Jak to miło tyle dobrych dusz zobaczyć .
Miałam morderczy tydzień w pracy, 3 dni w ogóle do domu nie wracałam, stąd taka długa nieobecność. A po drugie, w poprzedni weekend dotarło do mnie, że jednak za dużo czasu spędzam przed kompem. Wypomniały mi to oczy i gromadzące się coraz większe zaległości domowo-papierowo-naukowe. Poprzedni weekend cały od świtu do późnej ncy sprzątałam. W poniedziałek zaczęła się makabra w pracy, ale dzień skończył się niespodziewaną miłą imprezką. Prosto z tejże imprezki udałam się do pracy we wtorek . I zasuwałam bez przerwy do wczoraj. Ledwo wyrabiałam się z paroma godzinami snu i bieganiem.
Dietowo i bieganiowo trzymałam się ładnie. Bieganie odpuściłam tylko w poprzednią sobotę i wspomniany wtorek. Kolejna przerwa dzisiaj.
W ogóle tydzień temu pozbyłam się nerwowości związanej z zastojem na wadze, bo wyciągnęłam spodnie, w które 3 tyg. wcześniej nie wchodziłam, i miałam niespodziankę, bo pasowały. Mimo, że waga cały czas była taka sama.
Zważyłam się w czwartek, i nareszcie! popcham suwak. Ujrzałam 64,4. Czyli -0,5 kg w ostatnim tygodniu. Jaka to frajda po tak długim zastoju. Od razu łatwiej sie mobilizować do dalszego reżimu.
Teraz mam wolne do czwartku, więc w ciągu tych dni na pewno ponadrabiam forumowe zaległości.
Dziękuję Wam wszystkim za pamięc i za to, że zaglądacie.
Zakładki