ehhh siedze teraz i rycze przed kompem...:/ ja chyba nigdy nie zrozumie facetow ;(
byl u mnie dzisiaj Grzesiek ale chyba wolalabym zeby go nie bylo...sama do konca nie jestem w stanie powiedziec co sie miedzy nami stalo...jednak chyba za duzo nas rozni ja chcialabym spedzac z nim znacznie wiecej czasu...on zycia poza praca nie widzi..
Tak bardzi chcialam dzisiaj zeby mnie przytulil i powiedzial ze wszystko bedzie dobrze ze cos sie zmieni na lepsze ..a on tylko ze chyba juz pojedzie...no i pojechal zreszta sama nie bede go na sile probowac zatrzymywac ...
co nie zmienia faktu ze jest mi teraz smutno zle i wogule nie tak...;(
i pociesza mnie jedynie fakt ze z tej okazji nie rzucilam sie na zadne jedzenie...
ehhh gdyby tych wszystkich koszmarow bylo malo to zbliza sie koniec miesiaca ...i pora spojrzec wadze prosto w oczy...hmm ale powiem szczerze ze nawet jezeli nie bede miec tych 65.5 to przezyje jakos bo mimo wszystko cos osiagnelam..przede wszystkim normalnie zaczela dietke prowadzic i w sumie przez caly miesiac mialam chyba tylko 2 kompulsy ...a dla mnie to naprawde wielgasny sukces...no nic ide chyba zaraz spac bo do glowy przychadz mi same beznadziejne rzeczy a jutro musze jeszcze na uczelni do 14:50 mam zajecia..;( a pozniej do domq ..moze uda mi sie jakos zaczac od nowa sobie to wszystko w glowie poukladac...
Zakładki