mądra to już jestes
tylko dobrze odkarmiona .....
współczuje remontu i życzę szybkiego końca, bo wiem, ze mieszkac tak na gruzach i kartonach, to strasznie męczące
Jestem. Remont jeszcze nie dobiegł końca, ale już prawie. Zostały tylko jeszcze szpalety wokół okien na zewnątrz i wymycie okien potem Mam i biurko.
Wyniosło mnie z forum na dłużej z powodu Francji, gdzie było bardzo miło i chyba nabrałam nowej motywacji do odchudzania. Większość tamtejszych ludzi widziała mnie rok temu, albo i trzy, gdy wiadomo jak wyglądałam. Co się nasłuchałam komplementów to moje.
Od tego zawsze lepiej.
Od powrotu jestem na dość dobrze trzymanej dietce, tzn. w okolicach 1300 kcal.
Całkiem to mi łatwo przychodzi. Nie wiem jak było wcześniej, pewnie niezbyt źle, skoro specjalnie nie przytyłam. (Nawet we Francji, co mnie strasznie dziwi, bo jedzą tam na okrągło. I jeszcze te pyszności z ciasta francuskiego ).
Na dzień dzisiejszy ważę 59,5 kg, co jest niezłym wynikiem, biorąc pod uwagę, że już czuję się przedokresowo opuchnięta.
Poszukuję też jakiegoś sportu dla siebie. Nie mam pomysłu zupełnie, miejsca mam w pokoju już prawie zero, w związku z nowymi meblami. W tzw. "salonie" pozbyłam się dywanika, a na płytkach leżeć do jakiegoś pilatesa czy brzuszków nie będę.
Wciąż mi łazi po głowie to bieganie, ale żeby biegać o trzeba wyjść z domu, a mi się nie chce... Zaraz wlezę na usportowiony dział tego forum, może coś mnie natchnie Inne pomysły też chętnie przyjmę
Buziaczki, mam nadzieję, że u Was wszystko idzie w słusznym kierunku
No po "jedzeniu zab" nie przytyc, uwazam za ogromny sukces Mi sie to NIGDY nie udalo
Monika - biegaj po domu, biegaj w miejscu, rob jakies tance, hulanki, swawole aerobik....
Coś trzeba robić. Może i sama dieta wystarczy, ale efekty wizualne z pewnością nie takie będą
Może sobie kupię matę do jog z braku dywanów po prostu. A może poszukam czegoś grupowego?
O no i jak widać zredukowałam swoje zamierzenia. Przynajmniej na razie sądzę, że wystarczy mi jeszcze 5-6 kg. I będzie OK. Chyba żeby nie Ale to się jeszcze okaże
Zauważam u siebie gorliwość neofity Mam na razie o pół do szóstej po południu, ok. 300 kcal na liczniku
Trzeba będzie nadrobić. Ale na razie jestem najedzona, bo nabiłam to zupą, po całym dniu braku czasu na myślenie.
No bieganie, bieganie jest fajne... tylko cholera jakoś nie potrafię się zmusić. Liczę jednak na mój zupełnie jakby nowy zapał
No już ciut uzupełniłam kalorie
Zaraz mam nadzieję iść do łóżka, choć dnia mi trochę szkoda.
BTW. po francuskich wakacjach, nabrałam ochoty na naukę tego barbarzyńskiego języka? Uczyła się może któraś? Może lepiej niż katować się tym niemieckim, co i tak mi się w głowie nie mieści (trzy tygodnie po ostatniej lekcji nie pamiętam już nic )
uczyla sie uczyla i nie bylo to latwe Jeden z turdniejszych jezykow moim zdaniem Tymbardziej w "wersji szkolnej"....Uczylam sie 4 lata w szkole i jak "zielona" zaczynalam, tak "zielona" skonczylam....dopiero coroczne wyjazdy do zabojadow (nie dluzsze niz 2-3 tygodnie) czegos mnie nauczyly..teraz sie dogaduje i rozumiem 70%. To nawet niemiecki, ktorego nieznosilam, szybciej mi wszedl do glowy
Uprasza się o zaniechanie wieszania psów na niemieckim, który językiem pięknym jest. I kropka. Dyskusja zamknięta.
Bieganie przy Twojej wadze - super. Ładnie schudłaś dziewczyno. Stawy w kolankach i nie tylko będą Ci wdzięczne
Straszycie mnie. Ja mam tak Tagoto z niemieckim siedem czy osiem lat i zupełnie jestem zielona. Chyba szkoda mojego czasu... Tym bardziej, że faktycznie połowa rodziny małża to żabojady i kontakt z językiem jakiś bardziej bezpośredni. Tylko jak się nie rozumie słowa, to ciężko się nawet trochę połapać. Ale mam takie wrażenie, nie wiem czy słuszne, że jakbym się już jakiś podstaw nauczyła z lekka, to potem byłoby łatwiej to pociągnąć. No tak na początek, żeby to chociaż nie brzmiało jak jakieś pleplepleple. Tylko bardziej jak ple ple ple, ple Czyli, chociaż trochę słów rozróżniać
Swoją drogą ciekawe czy znajdzie się w ogóle jakiś kurs dla dorosłych w mojej mieścinie.
Dobrze mi idzie, 58,8 kg dzisiaj. Ja wiem, wiem, że tak szybko się nie chudnie i to tylko odreagowanie organizmu. Ale i tak miło.
Zakładki