ehhh praca stacjonarna jest chyba najbardziej zdradziecka ale cóż .... uszy do góry nie damy się :P
ehhh praca stacjonarna jest chyba najbardziej zdradziecka ale cóż .... uszy do góry nie damy się :P
gotowanie tylko dla siebie moze byc zgubne bo nie chce sie czlowiekowi i robi byle co zeby po prostu nie byc glodnym i dba o jakos produktow. czy nie mam racji? dlatego od dzis gotujesz sobie same zdrowe, pyszne i dietetyczne potrawy
gdybym sobie gotowała, to jeszcze pol biedy
bo ja lubie gotowac i sobie robie rzeczy nie zawsze smaczne (roznie ludzie to oceniają)
ale zdrowe i takie, które mi smakują
ja jem głównie głową
pewnie większosc rzeczy jest pyszna, ale ja na samą mysl o karolkach
nie mogę tego przełknąć (ostatni obiad z szefem na spotkaniu firmowym-był schabowy i smażone ziemniaki a ja patrzyłam w talerz z przerazeniem)
problem jest taki
ze ja sobie NIE GOTUJE!!!
jak juz to bardzo rzadko
i jem to potem przez dwa dni
(wczoraj i dzis zupa pomidorowa z : piers kurczaka, puszka pomidorów, warzywa z mrożonki i 3 łyżki kaszy jaglanej)
ja jem na miescie
jakies swinstwa
chyba jednak zaczne nosic ze sobą pojemniczki z jedzeniem
czyli ryz, gotowany kurczak i warzywa
:P
z gotowaniem dla siebie samej mam tak jak mowi cors. Byle co i szybko.
Ale w zeszlym roku non stop jadlam na miescie i w efekcie udalo mi sie poznajdowac takie knajpki, w ktorych zawsze bylo cos dla mnie. Najczesciej Yufka u Turka - nalesnik z warzywami. Najwyzej 350 kcal. Ale fakt, z noszeniem jedzenia tez niezly pomysl
UDANEGO WYJAZDU!!!!
ale ja tez gotuje dla siebie byle jak
i jedna z wartosci dodanych posiłku jest satysfakcja z czasu, w jakim moge go przygotowac.
wszelkie ryze, makarony, kasze, z sosami
przeciez ja to robie w 15-20 minut ! szybko nie znacyz byle jak
tzn nie znaczy tłusto i niezdrowo
wprost przeciwnie -- warzywa lekko obgotowane, mieso to kurczak, bo najszybciej itd..........
gorzej jest na miescie.
jadam w green wayu, ale o ile w jednym enchiladas wyceniam na 350 karolków o tyle w drugim na 600 - bo placek niekukurydziany tylko naleśnikowy, bo sos z mąką, bo warzywa z olejem itd.............
a już tzw barki-stołówki to makabra, jadam w nich, ale tylko naleśniki lub czysty barszczyk, bo reszta jest nieakceptowalna -
już wole macdo naprawde :P bo tam przynajmniej sztab ludzi czuwa nad jakością
albo kebab, bo tam tez wiem, co jem - mięso i surówkę i wiem jak to mieso jest robione - to widać (zamawiam kebab bez sosów, sosy tez wiem jak są robione, dlatego nie jadam )
a czasem ide na pyszną i drogą zupę do maraqa
a czasem na oficjalny 'lunch' z szefem.......... wtedy jest obiad dwudaniowy
ooo koledzy wynaleźli mi nową chorobę! Nazywa się ortoreksja i coś w tym jest, ze chyba mi (i niektórym wam) do niej blisko
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
ale ja tez gotuje dla siebie byle jak
i jedna z wartosci dodanych posiłku jest satysfakcja z czasu, w jakim moge go przygotowac.
wszelkie ryze, makarony, kasze, z sosami
przeciez ja to robie w 15-20 minut ! szybko nie znacyz byle jak
tzn nie znaczy tłusto i niezdrowo
wprost przeciwnie -- warzywa lekko obgotowane, mieso to kurczak, bo najszybciej itd..........
gorzej jest na miescie.
jadam w green wayu, ale o ile w jednym enchiladas wyceniam na 350 karolków o tyle w drugim na 600 - bo placek niekukurydziany tylko naleśnikowy, bo sos z mąką, bo warzywa z olejem itd.............
a już tzw barki-stołówki to makabra, jadam w nich, ale tylko naleśniki lub czysty barszczyk, bo reszta jest nieakceptowalna -
już wole macdo naprawde :P bo tam przynajmniej sztab ludzi czuwa nad jakością
albo kebab, bo tam tez wiem, co jem - mięso i surówkę i wiem jak to mieso jest robione - to widać (zamawiam kebab bez sosów, sosy tez wiem jak są robione, dlatego nie jadam )
a czasem ide na pyszną i drogą zupę do maraqa
a czasem na oficjalny 'lunch' z szefem.......... wtedy jest obiad dwudaniowy
ooo koledzy wynaleźli mi nową chorobę! Nazywa się ortoreksja i coś w tym jest, ze chyba mi (i niektórym wam) do niej blisko
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
No ale ortoreksja dla mnie jest ok... zreszta co sie dziwic.. w swiecie rzeczy przetworzonych czlowiek szuka czegos bez dodatkow, ulepszaczy, konserwantow itp.
A ja sie zywie w pracy dzieku barowi salatkowemu i zup w miejscowej restauracji...taniej jest w stolowce pracowniczej, ale tam po czymkolwiek zoladek mi sie buntowal.. nie wiem co on tam dodaja
zadne przeginanie nie jest ok......w zadna strone. cale zycie robisz sobie "schize", ze to zle, tamto niedobre, siamto Bog wie gdzie hodowane, w koncu trafiasz na przyslowiowy "lunch z szefem" i jest to dla Ciebie jeden wielki koszmar, bo nie wiesz co jesz i jest ci z tym zle
Moj Endrju ma lekka obsesje na punckcie czystosci. Nie PORZADKU, tylko czystosci. Zeby bakterii nie bylo. Lata, spryskuje jakimis swinstwami, bo sie zarazimy, bo obce bakterie blablabla. Cale zycie wychowywalam sie u babci na wsi, gdzie sie jadlo truskawki z ziemi, glaskalo wszysktie psy i pilo wode ze studni....i nie dosc ze zyje, to w dodatku jestem zdrowa jak rydz.
Warto sie cieszyc tak zwyczajnie normalnym zyciem. Sama w sklepach stoje czasami godzine i czytam etykietki.....co z tego? skoro w knajpie za rogiem, w ktorej jem obiad i tak wciagne wszystko, bo nie wiem jakie ma wartosci odzywcze i ...jak mi z tym dobrze
w stolowkach do wszystkiego dodają sodę - przyspiesza gotowanie o jakies 30-40% czasu i nie jest wyczuwalna w smaku
poza tym wszedzie jest smietana, bo lepiej smakuje i tłuszcz, bo tez lepiej smakuje
wiec naprawde trudno znalezc cos dobrego i akceptowalnego
no wlasnie, ta akceptowalnosc to jeden z przyczynkow ortoreksji
zastanawiam sie czasem (poza dow****mi moich kolegów)
czy nie przesadzam na widok kotleta? czy nie jest tak,z e mi smakuje cos okropnego tylko dlatego, ze jest lightowe?
no...... wlasnie czy nie przesadzam czasem (gdybym jeszcze miala tego efekty)
Zakładki