Witaj Pasqudko.
Milo zse troszczysz sie o kolezanke i nie jest Ci obojetny jej los. Czytajac to co pisalas Ty, przypomniala sie moja historia...Ja zakochana po uszy w facecie, on we mnie rowniez. Wszystko niby pieknie...tylko ze on byl strasznie impulsywny, agresywny i mial nerwice...Przezywalam przez rok koszmar, nieprzespane noce, stresy, niewysypianie sie, awantury o nic, szalencza zazdrrosc,( zupelnie nie wiem skad)...Wszystko to znosilam bo tak mnie omotal...Niewiele daly tlumaczenia kolezanek, mojego bylego chlopaka,rodziny. Musiala sama przejrzec na oczy.To byla straszna milosc. Po wielokrotnych staranaich wreszcie odeszlam i mimo ze za mna biegal wiele miesiecy, przynosil kwiatki, czekoladki,prosil moich znajomych-powiedzialam dosc...Nie zaluje tego co sie stalo. Zycie dalo mi w kosc. Wyciagnelam sobie z zycia porzadna lekcje...Teraz mam wspanialego chlopaka, ktory jest dobrym czlowiekiem, z dobrym charakterem, z ktorym klotnie prawie sa mi obce,( kazdy sie znas od czasu do czasu sprzecza). Zyczylabym Wszystkim kobietom takiego chlopaka jakiego mam teraz ja...
pozdrawiam.
tusia
Zakładki