Jesteś fenomenalna kobieto żeby łączyć kucie, detę i sport ...na czasie się powzorzyć po tobie .
Udanego dzionka kochana !!!!!
Jesteś fenomenalna kobieto żeby łączyć kucie, detę i sport ...na czasie się powzorzyć po tobie .
Udanego dzionka kochana !!!!!
Hej hej
Co do mojego roweru - ja się nie znam na tym wszystkim, sklejenie dętki to dla mnie jakaś magia. Zakupiłam nową i ojciec mi wieczorem wymienił, więc nie musiałam się tym w ogóle zajmować, i dobrze . Następnego dnia już sobie śmigałam do pracy, zresztą przy okazji udało mi się nabawić problemu z oczami (nie wiem, może to od słońca, może od komputera, albo cholera wie od czego jeszcze) i spalić mordkę, aaaale co tam. Jeździ się super, czuję przy tym taką niezależność, dojadę sobie gdziekolwiek chcę i w nosie mam korki, drogi, ludzi, wszystko!
Muszę się obronić z tym dietowaniem - wcale nie jem mało. W wypisywanym przeze mnie menu nie podaję ilości i to pewnie dlatego masz takie wrażenie - ale np. jak piszę o sałatce, to jest to MISKA sałatki, naprawdę dużo wychodzi i zapycha na długo. Czereśnie ostatnio jadłam - 40dkg. No nie powiesz mi, że to mało . Tak więc dieta to wcale nie taka straszna rzecz, ja jestem bardzo zadowolona z tym co i ile jem, mam pełno energii i do tego mój organizm dobrze na to wszystko reaguje, cera ładniejsza, tłuszcz ode mnie ucieka.. same plusy . I tak trzeba na to patrzeć!
Doskonale rozumiem, że ja się chcesz objeść, to i tak jesz wszystko - też tak miewa(ła)m. Ale lepiej już obżreć się (wybacz brzydkie określenie ) rzeczami dietowymi, zawsze to trochę mniej tych kalorii, a potem i kamień na sercu nieco lżejszy.. No ale ja Cię do niczego nie namawiam w tej kwestii, jedynie do tego, żebyś poszukała jakiegoś sposobu na siebie. Bo jakiś na pewno jest!
Z tymi postanowieniami, to chyba bardziej by Cię zmotywowało, gdybyś właśnie nam o nich napisała! Bo być od razu miała takiego kopa - że dziewczynom na forum powiedziałaś, więc nie wypada nie wypełnić obietnic.. co Ty na to?
Gratuluję 71 na wadze i niecierpliwie czekam na czającą się za rogiem szósteczkę
Życzę dużo wytrwałości i żadnego objadania się!
Buziaki, C.
A do mnie TĘDY - walczę od nowa.
czesc kochane
cauchy ja jak moj chlopak w szpitalu lezal to co chwile mialam flaka i sie nauczylam kleic ( jako dziecko umialam kleic a potem zapomnialam jak sie to robi)....
skoro faktycznie jesz duzo warzyw, owocow to ok......jak czytam twoj watek to wydaje sie ze tak malo tego....
a rowerem ja tez jezdze wszedzie- na zakupy, do pracy, na dworzec......
u mnie dzis bylo jedzeniowo ok....ani super dietowo ani objedzeniowo.....
calusy....
ucze sie dalej....
a dzis rowerek 1,5 ha....znalezlismy sobie wioseczke z super polozeniem ( u stop gor, las) dobre polaczenie do duzych miast w ktorej chcielibysmy kiedys mieszkac...hm....
zazdroszczę Ci tej wioseczki
nie przemęczaj się tą nauką, powodzenia Kochana:*
Brzmi tak...hmm...miło i rodzinnie <marzy> .Zamieszczone przez jez
Udanego naukowego wieczoru !
grzybcio ja jeszcze zapomnialam podziekowac za:
milo uslyszec cos milego, jak ma sie siebie samego za leniucha....Jesteś fenomenalna kobieto żeby łączyć kucie, detę i sport ...na czasie się powzorzyć po tobie .
a tak na serio to to laczenie tak sobie wychodzi....czyli jak wiesz moj sport= moja praca, wiec jak duzo sie ucze to daje kiepskie zajecia ( choc tego mi nikt nie mowi, to moje odczucie....choc ostatnio nawet nie jest zle....hm....profesjonalizm nazwijmy to ) tzn trafia mnie jak mam sie uczyc awiem ze jeszcze jakis step czy bodystyling musze wymyslic......wiec jak juz wymyslam to nauka w kat......ale ogolnie juz tak trzeci czy czwarty rok ciagne wiec damy rade...najgorzej ze opuszczam duzo zajec na uczelni, bo kase zarobic na utrzymanie musze i wszystko sama musze przerobic, i zaleglosci sie czesto zdazaja.......diete ha ha sama widzisz dieta....teraz oby sie nie objadac to juz jest super........Ty tez grzybciu podajadasz w czasie sesji, prawda??
