-
ooo,dopiero dzięki Tobie zdałam sobie sprawę,jaka fajna data dzis jest
Swoją drogą na przekór wszystkiemu lubię 13 i wcale nie mam zamiaru mieć gorszego dnia od innych
Genialna jesteś z tymi cwiczeniami w pracy Super wymyśliłaś!!!! Ja z kolei często jak myję zęby to robię tzw "spady" które wykonywałam na aerobiku kiedyś. Też nie całkiem fajnie myję się ząbki trochę sapiąc, ale cóż:] Coś za coś
-
...bo my się piątku nie boimy
czasami takie pokusy są nie do zdarcia... ja za jednym batonikiem mogę pedałować nawet 10km ale mam ciągotki... wrr.... no cóż... a pod łapką pomarańczka
buziole
-
Wyjątkowo mam dziś chwilkę czasu by w domu wejść na kompa. Właśnie wróciłam z trasy... w końcu udało mi się ten mój rower wykorzystać. Skończyłam dizś pracę o godzinkę wcześniej, wiec po obiadku ( mocno rzesolona jajecznica blllleeee) wyciągnęłam mego rumakla z garażu i i już miałam wyjeżdżać, kiedy moja mama mi oznajmia że ona tez chce na rower, no to ją zabrałam skoro juz mi tak marudziła. w planie było jkieś 25 kilometrów, ale mamusi mojej zachciało się odwiedzic koleżankę i zobiło się czhyba ze 40 - dokładnie nie weim bo nie mam jeszcze licznika w rowerze, ale samochodemsię jedzie prawie godzinę w jedną stronę. No więc w sumie pedałowania miałyśmy trzy godzinki. Czuję się świetnie, tylko tyłek trochę boli bo to pierwsza jazda w tym roku.
W weekend mnie nie będzie, siedzę całe dnie na uczelni, a w niedzielę dodatkowo idę na wielkie kuszenie... 25 rocznice małżeństwa moich przyszłych teściów, ale się nie dm, będę twarda i tylko niskokaloryczne saąłtki i chude wędzlinki...
Przepraszam za błędy ale tu jest taka dziwna klawiatura że wszystko mi się miesza, a poza tym spieszę się pod prysznic.
buziaki na miły weekend. pa.
-
Heheh, rozwaliłas mnie też tymi ćwiczenimi w pracy to się nazywa motywacja super, że pojeździłaś, ja też dziś spróbuję choć chwilkę pojeździć. Trzymaj się dalej w takim dobrym humorze
-
WIELKIE KUSZENIE :):):):)
Witam
Bardzo mi się spodobwała ta nazwa : WIELKIE KUSZENIE Koniecznie muszę ją wpreowadzić do mojego słownika
Rower to fajna rzecz... tylko trzeba mieć dobre siodełko.. ja całe zycie jezdziłam na meskim góralu... a ostatnio.. zakupiłam sobie taką typową damkę (HOLENDERKA) z wielkim siodełkiem... NORMALNIE RAJ!!! :P bardzo przyjemnie się jezdzi :P:P:P:P:P
Napisz koniecznie jak bylo na WIELKIM KUSZENIU : D?????
POZDRAWIAM :P:P:P:P:P:P:P:P:*
-
Udanego dietkowego tygodnia
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Witam wszystkich w piękny słoneczny poniedziałek.
Humorek mi dopisuje, choć na wczorajszym Wielkim Kuszeniu poległam
Tak to niestety juz bywa, że jak nic nie zjesz to patrzą na ciebie dziwnie, że niby ci nie smakuje,albo że wybrzydzasz.... A wolałam się nie przyznawać że jestem na diecie, bo babcie miałyby o czym dyskutowac przez cały dzień. Gdyby to była moja rodzina, to poprosutu powiedziałabym że to jest moja sprawa co jem i w jakich ilościach i że się maja zamknąc, iże nie chce słyszeć żadnych komentazy. No coż ... rodzina jeszcze nei jest moja, wieć trzeba było się zachowywac grzecznie i kulturalnie.
Ogólnei do obiadu było ok, bo byłam od rana na uczelni, ale od obiadu się zaczęło: rosołki niewiele, malutka roladka wołowa, 5 malutkich kluseczek z sosem no i trochę kapusty czerwonej gotowanej (tradycyjny śląski obiad świąteczny), potem trochę odpoczynku, obejrzeliśmy wyścig F1, przyjechała reszta gości, tzn babcie i dziadkowie i zaczęło się na dobre: Kawa, obowiązkowo kawałek tortu (bardzo cieniutki udało mi się wynegocjować). Od tortu nie udało mi sie wykręcić ale ciasta nie tknęłam, jestem z siebie dumna. Wieczorem przyjechał catering więc kolejan dawka kalorii: oczywiście nie spróbowałam wszystkiego bo chbya bym pękła, choć wyglądało smakowice - zwłaszcza golonko w kapuście-ale oparłąm się. Spróbowałam tylko nadziweanych kotecików z pieczarkamii z paptyka (po ćwierć porcji - resztę oddałam narzeczonemu ) no i musiałam spróbowac sałatek: 1/ z kapusty pekińskiej z pomidorkiem, 2/ brokuły gotowane, 3/ korzeń selera z kukurydzą, skusiłam się tylko na łyżkę każdejz nich, niestety wszystkie były z sosami na koniec wcięłam jeszcze pól malutkeigo krokiecika i kubeczek barszczu. Ach no i popijałam to słodkim martini (które uwielbiam ale tylko 2 kieliszki). Cały czas popijałam wodę- zamiast soków i coli - za to tez jstem z siebie dumna.
Bilans dzienny razem ze śniadaniem które było poprawne (chlebekpełnoziarnisty z rzodkiewką i almette) wyszło ok 2000kcal wstyd mi, ale to juz naprawdę ostatni raz. Najbliższa okazja do obrzarstwa dopiero w czerwcu.
Co się stało to sie nie odstanie. Dziś zaczynam dietkowanie od nowa.
śniadanie- 2 kromeczki wazy lekkiej z łyżeczką almette i liściem sałaty
II śniadanie- 4 kromki(małe) chlebka pełnoziarnistego z 2 platerkami polędwicy drbioweji sałatą
III śniadanie- pomarańcza
Obiad jeszcze nie wiem ale mam ochotę na szpinak
Mam zamiar też dziś pojeździć na rowerku w odkupieniu za moje grzechy niedzielne.
Miłego dnia wszystkim dietkującym.
-
Wpadam tylko na momencik, zdać relację jak mi idzie dietka.
Wczoraj ok 1011 kcal więc norma utrzymana!!:d
Dziś:
- kaszka manna z cynamonem - 6 łyżek
- chlebek pełnoziarnisty z almette, szczypiorkiem i sałatą - 4 kromeczki
- pomarańczka - 1 szt
- obiadek jeszcze nie wiem, ale planuję w granicach 250-350 kcal
- chlebek waza z serkiem topionym i szczypiorkiem - 2 kromeczki
SUMA: w zależności od obiadu - 1000-1100 kaloryjek.
Muszę się przyznać że przez weekendowe rozpusty zaprzestałam ćwiczyć A6W.
Jeździłam za towczoraj na rowerze ponad godzinkę i ćwiczyłam z płyta jogę połączoną z pilates przez 50 minut. Przyznam że nie odpowiada mi taki trenicg,więc już ściągam sobie jakąś płytkę z aerobikiem.
Muszę wracac do pracy, bo mam dziś nawał roboty, sama nie wiemw jakiej kolejności mam robić poszczególne rzeczy bo wszystko jest na już. Ale nawet lubię taki zamęt iurwanie głowy w pracy wtedy dzień szybciej mija...
Wczoraj pozbawiona byłam internetu (zepsuł nam się router ), ale dziś już wszystko działa, wieć jakznajdę wolną chwilkę to was poodwiedzam, i zostawię swój ślad.
Pozdrowionka, i miłego dzionka.
-
Dzien dobry
Byłam u Ciebie na początku,a teraz ostatnio brak czasu sprawił, że nie mogłam dopingować - ale z radością nadrobiąłm zaległości, bo to zawsze miło poczytać, jak ktos sobie dobrze radzi A u Ciebie wszystko idzie w jak najlepszym kierunku. Mimo tej imprezki, za którą i tak należy się pochwała, bo widzę, że była okazja zjeść 10 000 kcal, a Ty tylko 2000
Trzymam dalej kciuki Też mam młyn w pracy, ale obiecuję zajrzeć czasem
-
co za pogoda... u mnie leje od samego rana
Dziś było cotygodniowe ważenie... może nie ma się czym chwalić, bo wprawdzie wskazówka nie poszła w dół, ale po ostatniej wyżerce przynajmniej nie poszła do góry jak to miało miejsce po świętach. Wiec z poświątecznego 76 wracam na 75 i mam nadzieję że teraz juz pójdzie z górki, bo zadnych imprez po drodze nie będzie.
Wczoraj kupiłam sobie wkońcu wagę kuchenną, żeby dokładniej móc liczyć te wszystkie wstrętne kalorie, bo do tej pory jeśli nie było napisane w łyżkach, szklankach, czy sztukach, to obliczałam wagę tak na oko.
Wczorajszy bilans: 1100 kcal
Dzisiejsze menu:
1. owsianka - ok 5 łyżek
2. chlebek wieloziarnisty 4 kromeczki z serkiem topionym (1 trójkącik) i zieleniną (ogórek, sałata, szczypiorek)
3. joguciek Danone Gratka truskawkowa
4. obiadek: wczoraj szpinaku nie było, bo czas na to nie pozwolił, ale dziśto już na 100% będzie szpinak (zasmażany bo taki uwielbiam) z ziemniaczkami
5. chlebek waza 2 kromeczki z almette, ogórkiem i sałatą
powinnam sie dziś zmieścić w 1000-1100 tak jak wczoraj. Szczegółowa relacja jutro rano.
Aga170 - dzięki za odwiedzinki. :P Masz rację, po tej imprezie mogło byc duzo gorzej, wiec pomino tych 2000 jestem z siebie dumna
pozdrowionka for all.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki