Dziękuję za rady. Ja wcale nie mam braku apetytu. Po prostu zastanawiałam się czym dopełni do 1000 kcal. I wiesz, to z jednej strony dziwne a z drugiej logiczne. Nabrałam pełno żarcia, dwie kanapki (z 2 kromek każda), banan i grejpfrut. W szkole kupiłam jeszcze sok pomidorowy. Pół plecaka żarcia i sądziłam, że starczy, a jednak czułam lekki głód. I kanapka to nie to samo co ciepły posiłek.
Dopiero jak człowiek zaczyna liczy kalorie i wybiera chudsze produkty (chociaż ja nigdy nie jadłam tłuszczu, skór od kurczaka, kaczki, golonek, prosiaków, sosów, klusek różnych - poza spaghetti) to zauważa, że można zjeść naprawdę sporo za niewiele kalorii. I nie chodzi tylko o ilość jedzenia ale o jakość, witaminy, błonnik, etc.
Np. taka kromka białego chleba. Lepiej zjeść dwie kromki graham mimo, że to trochę więcej niż 1 kromka pszennego. I takie są moje wybory. Lepszy pasztet sojowy, zdrowszy, chudszy, mniej kaloryczny niż mięsny. I dużo smaczniejszy.
Teraz muszę trzyma reżim ćwiczeń, bo zawsze z tym jest mi najtrudniej i mam najmniej zapału, ale może lepiej ćwiczy co drugi dzień zamiast codziennie? Jak sądzisz?
Na razie nie chcę mówić o jakiś problemach, trudnościach. No i moja dieta jest jeszcze dość urozmaicona bo i lodówka pełna. Dlatego mi łatwiej.
PODSUMOWANIE - DZIEŃ 4
kalorie: 962,3
stepper: 30 min / 113,1 kcal
brzuszki: 50 szt. (5 różnych zestawów po 10 szt.)
inne ćwiczenia: rozciąganie, skłony, kręcenie biodrami, wymachy ramion
Zakładki