Spotkałem kiedyś największego kłamcę na ziemi. Kłamał wszystkich. Zawsze mówił nieprawdę. Wszyscy o tym wiedzieli. Sułtan dnia pewnego poprosił go aby stanął przy bramie wejściowej do swojego pałacu, chciał mieć spokój. Dnia pewnego kiedy kłamca stał przy bramie pałacu, zagadnął go podróżny "Czy mógłbyś mi pokazać drogę do sułtana" zapytał, "przecież jesteś tutejszy" dodał. Kłamca odpowiedział "Odejdź, sułtana nie ma teraz w pałacu". "Ależ widzę, że jest, właśnie odpoczywa na werandzie" odpowiedział podróżny. "Ach tak, to tylko jego sługa przebrał się w szaty Sułtana" odpowiedział kłamca. Poróżny rzekł "Przybywam z daleka, poznałem Sułtana wiele lat temu, byliśmy przyjaciółmi. Dawno temu Sułtan obiecał, że zdradzi mi sekret "wiecznej młodości",a teraz jestem już stary i chciałbym się dowiedzieć". W tym momencie nadszedł Sułtan i zobaczył podróżnego. Ucieszył się ze spotkania. Kiedy dowiedział sie po co przybył podróżny, powiedział "Spójrz na mnie, czy jestem młodszy od Ciebie? cieszę się życiem, dbam o siebie i rodzinę jednak czas na mnie także wyrył swoje piętno. Nie mam i nigdy nie znałem tego sekretu. Kiedy Ci o nim mówiłem sądziełm, że zrozumiesz ten żart". Podróżny był zdziwiny i odpowiedział "Całe życie wierzyłem, że znasz sekret wiecznej młodości, dlatego nie przejmowałem się zbytnio tym co robię i wiele czasu zmarnowałem, a teraz nie wiem co robić dalej". Kłamca usłyszawszy te słowa zdziwł się bardzo. Do tej pory myślał, że jest największym kłamcą na świecie.