a co domarzy mi sie juz dom, praca normalna i czego pragne: wrocic do domu i nie musiec kuc!!!!Brzmi tak...hmm...miło i rodzinnie <marzy> .
i co i jak zwykle wlazlam na internet aby na uczelnie cos wydrukowac, zagladam tu atu grzybowa pisze!!!! no i jak jej nie odpowiedziec!!!!
nie jest zle: prawo podatkowe i spadkowe przerobione, teraz prawo gruntowe ( nie wiem jak tos ie cudo polsku nazywa- grunderwerbsteuer) i mam nadzieje jutro z powtarzaniem dochodowego zaczac.....
ok spadam, umysl glodny
Zamieszczone przez jez
Co do teo pierwszego - ja nie podjadałam ja żarłam . Rano jeszcze ładnie i całkiem całkiem, obiad, ale potem to już amen aż do nocy - średnio po 4000kcal dziennie .
Z rodzinką mam podobnie, nie wiem, ostatnio mnie tak na sentymenty bierze. Najpierw koleżanka jak gadałyśmy o ślubie znajomych to rzuciła, że już by jej się tak marzyło dom i spokój i usadowić się wreszcie zamiast studiów i tego ciągego rozerwania...ja po nocach sobie myślę już nad tym..."dalszym" życiem choć wizja odpowiedzialności lekarskiej a pracy tak ogólnie w tym zawodzie strasznie przeraża, co do mieszkania nawet mieliśmy w panie na spółkę przynajmniej z kolegami wynajmować, żeby mieć więcej spokoju, akademik mi już załazi za skórę, ale no lipa... . Ehh, hormony chyba znowu szaleją czy jak w mne .
A tak naprawdę wpadłam pierwotnie żeby powiedzieć, że SŁOŃCE u mnie i trochu ci też przesyłam dla pewności, gdyby pogoda nie teges i tak w ogóle to życzę udanego dzionka !
grzybcio dzieki za pogode...bylo idealnie- nie za goroco i nie za duzo wiatru...
wiec jez na roerze ze sluchawkami w uszach pedalowal ze az, potem godzinka yogi i do domu....kochany obiad jak zawsze w niedziele zrobil, potem magiczna kawa i chwila snu,
teraz zajecia na jutro przygotuje i potem nauka.......heh juz tylko dwa lata i koniec zycia studenta
u mni w miare dobrze...
S: dwie kromy z jajiem serem czekolada kawa
O makaron z sosem i parmesan
kawa i 4 kostki czekolady
jablko...
spalilam 700 kcal...2 godzinki sportu byly
.postanowienie dnia, niech sie wali niech sie pali codziennie sport- na psychike mi dobrze wplywa.... aha i nie chce mi sie liczyc kalorii, jesc w miare normalnie chce i juz!!!!
grzybku i ja w te dni co sie objadam to ok 4000 w brzuchu laduje.....ojej....najlepiej chleb, ryz, makaron....i najgorszy jest brzucho potem ogromny i cellulit na pupie...
kochane milej niedzieli.....
Ja też zawsze byłam podczas sesji węglopożeraczem . Mi mogły owocki pokrojone na misce pod nosem leżeć a ja i tak popełzłam po pierniczki i słone paluszki... .
Owocnej nauki !
skakalam godzinke jeszcze ( przygotowywalam step na jutro) i dolaczylam pare cwiczen z pilatesa na brzucho ( albo przeciw niemu ) i powitanko slonca z yogi....ide pod prysznic,......kurde i jak zawsze przygotuj zajecia i poszly dwie godzinki....heh....
prysznic i nauka.......
a na kolacje bedzie surowka i cos do tego ( nie wiem co ale postaram sie nie jesc chleba...podkreslam postaram sie)
pa pa
grzybku ja to tonami wegle pochlaniam.....a moze pochlanialam? moze sie uda przestac objadac....znow wierze ciut...przeciez to tylko ode mnie zalezy...i czego nie znosze po ogromie wegli to opuchniecie buzi i takie uczucie ciezkosci....ble....a jak icxh jem mniej i sport mam to czuje sie super......
Zakładki