Boojka jest chora... boojka wczoraj nie mogła wieczorem ruszyc sie z lozka , bo tak ja wszytko bolalo... dzis jest nieco lepiej nie liczac saczacych sie wydzielin ze szczelin takich jaknos i oczyy.... wrrr nie lubie chorob, nie lubie siedzenia w domu, bo to mnie meczy!
Nie mam apetytu, ale jadłam jakies suszone sliwki ale chyba tylko na odczepnego zeby nie było ze nie jadłam... za to wypiłam chyba litr goracego mleka bo ciagle mnie suszy....
Ale jesc cos trzeba na metablizm, wiec jeszcze jakis powazniejszy obiad przede mna... tylko nie wiem co to bedzie... pomysłów tez nie mam jak apetytu brak
Były dzisiaj jakies juz brzuszki i machanie konczynami, ale chyba sila woli bo sily mi brak, ale balam sie ze wieczorem znow moze mnie tak wszytko bolec jak wczoraj wiec dzis zestawik mini porannych cwiczen.
Chciałabym zeby juz to wszytko sie skonczyło poprawki egzaminow itd. chce chcwili spokoju, a nie ciagle meczacych wyrzutow sumienia i tyk chyba bede miała jeden warunek...
Zawsze moje zycie jest odkladane na pozniej ... to tez mnie dobija, chce zyc teraz, dlaczego to takie trudne?
chyba moj optymizm tez zachorował ;(
Zakładki