Na kolację serek wiejski Mmmm...
Na kolację serek wiejski Mmmm...
MYŚLE, ŻE SEREK BĘDZIE ŁOKI. i PAMIĘTAJ NIE ZAWALISZ!!!!!!!!
Verooo <3
Nier zmieniaj postów to forum to i tak jeden, wielki spam:P
Nie wiem gdzie Ty w swoim jadlospisie widzisz zawalenie^^
Ehh, dzięki :*
Nie będę zmieniać postów, a jak! Mam dzisiaj mega chandrę - konflikt ról pomiędzy fajną koleżanką a dobrą córką. Snuffam, ile wlezie, bo nie daję już rady. Zjadłam jeszcze surówkę z marchewki, chyba ze 30g, bo mama powiedziała, że to nie w porządku, kiedy Anne-Laure je, a ja nie. Szkoda tylko, że je o 22. No ale co tam. Ja nie widzę żadnego problemu - tylko dlaczego JA mam jeść? W szkole śpię, nic nie robię (na szczęście mamy lajta, bo wymiana). Co do serka wiejskiego - zjadłabym, ale nie było czasu i okazji. Zresztą, i tak nie jest źle. Najgorsze jest to, że mam ciotę. A nie jednak - najgorsze jest to, że 10 dni za wcześnie!!! Co to za jazda?!?! Nigdy w życiu czegoś takiego nie miałam!! Jak już, to najwyżej nie było wcale albo się spóźniała, grr. Ale walić to. Buźka, me drogie baby :*
To niech je... ^^ Długo jeszcze u Ciebie będzie? I w ogole, jak idzie dogadywanie się z nią ?
Dobrze, nawet bardzo, choć to ja nawijam w dużej mierze Będzie do niedzieli, ale od czwartku do soboty jadą do Krakowa, więc będą trzy dni spokoju. Głupie to jest takie, bo oni, tzn. Francuzi codziennie muszą gdzieś łazić. I codziennie spotykamy się w pubie. Smutne jest to, że chciałabym zawsze z nią zostawać dłużej (bo się zwykle po 2 browarach dobrze bawi), ale nie mogę, bo transport, tzn. mama musi być wcześnie w chacie. Zresztą, rozumiem to - bo nie dość, że codziennie wokół niej musi latać, to jeszcze zawozić i odwozić wszędzie, itd. itp. Bo oczywiście mieszkam kilka kilometrów od miasta, a busy po 22 nie jeżdżą... I taka nędza powstaje - wracamy wcześnie, mama zła, ja zła. Shit.
Ehh... współczuje. No to zaraz święty spokój. Przynajmniej na trochę. Będzie dobrze Kocie, nerwy do konserwy <tuli aż dusi> : ***
trzymaj sie verus:* u mnie @ tydzien wczesniej
Pewnie nie zdajecie sobie sprawy, jakie to miłe, kiedy widzę takie wpisy. Dzięki U mnie już lepiej. Zaraz spadam na ognicho, a jutro od 6 rano mam święty spokój. I nie chodzi tu o to, że nie lubię tej Francuzki, bo ją lubię. Tylko to organizowanie jej czasu od rana do wieczora jest trochę męczące. Ale ogólnie spoko Będzie co wspominać!! :P
Jedzonko (chyba za dużo, bo nadal czuję ciepło na twarzy, a to moja naturalna reakcja na zjedzenie za dużej ilości żarcia w krótkim czasie :/)
śn:
pomarańcza 180g
mleko 2,5% 250ml
cini minis 35g
IIśn:
schulstad 55g
ser topiony 15g
sałata, ogórek
IIIśn:
banan 110g
kefir 2% 200g
obiadokolacja:
pomidor 55g
ogórek 25g
rosołek z 40g ugotowanego makaronu (talerz)
surówka z marchewki 75g
buraczki 100g
piersi kurczaka w sosie śmietanowo-cebulowym 150g (mmm... Szkoda tylko, że nie wiem, ile kcal :/)
Okej, to jest ok.1300kcal tak szacuję Pewnie jeszcze coś skonsumuję na tym ognisku - znając mnie See you :* I jeszcze raz dzięki
Vero! Nauczę się mówić po francusku ii też do Ciebie wpadnę <3
To witaj w klubie kaloryferów (;Zamieszczone przez vero
Zakładki