-
-
ja pierdziele jestem beznadziejna.
czytam sobie jak wam wszystkim pięknie idzie świąteczne dietkowanie podczas gdy sama obżarłam się jak dzika świnia.
niechmniektośkopniewmózg
poza tym ok. matce tylko włączył się świąteczny agresor. na szczęście mam jeszcze inną rodzinę.
-
Raci. Moje świąteczne dietkowanie wcaaaaaaaaale nie było CUDNEPIĘKNEZDYSCYPLINĄIWOGÓLEBEZNADZIEJNEBYŁOT YSIĄCEKALORII!!!!
No. Jakbym JA miała mózg, to też bym chciała, żeby mnie ktoś w niego kopnął
Ale w nagrodę założyłam sobie śliczną bluzeczkę w ktorej wyglądem ekhm seksi hehe i dobrze mi, bo całkiem wyglądam...
Buziol. Trzym się.
-
raci kochanie ty moje..............ja jestem tak pokrzywiona ze nawet nie mam sily tego nazwc jak barardzo..........poprostu..........czekam az sie uspokoje...........moj zolad odpocznie.........ja ZACZNE MYSLEC bo w takich warunkach sie nie da.........
jestem wyjatkiem walnietym z wszystkich stron............ech...........
ja nigdy nie zmadrzeje............
buuuuuuuuuu
raci trzymanko ..........
smiac sie czy plakac...............
martka durnas ach durnac...........
pa:**
-
nooooooooooo i wreszcie po. mam nadzieję że po.
nie da się ukryć, że zawaliłam na całej linii :P
dobrze że tak szybko się pozbierałam :] rano jeszcze przed śniadaniem wskoczyłam na nieużywany od kilku miesięcy rower 50 min jak na taką przerwę i jak na mój dwukołowiec zwrotny jak czołg, któremu brakuje lufy, to bardzo dobry wynik
po rowerku zjadłam sobie (tudzież wypiłam):
jogurt sanok bez cukru
fit marchewkowo pomarańczowy
kilka marchewek
1 ziemniak + troszkę kurczaka + buraczki
kostka czekolady
łyżka sałatki jarzynowej
mała bułka
mała garść orzeszków
hmmm.. chyba niczego nie pominęłam razem to na oko 1000 kcal. wow, nie myślałam że jeszcze jestem w stanie tyle jeść no z ruchu to jeszcze 4km pod górkę do babci i trochę brzuszków.
ech, zmartwychwstałam :] po tych dwóch dniach mogę się w końcu pochwalić:
przez cały dzień twardo omijałam to, co zgubiło mnie dzień i dwa dni wcześniej : serniki, placki, krakersy etc.
nie dałam się namówić na propozycję siostry, żeby jechać do miasta autobusem i poszłam na nogach :]
byłam w makro a potem w leclercu i nie kupiłam sobie żadnego batona/wafelka/czekoladki/orzeszka :P chociaż wszystko to pożarłam wręcz wzrokiem a jak jeszcze przytuliłam do siebie 2,5 kilogramową paczkę orzeszków to normalnie orgazm :P niestety na degustację orzeszków w hipermarkecie mocnych już nie było i moja garść zatopiła się w odchłani mojego najukochańszego z rodzajów pożywienia (matka natura, ojciec felix. po prostu)
no cóz, teraz kilka dni takiego reżimu ( ) i może wszystko wróci do normy bo tak prawdę mówiąc czuję się jeszcze najedzona po świętach i to niestety widać..
jeden plus w tym wielkim minusie to uwaga mojego najukochańszego z kuzynów (być może z tego względu, że jedynego), który chcąc mnie połaskotać w brzuch powiedział coś w stylu: "o, kasia, ale brzuch. ćwiczysz?"
no tak, pewnie się zgrywał, ale zrobiło mi się miło
kurde jutro szkoła. blllllle.
no i siostra pojechała z powrotem do krakowa a była tak krótko :/
hmmmm. no to tyle. idę się...uczyć? eeee tam. poczytam balzaca ^_^
-
hej!
dobrze sie spisalas!
a kuzyn slodki:D
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Padł pomysł stworzenia
FORUMOWEJ KSIĄŻKI KUCHARSKIEJ SB
Zapraszam wszystkich do dzielenia się swoimi pomysłami, przepisami itp!
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=57432
POZDRAWIAM!! :P :P
-
Jeeeeeestem hhehe :d heyka :d
oj ten chlopak na pewno sie nie zgrywal bo szczerze zabrzmialo a przeciez cwiczysz no nie? jakbys nie cwiczyla to by bylo dziwne
u mnie z dieta odobnie po swietach chodze jak czlog czuje sie jakbym byla w ciąży urojonej :P:P
gratuluje samozapacia w sklepie, ja to wzielam żelki heh nie jest najgorzej ale moglam sie oprzec...
pozdrawiam
-
hejka dziewczyny jednym okiem oglądam sobie właśnie meczyk, drugim przeglądam forum :P i staram się nie pisac strasznych głupot
dzisiejsza spowiedź:
makrela wędzona (pyyychota)
kromka razowego chleba
mała bułeczka z szynką
talerz zupy mlecznej (taaakie dobre razowe kluski. ehhh)
ogórek kiszony, trochę buraczków, sera białego, powidła, musztardy...
to będzie nie więcej niż 1200 kcal już już miałam dziś chwilę żeby zjeść sobie kawałek placka, bo się już kończy. ale skończyło się na zjedzeniu okruszków
z ruchu trochę ćwiczeń na brzuch i 3km ze szkoły.
całkiem przyjemny dzień dziś, słonecznie, chociaż chłodno.
z tym komplementem kuzyna to mnie trochę zatkało, bo szczerze mówiąc brzuch ostatnio straasznie zaniedbałam, ale mam nadzieję że powoli wrócę do regularnych ćwiczeń :]
nigdy nie był ani pewnie nie będzie płaski jak deska (jak chociazby u mojej siostry, której go strasznie zazdroszczę), ale z drugiej strony nie jest już taką totalnie miękką poduchą
czytałam dziś fragment artykułu, w którym było napisane o tym jak to na pamięć doskonale wpływa niskokaloryczna dieta tylko kurczę po co nam to? żeby pamiętać jak się przez całe życie głodnym było??
i tak sobie zadaję pytania coraz częściej: ile tak mozna? czy ja naprawdę do końca życia będę się odchudzać? popadac ze skrajności w skrajność? tyć, chudnąć, tyć? cholera! całe życie podporządkowane żarciu? muszę nauczyć się rozsądku, inaczej nie da rady :/
OOOOO KUUUUUUUUUURDE
nasi strzelili gola ))))))))))))))))))))))
nehehehhee. idę się cieszyć
-
hehe no gool i wyhralismy znowu..komentarz mojej mamy: "Moze ta polska sie jeszcze wybije w pilce nozjej......co ja gadam?!" :P
Pozdrawiam buzia:*
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki