-
Kasiu: ja też etgo nie przezyję w tych naszych tzw biurach. Na 10 m2 3 osoby, dwa komputery i pięć biurek w związku z tym. Zero przewiewy nie mówiąc o klimatyzacji. A jak zman życie to wakacje będą paskudne (oczywiście nie w Egipcie
).
Jumbo: co racja to racja. Mam tylko nadzieję ze jakoś dociągnę do soboty.
A wino to piję sobie wytrawne i nie robię z tego tragedii, bo lepsze to miż piwo zagryzane orzeszkami.
Na dworze jak na razie przyzwoicie. Serek zjedzony, pomidor też. TEraz czas na kawę. Gdyby tylko mrożona była
Miłej środy Dziewczynki!
-
Trochę chudnę, ale cała reszta sie wali...
Mąż ma pretensje, ze do pracy przychodzimy 5 minut przed czasem, a nie 10. Ciekawe jak on by szedł na obcasikach. Goni jak wariat i po nierównych chodnikach, leśną drogą. Skutek tego taki, ze zepsułam sobie buta i rozstaliśmy sie jak najgorsi wrogowie.
I niech tak będzie. Mam już dosyć podziłu obowiązków i rozumienia zaangażowania w sprawy domowe.
-
Emilko, nie dawaj się. A mężowi powiedz, że jak mu się nie podoba to może sobie iść sam szybciej. Niech nie szuka dziury w całym! Mam nadzieję, że i u ciebie dziś nieco chłodniej.
Cieszę sie, że waga w dół. U mnie też
-
Zosiu: staram sie nie dawać, ale złość ze mnie kipi az uszami. Wniosek wyciągnełam z całej tej historii taki, ze jak nie zadbam sama o siebie to nikt tego nie zrobi.
Impreza pożegnalna bardzo udana. Zjadłam grzecznie. jedyny grzech to 2 piwa, no ale raz sie żegna Niemca z którym się 3 lata pracowało.
Ponieważ od poniedziałku całkiem ładna I faza SB wychodzi, więc jeszcze pokontynuuję. Waga spada, mimo braku ćwiczeń. Dziś wracam do ćwiczeń, bo i pogoda sie znośniejsza zrobiła i delegacja się zbiera do domu.
-
Idę do domu, bo już naprawdę nie mam siły tu siedzieć.
Kupię sobie warzywek i zjem obiad o normalnej porze.
-
Milasku, przykro mi, ze z mezem sie poklocilas, ale u mnie to samo, przyczepi sie zupelnie bez powodu, ze zostawilam ubrania przewieszone przez moj fotel komputerowy, nie mam czasami sily, tak jak np wczoraj, gdy wychodze z domu o 7 rano i wracam o 23, nie mam sily i ochoty myslec, co zrobic z tymi cholernymi ciuchami. najgorsze jest to, ze on nie pracuje od pol roku, ja zapieprzam za dwoch, robie obiady i jeszcze slysze pretensje, ze w domu balagan, czasami cholera mnie trafia jak takie cos slysze
a sam nie widzi tego, ze on wszedzie zostawia swoje ciuchy, nie sprzata po sobie, a ja jak cos widze to poprzatam i slowa nie powiem... aaaa milasku, moglabym ksiazke napisac, ale tak jak ty napisalas, ja nauczylam sie liczyc na siebie, bo tak naprawde to trzeba liczyc tylko i wylacznie na siebie.
-
nie mam słów na facetów
nie dajcie się dziewczyny
Miłego weekendu

***
Grażyna
-
Emilko, już kiedyś wyraziłam swoją opinię na męski temat - pamiętaj! licz tylko na siebie, będzie Ci wbrew pozorom ... łatwiej 
Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnego weekendu, chyba nie jedziesz znowu na wesele?
-
Wstałam sobie dziś raniusieńko. I bardzo dobrze, bo i chłodno jeszcze jest i kilka rzeczy już zrobiłam.
Kurze starte, podłogi zamiecione, maseczka z twarzy już zdjęta.
A przy okazji i po kawie i po śniadaniu jestem. Zbieram sie teraz do ćwiczenia.
W planach dziś odwiedziny u obu mam i małe zakupy.
Tematów mężowych to mi się nawet już poruszać nie chce. Rozmawiać też mi się nie chce, nie mam siły i jeszcze mi cały żal nie przeszedł.
Ale nie tutaj nie nie o tym chciałam. Waga spadła, suwaczek poprawiony. I oby tak dalej.
-
I pięknie, ciesz się spadeczkiem wagi Emilko, przyjemnej soboty życzę
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki