No wiesz?
Nie jesteś beznadziejna! Swoją droą beznadziejność tudzież nadziejność nie mają nic wspólnego z wagą
Nie załamuj się i nie poddawaj! Dobrego weekendu i uszy do góry!
No wiesz?
Nie jesteś beznadziejna! Swoją droą beznadziejność tudzież nadziejność nie mają nic wspólnego z wagą
Nie załamuj się i nie poddawaj! Dobrego weekendu i uszy do góry!
Ziutuś, ty beznadziejna??/ co ty ględzisz ???
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Ziutuś, nie mów tak o sobie, ale ja jednak proszę o jakieś objaśnienie
Co to znaczy, że poległaś?
Przecież na dC nie można jeść nic innego, oprócz zupek, bo zniszczysz ketozę, więc co się stało?
No wiec ketozy juz nie ma
Rano nie zjadlam zupki, w pracy klient za klientem, nie mialam nawet czasu aby usiasc, nie mowiac o jedzeniu, potem musialam jeszcze zalatwic sprawy administracyjne i powklepywac do kompa dane nowych klientow, powystawiac te wszystkie faktury, a na koniec posprzatac ten balagan, co powstal w obu pomieszczeniach w biurze. Postanowilam jeszcze wziac dwyaniki do domu do wyprania, bo juz nie wygladaly. Wstawilam pranie, a pralka zaczela jakas jazde, wiec walczylam z tym (stary gruchot, nie zrobil prania wstepnego, nie uwzglednil temperatury, jaka ustawilam, tylko jak sie pozniej okazalo - wygotowal mi bawelniany dywanik , a potem zamiast odwirowac, to wychlapal calosc w wodzie, w ogole nie wypompowujac jej. Wynajmujemy tu mieszkanie razem z calym dobrobytem i niestety nie w naszej gestii jest kupno nowej pralki, a wlasciciel sie ociaga. Tyle, ze ja juz z ta pralka wspolpracowac nie bede ). W kazdym razie przez to wszystko zrobilo sie grube popoludnie i... dalam sie namowic na normalny obiad
Wiem, moglam zjesc zupke i sie nie dac, ale wymieklam - moja wina, stad pisze, ze jestem beznadziejna. Roztylam sie jak prosie
i mimo, ze zdaje sobie sprawe z tego, ze musze schudnac, nie ma innej opcji, to ja sie objadam normalnym papu, zamiast chociaz wytrwac z tydzien - dwa i stopniowo dodowac jedzenie
Glupia no...
Ziutuś, no cóż. Masz ode mnie kopa w tłusty tyłek i nie roztliwiaj się, tylko dawaj od nowa.
schudniesz, bo co się odwlecze, to nie uciecze
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Ziutka, ja Cię chyba uduszę
Przepraszam za tę emotkę wyżej, ale jestem na Ciebie zła!
Bez sensu jest zaczynać dC i ją przerywać! przecież wiesz!!!
Ja też byłam na dC nie raz, pracowałam w tym czasie, prowadziłam normalne życie, ba! nawet prawo jazdy zdałam w trakcie dC, więc można --- niestety dC jest dietą wymagającą i jeśli się na nią decydujemy, to trzeba ją doprowadzić do końca
Zaczynasz, przerywasz, organizm głupieje, bo przez kilka dni dostaje minimalną ilość kalorii a w następne je dużo!
Ketozę szlag trafił i wszystko trzeba zaczynać od nowa.
Ziutuś, sorki, ale może nie dla Ciebie jest dC....
Przemyśl to sobie, bo to nie o to chodzi, że to Ty jesteś beznadziejna, może po prostu dC nie jest dla Ciebie.
Ja mam taki charakter, że jak coś zaczynam, to to kończę, choćby łzy miały mi płynąć ze złości czy innych emocji, dlatego jak byłam na dC, to nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby ją przerwać!
Nie gniewaj się na mnie, ale piszę, co myślę.
Takie działania nie doprowadzą Cię do niczego dobrego.
Koniec. Kropka
No i masz calkowita racje Kasiu. Wiem, ze w ten sposob oglupiam organizm i rozregulowuje sobie wszystko, co sie tylko da. Dlatego pisalam o beznadziejnosci, bo ja to wszystko wiem, a i tak wycinam tego typu numery.
