzi. No nie żebym się przejmowała czymś takim, tyle, że początek dnia nie był taki miły jak mógłby być.
A dziś zjadłam 1300 już i piję drinka, więc podniosę średnią I słucham "Le cafe des trois colombes" jakoś mnie miło nastraja
Mam na liczniku jakieś 2500 kcal. Cholernie dużo, no nie?
Piwko itp. No nic. Średnia z ostatnich dni to niecałe 1400kcal, czyli niby OK. Może się jakoś z tego wykaraskam. Ale mam wyrzuty sumienia, co jak wiadomo nie leży w moim odchudzaniowym charakterze (ale można było przypuszczać, bo już o 17. byłam niemiłosiernie głodna, mając wyczerpany limit kalorii. A na to nie można sobie pozwolić przy odchudzaniu...)
aaaaaa .....70 lata ? Swoja droga z piosenek moznaby sie tez troche nauczyc Czytalam jakies badania, ze w naszym wieku (ehhmr, ekhm ) trzeba sie juz uczyc calych i gotowych zdan, zwrotow, form bo formy gramatyczne i tabelki juz nam tak nie wchodzaZamieszczone przez 123mr
W naszym wieku? No wiesz co Tag? Myśmy młode przecież
Jestem obżarta. Nie wiem jak to kalorycznie wygląda. Bo nie liczyłam jak gotowałam. Pewnie nie za dobrze, bo smażone było.
Ale tragicznie też nie powinno być, bo jakiś monstrualnych ilości też nie zjadłam. Tyle, że od 7 rano do 18 miałam przerwę między posiłkami, to i łatwo się było najeść.
ja tez mialam dzisiaj taka pieeeeknaaaa przerweeeee miedzy posilkami. O 7 rano sniadanie, o 8 wieczorem kolacja To rzeczywisicie nie jest trudno sie NAJESC
a jak reszta?
Zakładki