-
Wiola, 3,5 kilo to niezły wynik !!! Gratulacje.
Co do serów i mięsa, to ja właśnie jem albo chude mieso albo najczęściej w ogóle, a serów żółtych i pleśniowych sobie nie odmawiam.
A te pół kilo co mi niby przybyło zeszło po jednym dniu powtórnego stosowania MM I co Wy na to? Czyli po MM nie ma jo-jo.
Pozdrówka
FLEUVE
-
No jestem. Ostatnio mam strasznie mało czasu na forum. Po urodzinowych szaleństwach nie wchodzę na wagę, bo boję się porażki
Dzisiaj już wróciłam do MM i liczę na dalsze sukcesy
Poszukuję przepisu na naleśniki MM i na placki z płatkow owsianych MM
-
Fleuve, niesiesz nam bardzo dobrą nowinę To znaczy, że wystarczy powolutku schudnąć, a potem unikać zbyt częstych ekscesów kulinarnych, żeby przy tej wadze pozostać
Qqrq, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Życzę ci świetnej figurki na wszystkie lata!
Przepisów nie mam, a szkoda, bo z chęcią zjadłabym naleśnika MM.
Menu weekendowe, piątek:
g. 8 - chleb pp, twaróg chudy, dżem MM, kawa z odtłuszczonym mlekiem
12 - idem, 2 pomidory
17:30 - spaghetti, sos: pomidory + ogórki kiszone + oliwa + zioła prowansalskie
sobota:
8:30 - chleb pp, twaróg chudy, dżem MM, kawa z chudym mlekiem
14:30 - filet z kurczaka, szpinak ze śmietaną i czosnkiem, kawa z bitą śmietaną (bez cukru i fruktozy, ale naprawdę dużo było tej śmietany)
20 - 2 jabłka
w tym 1 godz. ćwiczeń szumnie nazwanych fat burning (chodzi o zwykłe spalanie tłuszczu)
niedziela:
8:30 - coś co miało przypominać spód pizzy: mąka razowa + drożdże instant + chude mleko, farsz: tuńczyk w sosie własnym + pomidory
14:30 - zapiekanka (kurczak, pomidory, kabaczek, ogórki kiszone, ser żółty, jogurt z żółtkiem), orzechy (wiem, że powinny być oddzielnie, ale miałam wielką ochotę)
20 - 2 jabłka
wieczorem, do kontemplacji gwiazd z balkonu: kawa z bitą śmietaną (tym razem z fruktozą, fuj, za słodkie)
w tym 17 km na rowerze i wieczorny spacer, ok. 1 godz.
Dzisiaj duchem jestem już na wakacjach, jeszcze tylko gorączkowe załatwianie pilnych spraw, odkładanych oczywiście na ostatnią chwilę, i w sobotę rano ruszamy! Już nad morzem, obiad w restauracji na uczczenie kolejnej rocznicy ślubu
-
Acha, zapomniałam o czymś jeszcze.
Żeby nie było tak cukierkowo: zrobiłam sobie zdjęcie z przodu i z tyłu w kostiumie kąpielowym Czy komentarz "brrr" wystarczy?
-
Witajcie Kobietki!!!
qqrq5
ja również skaładam spóżnione ale serdeczne życzonka urodzinowe!!! :P
Kiedyś spisałam od Sopelka taki oto przepis na placuszki:
"1 białko ubić na sztywno
pół szklanki mąki pp
pół szklanki mleka 0%
smażyć na patelni przetartej chusteczką nasączoną olejem
(można wylać na patelnię jako omlet na wierzch duszone pieczarki z cebulką)"
Osobiście mam wielką ochotę na takie danko, ale za żadnego grzyba nie mogę znależć nigdzie odpowiedniej mąki, ani razowej, ani 2000.... Szukałam także w Gorzowie i nic...
Fleuve
dzięki za gratulacje, ja też się cieszę, że to Twoje 0,5 kg pojawiło się tylko jak fatamorgana i znikło!
Nesztka
aleś się rozpisała! Dzisiaj zrobię sobie tą Twoją Nesztkową zapiekankę z niedzieli!
Właśnie coś takiego za mną chodziło.
Jak długo będziesz na urlopie? Mam nadzieje, że bez Twojego dopingu dietki nie zarzucę... Jak nie chcesz mnie mieć na sumieniu to szybko wracaj
u mnie cyrki jakieś ... przez weekend grzeczna i MM byłam, owszem... w niedzielę rano skakałam z radości bo waga pokazała 76,5.. a dzisiaj znów 77 ... a to ci zaraza zezowata
miłego dzionka !
-
Nesztka
pomyśl sobie, co to by było za "brrrrrrr" gdybyś się cofnęła o kilka miesięcy wstecz...
I tak jesteś WIELKĄ SUKCESIARĄ !
(ale ja zaczynam słownictwo niepolskie jakieś) wymyślać )
-
Witaj Wioluś! Dobrze, że się odezwałaś
Notowałam pilnie wszystko, co zjadłam. Może przyda się dla potomności? Zapiekanka jest pyszna! Chociaż mój mąż wymyślił dla niej wczoraj nową nazwę "znowuzapiekanka"
Do wahań wagi lepiej się przyzwyczaj i podchodź z rezerwą. Wszystkie są zmorowate. Moja podczas trzech ważeń pod rząd pokazuje: 72, 71,5 i 71. W dowolnej kolejności. Coraz częściej ją straszę, że kupię sobie elektroniczną. Tym bardziej, że moja mama waży na niej 61 kg, a na dwóch innych 65. Czyżby, zmora jedna, zaniżała wagę?
Będę się urlopować 2 tygodnie. Chyba wtyrzymasz tyle? Tym bardziej, że podczas mojej nieobecności mogłabyś pogospodarzyć trochę na topiku. Miło będzie mi się czytało, co porabiałaś, gdy mnie tu nie było. No i będzie cię to motywować do bycia MM (bardzo fajne określenie ).
Masz rację, 11 kg temu to musiała być tragedia Unikałam wtedy zdjęć jak ognia, chociaż może powinnam się zobaczyć i się przerazić? Jedno jest jasne: jeśli wrócę do starych przyzwyczajeń, wrócę też do tamtej wagi. Na szczęście już poukładałam sobie w główce, że dawne codzienne ekscesy teraz będą ekscesami tylko od wielkiego święta. Przyjemność bywania w cukierniach zastąpię przyjemnością bywania w sklepach odzieżowych - cenowo wychodzi podobnie, przynajmniej w moim przypadku.
Miłego dnia MM!
-
Dziewczynki kochane jesteście, dziekuję za życzenia
Przepis na naleśniki znalazłam, ale nie robilam. Mama ugotowała mi kolejną porcję leczo, ale przyłapałam ją jak dodawala kostkę rosolową, a tam jest cukier
Teraz muszę to zjeść, choć w takiej kostce jest odrobina cukru. Naleśniki będą kolejne w planie obiadowo-kolacyjnym
Neszta baw się dobrze na urlopie, ja wybywam dopiero we wrześniu na 2 tygodnie
-
Witajcie :P
Nesztko
bardzo dobrze, że piszesz swoje jedzonko! Każdy kto wpadnie na Twoją stronkę, będzie mógł się przekonać, że Monti to nie żaden kosmiczny wytwór (takie prawie miałam wrażenie gdy pierwszy raz przeczytałam książkę MM) tylko wspaniała i smaczna dietka.
Ja też sobie piszę codziennie w notesie, co zjadłam. Zanim zaplanuję posiłek to go zapisuję. Czasem okazuje się, że tego dnia już tak dużo zjadłam, że rezygnuję z czegoś tam. Poza tym łatwiej będzie ocenić ilość odstępstw i popełnianych błedów, gdy waga będzie uparcie stała...
Ale numer: łącznie nie będziemy się "widziały" cały miesiąc, bo jak Ty wracasz to ja idę na urlop. Wyjeżdzam daleko i raczej dostępu do kompa mieć nie będę.
Ale możemy na zmianę podtrzymywać Twój pościk przy życiu
chyba dzisiaj kogoś tu w pracy dla przykładu UBIJĘ !!
Z natury jestem spokojna i cierpliwa, ale nienawidzę świętych krów, które, żeby się nie "przepracować" przypadkiem, udają że nie wiedzą o co chodzi, takie słodkie mimozy...
-
Hej!
Qqrq, moja mama dorzuciała kiedyś kostkę do ratatouille. Chciała poprawić smak, ale efekt był odwrotny od zamierzonego. Na szczęście już zmieniła zwyczaje. Ale taka odrobinka cukru od wielkiego święta na pewno ci nie zaszkodzi
Wioluś, zapisywanie może pomóc w wychwytywaniu błędów. Możesz również pisać w tym topiku co zjadłaś, żeby ktoś inny mógł podpatrzeć, gdy zabraknie mu weny kulinarnej.
Szkoda, że nie zgrałyśmy swoich urlopów Ale pomyśl tylko, jak fajnie będzie czytać zaległe posty po powrocie! Mojemu mężowi tak bardzo spieszy się do wakacji, że wyjeżdżamy już w piątek rano
Co do świętych krów: niestety takie egzemplarze zdarzają się każdemu Ja dla odmiany mam w biurze kolegę, który lubi wtykać nos w nie swoje sprawy i jeszcze je komentuje. No cóż, Bóg potrzebował wszystkiego, żeby stworzyć ten świat
Dzisiaj mam zakręcony dzień. W drodze do pracy kupiłam w sklepiku nieopodal Wyborczą z książką. W pracy okazało się, że zapomniałam śniadania z domu i gazety ze sklepu. Tak więc dzisiaj w pracy tylko feta i pomidory. Z kolei moja mama zadzwoniła, że nie zauważyła w pralce zielonej koszulki i teraz ma głównie zieloną bieliznę.
Wczorajsze menu:
g.8 - chleb pp, twaróg, dżem, kawa
12 - sałatka: jajka + ogórki kiszone + pomidory
17 - odgrzewana z niedzieli "znowuzapiekanka"
20 - szklanka koziego mleka (znów mnie podkusiło, a nie powinnam tak późno, bo tłuste)
Waga bez zmian, tzn. 71,2.
Miłego dnia!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki