Ania na rowerek, ale to już! w końcu to był Twój piorytet na ten tydzień!
Aniu, najtrudniej zacząć po przerwie
... ale zobacz, ja też nie mogłam długo jeździć a jednak po przerwie wsiadłam na rower i od razu się wdrożyłam :P :P
Do dzieła Aniu! Szkoda czasu, wiosna tuż tuż
Bardzo miłej środy Ci życzę i przyjemnego rowerkowania dzisiaj
Witaj Aneczko
nooo moja droga... należy Ci się klaps od aniołka na gołą pupę
skoro już zeżarłaś te pierogi, no to nie rozumiem czemu nie jeździłaś na rowerku
jedyny plus to niewielka ilość tych pierogów zjedzonych... no bo skoro i na obiad i na kolację były pierogi, to w rezultacie te 1500kcal to naprawdę niewiele a przecież jakieś śniadanie też jadłaś, no nie
złamałaś Aneczko podstawową zasadę emżetkową, która mówi że owszem możemy sobie pozwolić na wszystko ( pierogi teściowej też ), ale potem bierzemy się za uprawianie jakiegoś sportu
mam nadzieję, że weźmiesz się za siebie, bo wiosna za ostatnim pagórkiem, a potem trzeba będzie nagle zdjąć kurtki i ciałko wystawić
pakuneczek wysyłam słoneczny i pełen motywacji do ćwiczeń i rowerkowania
całuję mocno i życzę duuuuużo, duuużo ruchu dziś
ps
ja miałam dziś nic przed pracą nie robić, ale w końcu za tańce się wzięłam
Julcyk - wiem ja już nic dziś nie deklaruję, ale się postaram.. pozdraiwam
KasiuCz - no własnie wiem ze musze się rozkręcić.. wiem ze wiosna za pasem.. tak więc dziś naprawdę chcę usiaść i w ogóle zacząć sie ruszac.. jutro moze nawet pójdę na basen..? no zobacze, muszę się rozruszać i się rozruszam dzieki, buziaczki
Beatko - wiem wiem. Pierogów było za ok 1000 kcal. Na oko liczę bo robiła teściowa, ale wiecej racze nie. Pyszne były i zjadłam duzo, ale i tak mogłabym więcej hehe
do obiadu miałam na koncie 500 kcal.
A dlaczego nie poćwiczyłam nie wiem - złapałam jakąś chandrę i dawaj - pod kocyk i gapiłam się głupio w telewizor a potem po 21 poszłam spac. I powiem Ci szczerze, ze byłam bliska otworzenia czekolady - bowiem tabliczkę mamy w domu.. ale jakoś sie temu oparlam.. dzis juz jestem pozytywniej nastawiona idę do fryzjera a wieczorem na pewno pocwiczę
buziaczki Beatko, dzieki za opiernicz, bo mi się nalezy muszę się zmobilizować i sie zmobilizuję miłego dnia
Ania, piatek za pasem, a wraz z nim wazenie, wiec wskakuj na rower!
Dla mnie do mobilizacji działa świetnie reguła 20 minut - mówię sobie, że cho nie mam ochoty na nic wielkiego ani energii ale pójdę na spacer na 20 minut - jeśli dłużej i coś więcej to fajnie ale to jest minimum. Zazwyczaj wychodzi dłużej ale co ważniejsze trudno znaleźc wymówkę, że nie znajdę 20 min czasu ...Zamieszczone przez awi
Mniej jest więcej? http://www.dieta.pl/grupy_wsparcia/showthread.php?t=49
Zapisz zgubione letnie kalorie! ćwicz i licz!!!
Inspiruj się: Klub Tytanów: spadek min. 15 kg utrzymany przez rok?
Załapałam chyba jednak kryzys.. dziś zjadłam blisko 2000 kcal, poszła w ruch ta czekolada (kilka kostek) a potem baton 3bit.. a potem sama siebie zapytałam co mi to dało - nic, nic, nic!!
W ramach ruchu poszłam na herbatę do rodziców (po 1,5 km w jedną stronę) bo mnie nosiło normalnie w domu.. wsiadłam tez chwilę na rowerek, ale dosłownie na 10 minut, zrobiłam też parę brzuszków... Ale jakiś bezsens wszystkiego mnie ogarnął. No nic, nie rozczulam się tutaj bo to bez sensu, usprawiedliwiać swojej głupoty tez nie zamierzam..
