jestem! jestem! wprawdzie tylko chwilowo, jestem poganiana zza pleców. a wszystko przez niewielkie problemy z komputerem i tą pieprzoną historią, która goni mnie od poniedziałku.
dieta? idzie całkiem nieźle, popadam w przyzwyczajenia, czasem też dopadną mnie jakieś wyrzuty sumienia (cóż za rym), kiedy zamiast iść do szkoły na pieszo - wsiadam w autobus. dzisiaj sobie troche poluzowałam. nie wiem, może to wpływ stresu, ale czułam, że tylko coś pyyysznego i wielce kalorycznego jest w stanie utrzymać mnie w pionie niestety. tak. przyznaję się. zjadłam LODY!


i szarlotkę.
bla bla bla.

ale muszę sobie wybaczyć i wkońcu znaleźć czas na ćwiczenia. może jutro do was wpadnę, teraz chyba nie dam rady. właśnie jestem ściągana z krzesła za nogę...aaaaa!