-
TY TO MASZ DOBRZE ŻE CI Z TYŁKA NAJPIER SCHODZI
CHOCIAŻ WIĘKSZOŚĆ SWOICH PORTEK TEŻ JUZ ŚCIĄGAM BEZ ROZPINANIA TO JEDNAK WIĘCEJ I SZYBCIEJ CHUDŁAM W PASIE
MAM NADZIEJĘ ZE WAGA DRGNĘLA
GRATULUJE DIETY I ĆWICZEŃ
-
dzis sprawdze wage, wiec moge wieczorem wrocic z depresja... uwaga...
wczoraj juz tylko wypilam barszcz z torebki - ok. 35 kcal, czyli wciaz za malo.
dzisiaj zjem na pewno wiecej, bo juz zaczelam od pomidorowej z makaronem (makaron od babci, jak ja go lubie!). licze, ze mialo to ok. 300 kcal.
nie wiem, co mnie potem jeszcze czeka, w lodowce calkiem pusto, obiadu z marcinkiem nie bede jadla... mhm, dostalam od mamy liona (dzieki mamo za pomoc), ale lezy grzecznie na szafce - nie zjem go, bo nie mam ochoty, a poza tym, slodycze to tylko wstretne puste kalorie! ani sie tym nie najem, ani nie naciesze...
znowu marcin dostanie prezent!
aha, a o 18-stej shape, jeszcze mnie nie przestaly posladki bolec po ostatnim, a juz nastepny... pieknie.
zmykam, pa.
-
mam taka troche depresje... wskoczylam na wage dzisiaj i rzeczywiscie, pokazala jakies pol kilo mniej, niz we wtorek, ale... no wlasnie... ja juz tak naprawde nie wiem, ile wazylam na poczatku.
juz wspominalam, ze waga mojego marcinka est troche zryta i pokazuje o jakies 1,5-2 kg za malo (no niby fajnie myslec, ze sie wazy mniej...), wiec zawsze doliczam sobie te dwa kg. mniej wiecej pamietam, ze startowalam od jakichs 75 kg (moze wiecej) - na tamtej wadze, wiec w rzeczywistosci jakie 76-77 kg. po jakichs dwoch i pol tyg. zwazylam sie na dobrej wadze (takiej w klubie) i wyszlo mi 73 kg. minely od tego czasu prawie trzy tygodnie... waga zepsuta wskazuje na jakies 68,5-69, wiec naprawde chyba waze ok. 71... na razie tricker pozostaje taki sam, ale calkiem mozliwe, ze udalo sie zrzucic wiecej, albo waga nie myli sie zawsze... juz sama nie wiem.
i wlasnie dlatego mam niezbyt dobry nastroj... bo ise staram, a jakos nie widac na zasranej wadze efektow, tylko czuje te spodnie luzne. wolalabym mniejsza wage.
w kazdym razie tysiaka sie trzymam, cwicze i blagam wszelkie mozliwe sily o EFEKTY!!!
-
NIE PRZEJMUJ SIĘ WAGAMI I SIĘGNIJ PO CENTYMETR TEN CIĘ NIE OSZUKA
NAJWAŻNIEJSZE ŻEBYŚ SAMA CZUŁA ŻE CHUDNIESZ
POPRAWY HUMORU ZYCZĘ
-
dzisiaj jest juz lepiej.
wczoraj dostalam okres, a dzisiaj rano waga wskazywala 68 (ta zepsuta), wychodzi na to, ze kolejny kg w dol, ale jeszcze dokladnie to sprawdze (dlatego tricker zsotaje taki sam).
wypilam sobie wczoraj troche czerwonego polslodkiego winka i od razu humor lepszy (nie krzycz, ze alkoholiczyna ze mnie!).
caly czas wszystko w normie. tysiak jest ok.
zjadlam porzadne sniadanie (naprawde, w sumie kolo 400 kcal), ale bylo warto, bo z marcinkiem. ciagle jestem bez slodyczy itp. na przekaske zjadlam wafel ryzowy posmarowany serkiem czosnkowym i z plasterkiem wedliny z oliwka.
obiad? wlasnie skonczylam jest smazona (niestety) rybe - bez panierki.
tak licze, ze daje to okolo 800 kcal.
pozniej moze jeszcze jakis maly jogurt i koniec.
co do centymetra, to po pierwsze go nie mam, a po drugie boje sie tego sprzetu jak ognia - gorzej niz wagi! ale czuje, ze chudne... tylko wolno...
musze przestac o tym myslec, ale tak bym chciala, zeby ktos zauwazylll powiedzial cos mielgo... glupia jestem, wiem.
juz prawie 1/3 drogi za mna...