Znam siebie i wiem ze są 2 drogi - albo popłynę, znów odkładając dietę co dzień na "od jutra", albo jakoś to przeskoczę.. i nie stracę efektów które osiągnęłam w sumie tak powoli w tym roku.. generalnie dziś czuję się grubo i beznadziejnie, ale przecież wystarczy jutro dobry, dietkowy dzień zeby znów nastała brzuszkowa lekkość..
Głupie to wszystko no nic, muszę się zebrać spowrotem do kupy
Ziutka - wsiadłam na chwilę.. ale nie szło, normalnie nie mogę się przełamać.. teraz W. sobie jeździ a ja chyba znów zaraz dam nos w ksiażkę.. jakoś taka nijaka jestem.. nie wiem sama co mnie wzięło na jakiś taki dziwny stan.. pozdrawiam
Alek - fajna metoda w sumie spacer w sumie zaliczyłam, po 2 x 15 minut, bo sobie pomaszerowałam do Rodziców choć tyle dobrze.. pozdrawiam!!
no to ciut sie Wam wygadałam.. mam nadzieję ze jutro będę mogła napisać coś optymistycznego i pochwalić się i jutro i w nastepne dni ze dietka idzie pełną parą..
dobrej nocy.
Hej Ania - a ja myslalam że obie nie jemy do swiat slodyczy Kto mnie bedzie w tym wspierał?
Jutro faktycznie zjedz mniej i koniecznie zdrowo, co z tym leniem??? Nie pozwól mu Tobą zawładnąć!
Aniu .... koniecznie przełam tę słabość, oby nie trwała zbyt długo!
Szkoda byłoby zaprzepaścić takie fajne i dobre nastawienie, jakie ostatnio miałaś
Ja jednak wierzę, że znowu będziesz ładnie dietkować i pedałować
W sumie też ostatnio nie idzie mi najlepiej, wiesz, jaką mam sytuację ... to mnie jednak czasami tak dołuje, że szkoda gadać ... ech ...
No nic, nie marudzę już!
Oj oj oj! tak sobie pomyślałam, że jak Beatka tu zajrzy, to będzie źle dostanie Ci się coś czuję
Dobrej nocki!
Jutro będzie lepiej
Gosiu tak miało być, nie wiem co mi dziś odwaliło z tą czekoladą.. wiem ze miałam nie jeść słodyczy
wspierać Cię będę bardzo oczywiście do samej wielkanocy i sama też nie zamierzam odpuszczać.. jest mi dziś jednak strasznie cieżko, bo obok tego ze mam apetyt na wszystko straszny to jeszcze mam doła ze tak odpuszczam.. ze się łamię, ze się zaczynam tłumaczyć, ze po prostu olałam wczoraj i dziś dietę ze jedna strona mnie chcę dalej chudnąć, trwać na diecie, a druga ma apetyt na to i tamto itd..
nie, no jak jakaś nienormalna gadam to wszytko przez ten cięzar w żołądku
dobrej nocy Gosiu
Kasiu - ja to wszystko wiem, a Beatki słów się nie boję, bo reprymenda mi się nalezy.. sama sobie dziś ją dałam..
Najgorsze jest to ze ten stan przyszedł ot tak sobie.. nie mam jakiś wielkich niespodziewanych smutków i problemów.. nic takiego się nie stało - w moment przyszedl kryzys.. po prostu zaczyna mi jakby wszystko znów wisiec.. nie obżarłam się dziś, ale bylam bliska.. ale i tak zjadłam słodkości, których mialam nie jesc.. no i ciągle mam problem z tym zeby się zmobilizować do ćwiczeń. Na rowerku czułam się jak za karę.. chwilę pojeździłam i zeszlam.
Kasiu ja to muszę przełamać teraz, jutro, bo inaczej będzie coraz trudniej.... mam nadzieje ze mi się to uda... buziaczki, śpij dobrze.
nie chcę znów joja, nie chcę znów więcej na wadze, nie chcę znów ważyć 90 kg... chcę ważyć 70 kg!! chce być szczupła i zadowolona z siebie, chcę być usmiechnięta a nie smutnym grubasem.. to sobie własnie wbijam do głowy... moze się przekonam hehe
zmykam spac do jutra
Zakładki