-
A widzisz, mi też się wydawało, że coś tego jedzonka mało, tylko nie wiedziałam, że normalnie nie liczysz kalorii, co sprawiło, że myślałam, że to masz tak obliczone i jest ok.
Tak więc już wiemy skąd ten przestój Twój wagowy. Wcinaj dziewczyno spokojnie trochę więcej, poniżej 1000 to złooooo. Mądrala jestem, ale jak zaczynałam, to kończyłam dzień z 900 ileś kcal i dumna z siebie byłam. Teraz to już ee, nie robimy takich numerów! Czytałam ostatnio w shape'ie, że ćwicząc można spokojnie zjadać dziennie 1800kcal i i tak się schudnie!
Węgrów zazdroszczę, byłam po 2. roku studiów w Budapeszcie, było boskoooooo.
-
witam to 2 z topikow ktore mi sie podobaja dlatego jesli moge to bede Cie odwiedzac
-
Felicja - no widzę widzę I cieszę się, że wiadomo już w czym rzecz z tymi przestojami... Nie mam zamiaru schodzić poniżej 1000kcal, a raczej mam dobijać do 1200! Inaczej znowu będzie mi waga stała, organizm się zahibernuje i mnie szlag trafi
A że 1800kcal można jeść i chudnąc to fakt i jaki... pyszny fakt Tak się tylko zastanawiam, czy liczenie kalorii mnie nie wkurzy na tyle, że mi odwali i zacznę jeść za dużo Boję się tego, szczerze mówiąc. Nie lubię ograniczeń, cyferek, itd, a teraz widzę że muszę, bo wychodzi mi za mało ewidentnie.
Co do Budapesztu to nigdy tam nie byłam (z Węgier znam tylko Debreczyn i Tokaj - wino też ;> ), ale dużo ludzi mówi że miasto raczej brudne i usiane psimi kupami
Co jest swoją drogą moim odkryciem roku 2007 - że piękna, złota Praga jest najbardziej zas*anym miastem Europy środkowej. Masakra. Idąc chodnikiem non stop trzeba patrzeć pod nogi
Bananowa - jasne że możesz Bardzo mi miło, witaj
(bilans dzienny dobiłam jogurtem pitnym activia i lodem 1110kcal na koncie).
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Eeee, nie zauważyłam, żeby Budapeszt był jakoś bardzo zasyfiony... Myślę, że w normie, tak jak krk. Ale jest tam za to cudowna atmosfera, ludzie strasznie pogodni, tokaj tani no i mnóstwo zabytków, jeśli ktoś lubi zwiedzać (ja bardzo lubię, byle bez przewodnika)
-
no dobijaj dobijaj do tego tysiaka albo nawet 1200 ja się niby starałam nie liczyć kalorii ale chyba musze do tego wrócić...bo coś nie bardzo mi to nieliczenie wyszło zresztą...trzeba rozstać się ze słodyczami a nie wymagać cudów.. no cóz...jak mus to mus
to kiedy ten zlot robimy? :P:P:P
-
Stwierdziłam, że KOCHAM 1200kcal Waga ruszyła i to jak! Dziś rano z ciekawości wskoczyłam na wadze, a tam znów kilo mniej!
Przepraszam za te wykrzykniki, ale jestem w szoku Przed @ za niedługo myślałam że mnie wręcz przybędzie. A jak wrócę po weekendzie majowym, po tym całym całym chodzeniu i zwiedzaniu ... no, to się nazywa dobre tempo tracenia wagi. Tak to ja mogę
Nie wracam do nie-liczenia kalorii, bo widzę, ze mam jeszcze za małą świadomość ile powinnam jeść i co ma mniej-więcej jaką wartość energetyczną.
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
-
Yupiiiii
I widzisz, stare dobre liczenie kalorii! Jeszcze 0,5kg i będziesz na półmetku!!! (zupełnie jak ja)
1200kcal rulez
-
Gratuluje kolejnego straconego kg wiem jak to cieszy, jak dlugo nie spada chociaz czlowiek sie męczy a tu nagle niespodzianka
Też mi się wydaje że 1200kcal to najlepszy wybór jaki może być. Waga bądź co bądź spada szybciej niż na 1500 i ma się poczucie że sie jest na diecie a na 1000 organizm ma za mało energii i zamiast czerpać z tłuszczu chroni og jak tylko może
Pozdrawiam Gorąco
-
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki