Wątek: Kilka słów o mnie

Slylite,
wyslalam do Ciebie zdjecia,jak je dostaniesz to prosze daj znac
Pozdrawiam,Kamila

Skylite,napisz prosze cos o tym miescie w ktorym mieszkasz teraz w Niemczech,napisz co robisz i ile juz tu jestes Nie teskno Ci do domu
Ja gdybym nie miala tutaj meza,to juz dawno mnie by tu nie bylo
Czekam na odpowiedz
Pozdrawiam,Kamila

Christianek,

Zdjecia doszly, dziekuje!
Od op tez, czekam na dalsze!

Jezeli chodzi o moj pobyt tutaj, to...
Po pierwsze jestem w Mainz, w Rheinland-Pfalz. Jest to calkiem spore (ponad 200 tys) miasto nad Renem, ktore graniczy z innym podobnym miastem - Wiesbaden. Dosyc smiesznie to wyglada, to jest jakby jedne miasto podzielone na 2 przez rzeke. Mamy tu dosyc blisko do Francji (100km). Region ten tej znany z wina, sa tu dobre czerwone ziemie, podobne jak we Francji, na ktorych rosnie dobrze winorosl.

A teraz o mnie Co ja tu robie i skad sie tu wzielam. Moze opowiem cala historie.
Niecaly rok temu, a dokladnie 1.sierpnia wyjechalam do Szwecji w ramach wymiany studenckiej. Studiowalam tam jeden semestr. Juz 1.sierpnia poznalam wlasciwie wszystkich ludzi, z ktorymi mialam potem kontakt (sami studenci zagraniczni z calego swiata), a miedzy nimi byl moj obecny chlopak. W ogole bylo tam bardzo duzo Niemcow i zero Polakow. Z Kamilem bylo tak, ze podszedl do mnie, powiedzial, ze slyszal ze jestem z Polski i stwierdzil, ze mozemy sobie porozmawiac po polsku. Pomyslalam sobie "taa, glupi szwabie, pewnie umiesz /dzien dobry/, /tak/, /nie/, /na zdrowie/ i wydaje ci sie ze panne przez to poderwiesz". A tu sie okazalo, ze on mowi calkiem dobrze, tylko z bardzo smieszna wymowa i rozbrajajacymi bledami. Okazalo sie, ze jego babcia jest Polka i jako dziecko mieszkal nawet w Polsce.

Tak to zaczelismy sie razem trzymac, jako ze byl on jedyna osoba ktora mowila tam po polsku/polskawemu. W koncu zostalismy para i zamieszkalismy z soba. Moi rodzice poczatkowo byli bardzo przeciwni. Potem ja wrocilam do Polski, on zostal w Szwecji, dzwonil do mnie na okraglo, rodzice jakos sie przekonali i zaprosili go do nas na swieta. Tak to jezdzilismy do siebie przez 3 miesiace (on byl juz w Niemczech). W koncu w marcu obronilam prace inzynierska i pod koniec marca przyjechalismy razem do Niemiec.

Od 1.kwietnia mieszkamy sami w akademiku, mamy jeden pokoj z aneksem kuchennym + lazienke. Jest to na terenie uniwersytetu. A wiec co ja tu moge robic.. nie pracuje, obecnie robie tylko zlecenie na umowe o dzielo dla jednej szczecinskiej firmy (stronke internetowa), obijam sie calymi dniami, siedze przy kompie, robie pyszne obiadki, ogladam filmy, szydelkuje, ucze sie niemieckiego (bo znam go tak-sobie), chodze tez jako wolny sluchacz na dwa wybrane wyklady na uniwerku (w celu osluchiwania sie z jezykiem), raz na dwa tygodnie jezdzimy do "tesciow", ktorzy mieszkaja 45 km od nas.

Za rodzina nie tesknie specjalnie, bo rozmawiam z nimi prawie codziennie po 40-60 minut przez Skype - taki rewelacyjny programik do rozmow glosowych przez internet. Oczywiscie chetnie wpadlabym do domu na 2 dni, ale zaraz chcialabym wracac tutaj, bo tu jest ktos kogo szaleeenczo kocham Najgorsze bedzie jak bede musiala wrocic do domu i studiowac dalej na studiach uzupelniajacych. Bedziemy sie wtedy widziec raz na miesiac :/ Acha, za tydzien przyjezdza do mnie siostra (12 lat) na poltora tygodnia.

To tyle z mojej historii w pigulce
Jak sie ktos jeszcze dziwi jak przytylam 4 kg w ciagu 2 miesiecy niech sie dobrze wpatrzy w akapit o tym co tu robie.
Ide wpisac swoje sniadanie do dzienniczka

Dzieki Ci bardzo ,za takie dlllluuuuggggiiieee streszczenie swojego pobytu.

Nie zazdroszcze Ci tego ,ze siedzisz sama w domciu i wcale sie nie dziwie,ze przytylas te 4 kilo,ja napewno przytylabym chyba z 10 .

No to chyba nie dlugo bedzie jakis slub ,oczywiscie nie namawiam
Co do rodzenstwa ja tez mam siostre ,ktora ma 13lat i brata ktory ma17lat,tez przyjezdzaja do mnie latem,ale jeszcze nie wiem dokladnie kiedy
Ja mam znajomych kolo Kalsruhe(nie wiem jak to sie dokladnie pisze) to chyba jest gdzies nie daleko Twojego miasta

Christianek,
Co do slubu, to za dwa lata o tej porze albo ciut pozniej Najpierw studia.
A Karlsruhe jest troche na poludniowy wschod ode mnie, jakies 80km pewnie.