Co gorsza - znajomi do nas wczoraj zadzwonili i zaprosili na dzis na jedzenie. Nie bardzo jak mialam sie wypiac na nich, mowiac, ze nie bo dieta.
Nie bardzo wiem, co mam zrobic teraz, bo wiem rowniez, ze 18.02 robimy impreze dla znajomych u nas. I mam spory dylemat, czy od poniedzialku zaczynac dc od poczatku i ciagnac ja ledwie dwa tygodnie, aby potem zjesc cos normalnego (wiem,z e po 2 tygodniach juz nie pozre wszystkiego, co przygotujemy, a tylko rzeczy w miare rozsdane, ale nie dam rady nie zjesc nic, czy nie wypic nawet winka). Generalnie, nie wiem, co poczac. Plan mialam taki, ze pojade na dc tak dlugo, jak dlugo nie bedzie mi sie robic slabo, a wtedy stopniowo z niej zaczne wychodzic i dokladac cwiczenia. Jednak wczorajsza wpadka zaburzyla mi to wszystko i oczywiscie dolozylo sie do tego dzisiejsze zaproszenie.
Moze powinnam w ogole odstawic dc i sprobowac czegos mniej drastycznego (1000kcal?), za to 'katowac' sie cwiczeniami? Balam sie jednak na to zdecydowac, bo w zeszlym roku kompletnie tego typu diety na mnie nie dzialaly, siedzialam na 1000kcal miesiacami i nic.
Nie mam pomyslu Dzis zjadlam lekkie sniadanie, zobaczymy co zjem u znajomych. A od jutra musze cos wdrozyc, tylko co
E, taka ze mnie sierota, zamiast wziasc sie za jakaolwiek diete i wprowadzac ja konsekwentnie - ja sie miotam. I to powoduje, ze bardziej tyje. Zla na siebie jestem i bardzo Wam dziekuje za ostre slowa, naleza mi sie jak najbardziej.
No, dobra. Czas przestac sie nad soba rozczulac. Sensu zadnego nie ma, zebym zaczynala na nowo DC. Za dwa tygodnie bedzie impreza, za miesiac kroi sie kolejna. W takim ukladzie nie mam szans rozsadnie przejsc przez wszystkie etapy DC.
Pozostaje mi 1000kcal + duzo cwiczen + wiecej cwiczen po dniach imprezowych + pilnowanie sie na imprezach. Odkurzylam orbitreka, basen mam 7 pieter nizej, silownie zreszta tez, moze sie zapisze na jakis aerobik (o ile cos takiego jest tu dostepne). Aha, na komputerze wciaz mam 8 minut ABS, rece, nogi itd. A w szafie stoi maszyna do gotowania na parze...
No, Twój ostatni post brzmi rozsądnie! Tylko Ci pozazdrościć sprzętów i basenu na miejscu!
Ja nie biorę się za DC, Kopenhaskie itp., bo wiem, że one nie dla mnie, zwłaszcza że muszę uważać na siebie w związku z planami macierzyńskimi, ale też ze względu na swój charakter.
A 1000 ma duży sens, tylko ćwicz - i nie marudź!!!
Ziutuś, a może wróć do MM ?? te załozenia na Ciebie przeciez działały i to bardzo dobrze!!! A że potem miałas jojo... po każdek diecie jest jojo jak z niej nie wychodzimy pomalutku, tylko jedziemy na świeta i zajadamy do woli.
A to że jojo było takie duże i na 1000 nie chudłaś to może była jednak wina tego, co usiłowało w Tobie mieszkać??
Ja stosuję połączenie 1000 + MM z tym, że MM nie jest do końca ścisły, tylko założenia.
np. Jem kazdy ciemny chleb, jem marchewkę gotowaną i czasem buraczki
Nie pilnuję też tak ortodoksyjnie polączeń, że jak węgle to zero % tłuszczu. I ćwiczę. chudłam w końcy 8 kg przez 3 miesiące. Może nie rewelacja, jak na DC, ale do przodu i zdrowo
MM ułatwia też jedzenie na imprezach, szczegolnie, że obie nie jesteśmy słodkożerne.
Trzymaj się Ziutuś, a przed zaplanowanymi ćwiczeniami, weż w łapkę centymetr i pomierz się dokładnie.....;;.
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Zakładki