-
Coś mi się wydaje, że wolne samo mi się zrobi. Bolą mnie nerki niemiłosiernie. Ile można w takim zimnie siedzieć. A nerki jak to nerki - z bólu szaleję. Pić mi się już nie chce. Nic mi sie nie chce.
Zosiu: szans na urlop brak. Niestety. Mam co prawda kilka godzin na plusie i teoretycznie mogę sobie wyjść wcześniej. Ale praktycznie, to przyjezdza do mnie jutro delegacja. I będę musiałą siedzieć w pracy. Poza tym ja ni elubię prosić o to co mi sie nalezy. Poczekam, aż dostanę polecenie żeby wyjść wcześniej. A prędko się to nie stanie bo dziś cyrk na kółkach. Niektórym zabroniono iść na języki.
Kasiu: dzięki i nawzajem. Mam nadzieję ze szybko się rozchmurzysz. Bo to dośc nie podobne do Ciebie.
Aniu: święta racja. A jeszcze jak człowiek przychodzi do pracy po to żeby marznąć i być krzyczanym to już całkiem. Co do zdjecia, to nie prędko będę mogła sobie zjęcie w takim ubraniu zrobić.
-
No i jeszcze tylko 15 minut. Dzień straszny, nerwowy. Humory wszyscy mamy skisłe.
A mi sie jeszzcze jeść chce niemiłosiernie. Staram sie oszukiwać jak mogę. Herbatą, kisielkiem, anatolem z mlekiem. Całę szczęście za moment niemiecki, bez przerwy. Póżniej do domu, szybka kolacja i korek. Na dziś przypada mi pilates. I spać.
-
Emilko, poniedziałki masz zapchane strasznie, najtrudniej będzie po studyjnych weekendach. Ale mam nadzieję, że będą cię psychicznie doładowywać, bo poszerzasz wiedzę i grubość portfela Miłego wieczoru!
-
Emilko, martwią te Twoje nerki, mam nadzieję, że trzymasz rękę na pulsie!
Poniedziałki masz rzeczywiście bardzo zajęte i pracowitem, ale tak, jak powiedziała Zosia, ma to też swoje plusy
Miłego wieczoru! :P
-
Dzień zgodnie z planem. Niemiecki był. Ale niestety nie jestem zadowolona. Doszło 3 panów, którzy najwidoczniej pracowali w Niemczech czas dość długi. Mówią płynnie, ale niestety niemczyzną podwórkową. Nic nie rozumiem. I zaczynam zastanawiać się nad rezygnacją.
Korek był, ćwiczenia też.
I zupełnie nieplanowana wizyta u weta. No prawie wizyta. Bo królik jakby kichał. Spakowaliśmy go, zawieżliśmy i przestał. Wróciliśmy i znowu sie zaczeło. Coś między kichaniem, a czkawką. Nie mam pojęcia co z nim zrobić. Oko prawie wyleczone, ale linieje dalej. Może to właśnie przez to . Staram sobie tak wytłumaczyć, ze skoro mu garściami wyłązi futro i on sie myję Uff. Zamartwiona jestem...
-
Emilko może jednak wróćcie do tego weterynarza...niech zobaczy, zbada...sama nie wiem co Ci poradzić...
Z niemieckiego nie rezygnuj...przecież Ci zależy, żeby na niego chodzić...innymi nie warto się przejmować..niech mówią jak chcą...Ty ucz się mowić ładnie
Dobrej nocki!
-
Emilko, miłego dnia życzę!
U mnie nastrój wciąż podły....
Cóż czasami i tak bywa.
Królem się Twoim zmartwiłam....
Może jednak rzeczywiście jeszcze raz sprawdźcie z wetem, o co chodzi
-
Emila, z Królem pojedź jeśli nie przestanie kichać. Ale rzeczywiście może to być od linienia! Z niemieckiego nie rezygnuj, a przynajmniej nie wcześniej niż po 3-4 zajęciach z tymi nowymi. Może oni zrezygnują, a może się przyzwyczaisz albo się poprawią? Nie podejmuj decyzji pochopnie
No i miłego dnia!
-
Jestem załamana Wszystkim w pracy. Jednym kierownikiem i drugim. Wydawaniem poleceń, rozmawianiem z nami. Czyste wariactwo. Nie wytrzymałam dziś i skończyło sie na trzaskaniu drzwiami przeze mnie oczywiście.
Miałam zostać, ale bez polecenia kierownika nie można. Nie to nie. Mam co robić w domu.
Jakoś sobie nie wyobrażam dalszej współpracy. Nieważne!
Dietowo dobrze. Ćwiczenia będą. Obiad w postaci zurku i szynki z sałątą zjadłam w pracy razem z Niemcem.
Miałam tylko mału wypadek. Malutki. Jakiś kretyn zamiast schodka zrobił podjazd na korytarzu, inny go wypastował, a że całoś pokrtya jest lenteksem to się pośliznełam. No i mam zdarte kolano, każde zgięcie boli jak szalone. Chodzę jak za przedszkolnych czasów z wielkim plastrem na pół kolana.
Aniu: do weta jedziemy dzisiaj. Mam nadzieję, że to nic strasznego. Z niemieckim zrobię tak jak mówisz.
Kasiu: mi też się kiepski nastrój udzielił. Mam nadzieję że chociaz Tobie niknie pomały. Za króla trzymaj kciuki, poproszę.
Zosiu: chiałabym móc popróbować, ale do jutra muszę podpisac umowę. Połowę płacę ja, połowe zakład. Jeśli przerwę (tzn. 3 razy pod rząd, albo 4 razu w całym roku nie będę), to musze drugą połowę dopłacić. Niewielkie to pieniądze, ale szkoda. I właśnie dlatego tak myślę.
Z królem postanowione, Paweł wraca za pół godziny z pracy i jedzeiemy.
No, mam już herbatę i czas się za angielski zabierać.
-
Królik zbadany, leki wstrzyknięte. Nam zostaje 3 razy dziennie krople do oka i nosa mu zapuszczać. Wniebowzięty nie jest, ale dajemy radę. Za wszystkie cierpienia dostał orzecha i wyczesany został.
Ja przy okazji o jedzeniu zapomniałam. Wypiłam mleko, poćwiczyłam pół godziny, przesiedziałąm ze 2 godziny nad angielskim i lecę się wykąpać.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki