no to się w miarę udało. Obżerania nocnego brak, i to już drugi dzień. TEn spacer z małą tak mnie zrelaksował, że nie potrzebne mi już żadne poprawiacze nastroju czy dopalacze w postaci żareła.
Robiąc małej o 20 kolację wsunęłam co prawda 2 kęsy makreli wędzonej, ale nie ciągnęło mnie na więcej. Miałam taki moment, że wydawało mi się, że jedzenie z lodówki woła na mnie PRZYYYYYYYYYYYYJDŹ, ale się oparłam pokusie![]()
Chodzenie spać z pustym żołądkiem to dla mnie taka swego rodzaju nowość, a rano budzę się o dziwo głodna! I mam ochotę jeść śniadanie. Ten poranny głód już dawno mi nie towarzyszył.
Mam nadzieję, że uda mi się wyjść na prostą i uregulować sprawy związane z jedzeniem... Bo ja przez długi czas nie jadłam wtedy, kiedy byłam głodna, a jedynie wtedy, kiedy miałąm na to ochotę - tzn. w smutku, złości, nudzie. I efekt tego taki, że rzadko czuję głód, bo zwykle od rana zapycham się, żeby stłumić różne uczucia.
Zapisałam się na zajęcia relaksacyjne, wiem też, że u mnie to nie kwestia samego li tylko jedzenia, ale wiiieeeeelu spraw niepoukładanych - nieradzenia sobie z emocjami, motywacją do pracy, działania, małym, malusim wręcz poczuciem własnej wartości. mam przynajmniej nad czym pracować...
Pozdrawiam Was serdecznie
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Zakładki