-
oj... dobijaj do tego tysiaka! chociaż wiem,że czasem się poprostu nie chce nic jeść... Ale przynajmniej staraj się tak układać jadłospis,żeby coś koło tego wychodziło
Dobranoc! :*
-
czasem wystarczy zamarudzić i już się pojawia wsparcie..jednak fajne to forum . Dzięki dziewczyniska za rady..niby to wszystko wiem..ale jak wspominałam..zawsze z jednej skrajności w drugą .
Kolejny dzionek już zaliczony....
Zszamanych kaloryjek trochę za mało..ale w weekend na pewno będzie czas na dobijanie do 1000.
I mam nadzieję pobrykać sensowniej na rowerku...
Dzisiaj...nienajgorzej
18 km - 42 minuty ruchu zaliczone - 210 kcal spalone.
No prócz tego, że nie jest to najmądrzejsza z diet na świecie....bo i legutko monotonna i kcal za mało..ale naprawdę czuję się lepiej..i mam nadzieję, ze organizm się po tym ryżu troszkę oczyści..
No dość gadania..czas poddać się torturom bycia mizianą i balsamowaną...
Buziaki...
-
Dzień 6 odchudzania zaliczony!
Rowerkowanie ok
20 km - 234 kcal - 46 min
Oby tak dalej, nie...
Tyle, że mam problem..dopóki się nakręcam szerokim łukiem omijam możliwości wyjścia do ludzi, do knajpki itp. Piwsko, winko i inne pokusy po których silna wola zamienia się w bezsilną
Jak sobie z tym radzicie? W końcu wypada wyjść do ludzi, nie?
Planować akurat tyle kcal, żeby jedynie na to jedno coś zostało, czy co?
Jakby co z góry wielkie dzięki za info...
Ps. Już niedługo i mój tickerek wagowy ruszy..powoli dobijam do tej wartości
-
noooo ruch pieknie 6 dzien za Toba toz to juz prawie tydzien<brawo>
-
Witaj kochana... Nio dietkuj dietkuje Ja zglaszam sie znowu jako wspierajaca... Jednak nie wiem jak czesto, bo narzekam ostatnio na brak czasu
-
Wielkie dzięki, że wpadacie..zawsze raźniej jak ktoś powspiera...
Chociaż nie mogę narzekać...ten ydzień leci mi genialnie..prócz tego, że zrezygnowałam z paru wyjść na piwko..cóż póki nie jestem pewna swojej dzielności wlę jej nie poddawać próbom.
Dietkowo dzisiaj też nieźle...
200 kcal wypalonych, 17 km w 40 min przejechane.
Zjedzone do tej pory ok 600 kcal bo w sumie jestem po obiadku....
I tu sie kończy to co dobre..o 3 wstałam z diablim bólem pęcherza..brr nafaszerowałam się fujstwami, wypiłam hektolitry herbatek maści wszelakiej i na razie jakoś żyję...mam nadzieje, że to tylko alarm, a nic poważnego sie nie przypałętało..zapalenie pęcherza to naprawde paskudna sprawa...
No nie kwękam..tylko miłego dnia życzę....
-
wczoraj dobiłam do 1000, ale w mało chwalebny sposób...dwa drinki z cola light...220 kcal...na szczęście dla mnie robili w miarę słabe...i najadłam sie za wszystkie czasy melona...w supermarketach zwykle są mało smaczne...ale wyjątkowo kupiłam zielonego (zawsze wydawało mi się ze lubię tylko żółte - miodowe) i był prawie taki jak te w Egipcie..pycha...nie wiem może z 700 g zjadłam...zatem pierwszy raz udało sie dobić... choć część tych kcalów za zdrowe nie było..
ps. pęcherz boli jak diabli...
-
iooooooo meloniki sa pyyyychowe
dobijaj dobijaj do 1000 ale nie koniecznie drinkami:P:P:P
-
Hmm popadłąm w kolejną skrajnośc..kolejny dzień z baaardzo dużym deficytem i do tego (głupia, głupia) nie miałam ani czasu, a podejrzewam, że bardziej siły na normalne rowerkowanie....
Nie mogę się zmusić..chyba muszę kazać się pilnować bo coś czuję, że dobry ze mnie materiał na anorektyka
No dziś się zbieram i choćby nie wiem jak mi się nie chciało dobijam chociaż do 800...Dobrze, ze mam przynajmniej świadomość.
Jedyna dobra rzecz w tym wszystkim to fakt, ze już dobiłam do mojego tickerka i mogę się oficjalnie odejmować....
Do lipca jest sporo czasu..a tak sobie umyśliłam, że na rocznicę ślubu uszyję sobie suknię podobną do mojej w wersji mini tak coby pokazać, że żonkowanie może upiększyć...więc mam 6 miesięcy..a chęć do niejedzenia jakbym to miała zrobić w miesiąc ehhhh.
Powinnam chudnać ok. 3 kg miesięcznie i będzie gites....
Zatem muszę być grzeczniejsza...
Rano dziś już popedałowałam (zaczęłam o 5...) no ale tylko chwilkę miałam....
No buzioooole
Ps. Pyszne jabłko zaliczone - ok 100 kcal
-
Noo ssanie mi sie włączyło..więc jestem spokojna o zapędy anorektyczne..jednak mi nie grożą..jeden dzień spadku formy o niczym nie świadczy...
Czekam właśnie na pana naprawiacza-serwisanta...bo moja śliczna płyta indukcyjna śmiałą pęknąć po 3 miesiącach używania....Mam nadzieję, że nie będzie problemów z uznaniem reklamacji..
Ale jakby co uzbrajam się w BOJOWOŚĆ...
Buziaki
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki