jejjjuuuu...dzisiaj jeszcze gorzej bylo z piciem, bo znowu pol dnia poza domem
Wiec
zjedzone 1100 kcal
wypite ...... 1 litr wlacznie z kawa
wycwiczone ....30 minut biegania + 10 minut rozciagania
dla siebie: zrobilam sobie czapke na drutach
Po sniadaniu odrazu "ucieklismy" w miasto, tam na obiad do Chinczyka...a propos - pilam u chinczyka przepyszna herbate jasminowa i napalona jak wariatka polecialam odrazu do pierwszego lepszego marketu kupic sobie taka. Przychodze do domu, odrazu robie sobie wielki kubas jasminowki, a tu ZERO SMAKU Nic wspolnego to z jasminem nie ma Bede musiala poszukac w sklepie azjatyckim jakiejs lisciastej, bo pyszne to jest i przypomina mi dziecinstwo, kiedy sie z drzewa zrywalo kwiatki akacji (podobne w smaku) i zjadalo
Picia wiec ciagle malo...pocieszam sie, ze wlasciwy poczatek akcji jest w poniedzialek i wtedy to juz nie ma, ze boli
--------
Jutro w porze obiadowej przyjezdza Ewa ("co ty tak grubniesz?" ) z mezem, bo maja jakas pilna sprawe......ostatnio widzialysmy sie 20 pazdziernika ...jakies 5 kg temu...ale nie sadze, zeby Ewa cos powiedziala...Po tamtej wizycie wogole sie jakos malo odzywaja A teraz jeszcze maja jakies problemy, wiec tymbardziej. No nic...jakos przezyje ta wizyte, chociaz na reke mi to nie jest....cos tam sie miedzy nimi nie uklada, a ja nie lubie sie mieszac w takie sprawy....
Jutro wiec nie ma spania do poludnia, a poza tym popoludniu juz "stosik" pracy czeka Przynajniej bede w domu, to bede pila jak nalezy
Zakładki