Wątek: Jestem na tak z Dieta Montignac

Nie, no widac bylo, ze to skunks. W zyciu na zywo zadnego nie spotkalam na swoje niewatpliwe szczescie, ale kojarzy mi sie z kreskowkami

Skunksy generalnie roznosza swoj zapach bezustannie. Po prostu sa zasmierdziale i tyle. Nie mam pojecia, jakby sie zesprejowal to na jak dlugo ten zapach pozostalby w przyrodzie. Wiem natomiast ze trudno jest sie tego smierdzielstwa pozbyc jakby to zostawil na czyms konkretnym jak sprzety, material itp.
Wczoraj nie udalo mi sie zakupic sukienki, za to przyszlam do domu z nowymi spodniami. Rozmiar 8, cieszy mnie to niezmiernie.
Wczorajszy jadlospis:

- Chleb + bialy ser + pomidor
- Jablko
- Ryba wedzona, nelesniki z maki z ciecierzycy z pieczarkami, mleko
- Krewetki z warzywami
- Sliwki, kawalek jablka
Pozdrawiam czwartkowo i uciekam.

Gratuluje nowego rozmiaru spodni

Anise, pozdrawiam.

Dzisiaj pracowalam wokol domu, tak ze nawet godziny na callaentics nie wyskrobalam. Niestety, byla restauracja i w sumie porazka. Nie wiem, powinnam siebie sama opieprzyc, czy ja sie odchudzam czy tylko mi sie zdaje?

- Jajecznica
- Makaron z mung z sosem pomidorowym z pieczarkami i papryka + parmezan, kefir
- Kolacja w restauracji: kawalki ciasta smazonego + sos slodko-kwasny, spring roll z tofu i warzywami z sosem z dodatkiem orzechow ziemnych, krewetki z brokulami

Wszystko by bylo dobrze, gdyby nie te wszystkie sosy, ktore napewno byly z dodatkiem fury cukru. Powinnam sie trzymac, przeciez zostalo mi jeszcze tak wiele do zrzucenia, a ja czasami po prostu wymiekam.
Do jutra...

Anise, zobaczysz, ze Ci to nie zaszkodzi. Jestes juz za polmetkiem dietowania, sama mowisz,z e to styl zycia bardziej niz dieta, wiec jedno male odstepstwo raz na jakis czas Ci szkod nie poczyni. Co innego, jakbys miala tak jak ja

Ziutka, Ty wedlug mnie nie masz za bardzo odstepstw. W tym momencie zadne mi do glowy nie przychodzi, a sushi to nic, tylko szkoda ze nam sie przytrafia jesc za pozno. To powinnysmy zmienic. Wiem, wiem, mialas jedna sobote z pysznym pieczywem i w ogole... ale z Toba to bedzie trzeba cos zrobic, a przynajmniej potrzebujesz zeby sie Twoj organizm w koncu na Ciebie odbrazil.
W sumie wczoraj gdybym sie nie tykala tego ciasta smazonego to nie byloby tak zle. Co prawda mnostwo bylo sosu hoisin itp. do wszystkiego. Bo wiesz, jakbysmy juz byly w tej swojej prawidlowej wadze, to by nam takie kolacje od czasu do czasu nie szkodzily.
A my ciagle jeszcze nie na mecie .

Ty to przynajmniej sie zblizasz do tej mety, u mnie sie szanse z tygodnia na tydzien zmniejszaja.
Oj, byly odstepstwa w tym tygodniu - salatka ziemniaczana i tortilla w sobote, ciabatta w niedziele, nie bylo ruchu w niedziele i wtorek...

Nie wiem co ze mna dzisiaj... Cwiczyc mi sie nie chce, jedzenie za mna chodzi, a ja mu ulegam. Kiszka jednym slowem. Pogoda cudowna. Moze dlatego tak mnie zdolowalo bo znowu odlozylam cos waznego do zrobienia na pozniej? Dekadencja Prosze Panstwa i Kiszka...

... w tym przypadku akuaratnie kiszkowate zero...
Potrzebowalabym dzisiaj kogos do pobycia razem, a najlepiej jakas 'grubaske' co by sie razem wspierac. Na koncie mam juz chyba calodzienny jadlospis, a tu dopiero czternasta. Fakt, faktem pozjadalam wczorajsze resztki z lunch i kolacji, wiec nie bylo tego duzo, ale zawsze. Czuje sie dzisiaj grubaska... niech to szlag trafi!
"Grubasy" gdzie jestescie? Wspierajcie mnie... no chyba sie opije...
Nawet nie dam rady udawac ze u mnie dzisiaj wszystko dobrze .

Anise, sciskam wirtualnie. Mam nadzieje, ze lampka wina Ci pomogla. U mnie tez nie najlepiej. Wczoraj harowalam do 19:30 w pracy, przyjechalam do domu godzine pozniej, usiadlam grubo po 21:00, bo cwiczenia, kolacja, mycie glowy... A dzisiaj juz o 7:30 z powrotem w drodze do pracy. Do domu dotre kolo 17:30... przy dobrych wiatrach. Nie mam dzis przerwy na lunch. Jestem najzwyczajniej w swiecie zmeczona.
Oj, chyba ta grubaska za bardzo Cie nie powspierala, tlyko w polskim stylu ponarzekala