--

Ja wlasnie zrobilam swoje cwiczonka na brzuch, robie takie 8 min Pilates ABS zwykle dwa razy dziennie. Oj, ale wycisk dla brzuszka! Poczatkowo nie bylam w stanie zrobic nawet polowy tego programu, tzn. robilam ciagle przerwy, bo BOLALO. Po kilku dniach juz sie rozbujalam i obecnie robie jakies 90% bez przerwy! Do tego moje miesnie brzucha bardzo sie wzmocnily, co mozna baardzo zauwazyc jak sie robi standardowe "szkolne" brzuszki!
Polecam w kazdym razie tym co chca sobie wyrzezbic brzuch.
Wieczorem sciagnelam sobie tez jakis zestaw 20 minut Pilates, strasznie zabawnie to wyglada, przetestuje jak wroce z wykladu.

Wlasnie, Kamila, ty cwiczysz z Cindy.. powiedz mi, to sa takie cwiczenia aerobowe? Cos rytmicznego, fajnego do muzyki? Wlasnie szukam czegos takiego.. jak sie dokladnie ten program Cindy nazywa? Bo jak wpisuje 'Cindy Crawford' w Kazaa, to mi sie same pornole znajduja ;P I czy duzo przestrzeni do tego trzeba, bo ja mam tylko jeden nie taki duzy pokoj :/

Skylite,
bardzo chwale sobie te cwiczonka ,so to trzy rodzaje dla poczatk,dla srednio zaawans,dla mocno zaawans.
Kazdy program zaczyna sie od rozgrzewki,pozniej so cwiczenia wzmacniajoce,na rece,nogi brzuch,dupsko,ze tak sie wyraze,a na koncu stretching.
Nie potrzebujesz duzo miejsca,wystarczy tyle abys mogla zrobic po dwa kroki na bok z kazdej strony.
Potrzebne so dwa hantelki o wadze 1kg,lub dwie butelki z woda,krzeslo no i dobre checi,ja juz cwiczylam 7 razy i naprawde miesnie u nug mam strasznie napiete(w porownaniu przed cwiczeniami)
Plytka ta ma tytul " CINDY CRAWFORD...der sanfte weg zur fitness"po angiels.
"A NEW DIMENSION"
Ja kupilam ja na niemieckiej stronie ,na aukcjach [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Polecam to plytke ,mnie osobiscie bardzo wciagnely te cwiczenia,szczerze mowioc to bardzo ciezko jest mi sie do czego kolwiek zmobilizowac i co kolwiek zaczac

ale,ze mnie wiesniara troche porobilam bledow ,ale mam nadzieje,ze nikt ich nie zauwazy

Witam Was serdecznie
Wróciłam właśnie z pracy i padam ze zmęczenia. Zaraz zrobię sobie jakąś kawkę i może troszkę siętym zreanimuję. Coś mam dziś kiepski dzień...
Wiecie, trochę się wczoraj przestraszyłam, że to odchudzanie za łatwo mi idzie. Martwię się, żę teraz fajnie spadam na wadzę, ale z czasem już nie będę miała takich efektów.
Powiedzcie, co myślicie na ten temat Może moje obawy są przedwczesne


christianek
Co się martwisz kilkoma błędami. Każdemu może się zdarzyć.
Jak tam Ci dzionek upływa

Skylite
Skąd mogę sobie ściągnąć te 8-miominutowe ćwiczenia Bardzo mnie to zainteresowało i może popróbowałabym sił w czymś takim.

Pozdrowienia i do później, MAGDA

Maxxima,

Ja tez mam takie smieszne mysli... wydaje mi sie, ze cos za lekko mi to idzie. Myslalam, ze mi sie nie uda przetrwac tygodnia na diecie, a tu juz 10 dzien leci i wcale nie jest tak zle. Nie gloduje az tak bardzo i prawie wcale mnie nie ciagnie do slodyczy. Dlatego zaczynam sie bac czy aby nie skurczyl mi sie zoladek, albo organizm nie przyzwyczail do takich malych ilosci kalorii. Jeszcze nie wiem zreszta czy schudlam czy nie, ale mysle ze skoro wam sie udalo to mi tez, w koncu ladnie trzymalam ten tysiac.

Co do cwiczen, to sciagnelam je przez Kaaza. Wpisz sobie " 8 min ABS Pilates " , moj plik ma dokladnie 89.5 MB.

Christianek,

Dzieki za odpowiedz. Sprobuje ten program Cindy znalezc na sieci, bo tutaj nie mam videa, TV o DVD juz nie mowiac

Zamieszczone przez christianek

ale,ze mnie wiesniara troche porobilam bledow ,ale mam nadzieje,ze nikt ich nie zauwazy

a gdzie bo ja nie widzę

Zamieszczone przez maxxima

Wiecie, trochę się wczoraj przestraszyłam, że to odchudzanie za łatwo mi idzie. Martwię się, żę teraz fajnie spadam na wadzę, ale z czasem już nie będę miała takich efektów.

więc pozostaje Ci się cieszyć efektami, które osiągasz teraz. Faktycznie z czasem to już opornie idzie, ja to sobie tłumaczę, mniej wicej tak: zmieniełam nawyki żywieniowe, odżywiam się zdrowo a co za tym idzie waga powolutku spada. A co najważniejsze - nie idzie w góre!!! Może dlatego nie byam nigdy entuzjastką ważenia, bo łątwo o załamkę. Jak przychodzi taka załamka, to ja robię najprostszę rzecz na świecie - CZEKAM. tO również, jak zresztą wszystko, minie.
może faktycznie, Twoje obawy są obrobinę przedwczesne, nie ma co się na zapas martwić. Moja deiza życiowa sprawdza się w takim przypadku bez zarzutu: Jakoś to będzie, coś się wymyśli

pozdrawiam serdecznie i pędzę na basen aby mój bilansik był wzorowy