-
NIE MÓW ŻE NIKT NIE ZAUWAŻA NA PEWNO SĄ OSOBY KTÓRE ZAUWAŻYŁY ŻE SCHUDŁAŚ ALE NAWET JEŚLI ICH NIE MA TO NIE MYŚL O TYM NAJWAŻNIEJSZE ŻEBYŚ TY SIĘ DOBRZE CZUŁA TO TY MASZ BYĆ PRZEKONANA ŻE CHUDNIESZ
GRATULUJĘ KOLEJNEGO KILOGRAMA NIE CZEKAM NA POTWIERDZENIE CZYTO PRAWDA BO JESTEM PEWNA ŻE TAK JEST
-
dobra! tricker drgnal, chyba naprawde chudne! dzisiaj rano bylo juz 67,5 (wiem, ze to przez brak sponi, ale to jednoczesnie znaczy, ze wczoraj nie klamala).
w kazdym razie jest fajnie, niedlugo bedzie 6 z przodu! jeszcze 15 kg i bede ekstra.
wczoraj bylo nawet dobrze z jedzeniem. obfite sniadanie, rybny obiad, 50 g pizzy (nie ma problemu, bardzo maly kawalek, na ktory bylo miejsce w bilansie), winko wieczorem (znowu, wiem) i dodatkowo ze dwie mandarynki i wafel ryzowy.
moze tysiak troche przekroczony, ale bylo bardzo przyjemnie... jak ja lubie winko - tak soie tlumacze, ze to na trawienie . poza tym mam okres i mi wolno sobie troche dogodzic...
dzisiaj sie trzymam.
sniadanie bylo znowu niezle:
*jajko na miekko (60 kcal)
* 40 g grahamki (ok.110 kcal)
*maslo do posmarowania buly (ok.5 g, 40 kcal).
*20 g sera plesniowego (lazur - pycha!!!, 70 kcal?)
*plaster szynki (chuda - guliwera, ok 15 g, 80 kcal )
*herbata zielona
suma = 360 kcal
na obiad planuje mleko (cieple... mam ochote) z musli orzeczowym (znaczy z orzechami jest).
nie bedzie zle, bo dzisiaj bez winkowania... niestety jutro od switu na nogach bede...
uwielbiam takie sniadania. ide z pieskiem, wyglada, jakby jej sie cos chcialo
jeszcze sie dzisiaj na pewno odezwe. uda sie!
-
DOGADZASZ SOBIE TYM WINKIEM ALE ON RZECZYWIŚCIE JEST DOBRA NA TRAWIENIE TYLKO NIE PRZESADZAJ NIE NO ŻARTUJE
CIESZE SIĘ ZĘ WSZYSTKO CI SIĘ UKŁADA
POZDOWIENIA I MIŁYCH SNÓW ZYCZĘ
-
hej właśnie przeczytałam sobie cały Twój wątek i widzę że radzisz sobie naprawdę super!! :) najważniejsze że w jakiś szczególny sposób nie odczuwasz tego, że jesteś na diecie i że jest to dla Ciebie nawet przyjemne. to ważne.
a i zazdroszczę Ci tego ruchu. wiem, sama mogłabym wziąć się bardziej za siebie :| robię szóstkę weidera [któryś tam -nasty dzień], staram się dużo chodzić i jak jeszcze mam możliwość porobić jakieś ćwiczenia na brzuch i in. szkoda że nie ma w moim zadupiastym mieście żadnych basenów, aerobików czy czegoś takiego :) przydałoby się.
aha, z tą za małą ilością jedzenia - swoją drogą to dla kogoś niewtajemniczonego wydawałoby się dosyć śmieszne, nie myślisz? :D niby się odchudzają, a jak znowu jedzą mało to też im źle. no ale taka kolej rzeczy :) kto by się spodziewał że zamiast jeść coraz mniej będziemy się nieraz starać jeść więcej.. ;)
pozdrawiam.
-
no z ta "maloscia jedzenia" to rzeczywiscie, ale naprawde sie boje teg ospowolnienia przemiany materii, a to byloby chyba najgorsze - jesz mniej, a i tak nie chudniesz, bo organizm zaczal oszczedzac.
tez nie wiem, co bym zrobila, gdybym nie mieszkala w duzym miescie i nie mialabym tylu klubow do wyboru... dramat, bo wiem, ze sama bym tylka nie ruszyla. hehe, za ciezki.
justynko, z winkiem staram sie nie przesadzac, ale wiadomo, jak jest . tak naprawde to zdarza mi sie je pic raz na tydzien, teraz bylo inaczej, bo mialam kilka okazji - wiecie, wieczory we dwoje, te sprawy...
ogolnie ladnie wszystko dzisiaj wyszlo, na pewno sie zmiescilam w tysiaku. co prawda nie cwiczylam, ale spacerowalam - jak to dobrze miec psa.
jutro siatkowka z rana - zreszta caly dzien na nogach, od 7 do 17... rower popsuty, to musze chodzic, ale taki szybki marsz, to podobno lepszy nawet.
raci, a jak z ta szostka? daje popalic? juz pisalam, ze chetnie bym sie za nia zabrala, ale nie mam wystarczajacego samozaparcia. slyszalam, ze jak sie dokladnie robi, to naprawde ciezko wszystko do konca... bedziesz miala na brzuchu kaloryferek mhmhmh, chyba jednak sie zabiore... ale to od jutra .
pozdrawiam i dobranoc.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki