-
A co tam.....wrrrrrrr...zła jestem na siebie
Co z tego, że jestem chora????? Czy to powód do objadanie się??? NIE!!!!!!!!!!!!!!
Nie tym razem!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zawsze miałam jakąś wymówke. Zawsze oddalałam od siebie rozpoczęcie diety. Każdy powód był dobry:
-a to, że Święta idą
-a to moje urodziny
-a to czyjeś inne urodziny
-a to półmetek na studiach
-a to jakiś uroczysty obiad rodzinny
-a to jakaś chandra
a to dobry film w TV, więc np paczke czipów i czekolade i jeszcze piwko można w siebie wcisnąć....
Mało?
Moge tak długo wymieniać.
Jestem chora.....nie moge ćwiczyć.Ale moge zdrowo jeść! Koniec!!!! W maju wskocze w spódniczke.
Dziś było:
Śniadanie: sałatka owocowa (banan, jabłko,gruszka)- 210 kcal
Obiad: zupa warzywno-groszkowa- 100kcal
warzywa na patelnię Nordis (1/2 paczki), 2 łyżki ryżu, łyżka sosu O.Bens - 400 kcal
Kolacja: surówka z buraków,1/2 kostki szpinaku frosty,2 marchewki- 250 kcal
Suma: 860 kcal !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jeeeeeeeee!!!!!!!!!!
A do tego....ubyło mi pół kilo. Teraz już tylko waże 89kg. Za jakieś 1.5 kg będe mogła sobie wykres zmienić.
-
brawo, piekny dzień
wiesz, z tym odsuwaniem, to ja doskonale rozumiem, tez tak mam
-
Aaaa....otworzyłam przed chwilą lodówke...i tak po prostu, nawet nie wiem kiedy zjadłam 3 plasterki żółtego sera....a feee....to sam tłuszcz!!! Jak ja mogłam? Czemu nie potrafie się opanować?
W efekcie suma dnia dzisiejszego to 947 kcal. No dobra....to nie tragedia....ale zamiast tego sera można było np pare mandarynek....ech....szkoda gadać. A jak Wam idzie?
-
Cześć Słoneczko!
Nie strofuj tak siebie, bardzo ładnie , a te trzy plasterki? Przecież jutro już tego nie zrobisz.
Trzymaj tak dalej, jesteś dzielna, a za kilka m-cy to za Tobą faceci będą się oglądać.
Ja to wiem.
Buźka.
-
serunio żółcieńki
można pomarzyć
-
Witaj Lelaj
Twoje menu z wczoraj wypadlo bardzo dobrze.
Planujesz sobie wczesniej, co bedziesz jesc? Czy po prostu sie ograniczasz?
Pamietasz o piciu wody? Bardzo mi zalezy na Twoim powodzeniu. Wiem jak to jest, kiedy dobre samopoczucie zalezy od wlasnego odbicia w lustrze. Rob male kroki, ale pliiis do przodu. I walcz walcz walcz z tymi kilosami...
Moj dzisiejszy dzien przebiegl troche poza planem - ale nie jadlam niezdrowo ani wiecej. Po prostu przespalam 2 godziny w poludnie i mam jakas ciezka glowe po tym. Moze uda mi sie potem pajacykow porobic... Bylam dzis rano na fitness, wiec troche sportu juz mialam. Teraz usiluje sie rozproszyc od mysli o jedzeniu - bo mi ciagle wraca... a o 19:00 obiecalam sobie juz nic wiecej nie zjesc, nawet pomarancza. Juz o tym wspomialam u siebie, ale zastanawiam sie, czy nie zrobic sobie soboty jako dnia nagrody za wyrzeczenia od poniedzialku do piatku - i np. fundnac sobie pizze, albo loda :P Naturalnie nie obzerac sie - zjesc po prostu o jakiejs porze na posilek. I potem w niedziele juz grzecznie jesc... Nie brzmi strasznie - co? heh
Czekam tu na Twoj dzisiejszy wpis i raport z piatku...
-
hej,hej,hej!!!!!!!
Witam i ściskam wszywtkich, co tu zaglądaja!
Moja dieta wzieła w łeb....mam angine...ledwo żyje...śpie ciągle, nic się nie ruszam. Musze jesć normalnie (uwaga, co nie znaczy, że mam się obrzerać!!! ) bo biore leki. Ale jest coraz lepiej, więc niedługo ihaaaa..........ten wykres na dole się ruszy!!!
TakaSobie...tak, planuje co będe jadła. Dzień wvcześniej robie sobie zakupy i staram sie nie wyłamywać. Co najwyżej jakaś marchewka, jabłko, mandarynki poza harmonogramem. Gdybym nie robiła zakupów i nie planowała, to pewnie rano otworzywszy lodówke zaspokajałabym pierwszt głód czymkolwiek, co jest pod ręką.
-
ja też planuję i jedzonko i zakupy - bo tak samo jak ty, Lelej, jadłabym jak leci....
-
Hej, Lelej !
Jak się czujesz? Czy choróbsko już Cię opuściło? Chciałam Cię pocieszyć, że fajnie że dużo spałaś, podobno w czasie snu się chudnie, no a najważniejsze zdrowieje.
Pośpij sobie, odpocznij i sił nabierz, nie martw się zdążysz schudnąć. Po chorobie nie zapomnij o witaminkach. Trzymaj się cieplutko
-
Choróbsko przechodzi.
A dzisiejszy dzień to niemal sukces.
Śniadanie: chudy twaróg (200g) ze szczypiorkiem i łyżką jogurtu nat, )% - 250 kcal
Obiad: kubek barszczu instant i paczka warzyw mrożonych Knorra- 420 kcal
Kolacja: przegryze pare marchewek i mandarynek....- ok 200 kcal
SUMA: 870 kcal
....ale niestety łakomstwo wzieło góre i zjadałam jedną bezę. Cholera no.... ile może miec taka jedna, podłużna beza? Bo w liczniku kalorii na diecie nie ma.
Na razie nie ćwicze, bo nie chce mieć nawrotu anginy...ale jest ciepło, więc spacer z psem odbyłam.
Spalonych- ok 200 kcal.
No i tyle....może jakoś to będzie.
Mam nadzieje, że wieczorem nie będe mieć ataku wyjadanie wszystkiego z lodówki co pod ręką
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki