-
Dotrwałam...ale ta pizza za mną chodzi...i jeszcze marzę o tym nowym pockiecie z KFC Zjadłam wczoraj 1170 Kcal i ok
Dzisiaj niestety nie poćwiczyłam (ale nie miałam już siły taka byłam padnięta) ale wróciłam z uczelni na piechotę, już standardowo, czyli ok. 30 minut marszu szybkiego miałam. Zjadłam dzisiaj trochę więcej bo 1400 Kcal ale to były dobre Kcal (oprócz 40 gram czekolady) więc ok, jestem zadowolona. Jutro mam koszmarny dzień, bo mam dopytkę z bardzo ważnego egzaminu i jakos czarno ją widzę
Potrzymajcie kciuki
-
Witam po kilku tygodniach nieobecności.
Niestety nie mam się czym pochwalić. Trochę się na mnie zwaliło za dużo przykrych spraw. Pod koniec lutego zmarła moja babcia ( nic więcej na ten temat).
A poza tym To:
1. nie rzuciłam palenia- wytrzymałam tylko 9 dni.
2. Duuuuuużo przytyłam, nie wiem ile , bo nie wchodze na wagę, żeby sie już totalnie nie załamać.
3. wiosny nie ma ........
4. mam doła..................
od dzisiaj po raz kolejny zaczynam...........
czuję się jak śmietnik!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
pomocy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Yena
-
Yena to witaj...
u mnie waga rośnie w tempie astronomicznym, tez nie wiem ile waze...wiosny nie ma...czuję sie jak śmietnik...jutro mam ogromnie ważny egzamin a przeczytałam jedną stronę...chyba się ośmieszę...
Może sie jakoś wspólnie ogarnniemy i damy rade, co?
-
Agatka szybko się ogarniaj bo wiosna tuż tuż a własciwie ta kalendarzowa chyba juz przyszła
Może lepiej najpierw skup się na egzaminie a potem pomyślisz o ditce...będziesz miała wolniejszą głowę...wszystko naraz to nie za dobrze...
Już pisałam u mnie, że utrzymanie wagi to cholernie cięzka praca...ale da się...niektórzy na tym forum są na to przykładem...
Buźka.
-
Będę trzymała za Ciebie kciuki-baaardzo mocno!!!!!
Pomocne przy nauce jest podryzanie marchewek-kiedyś tego próbowałam.
Ja od dzisiaj zaczynam.....po raz kolejny........
czy juz zawsze tak będzie ?????? wiecznie odchudzanie przerywane okresem wielkiego obrzarstwa??????
ale na pocieszenie-dzisiaj zaświeciło słońce!!!!!!!!!!!!!
pozdrawiam serdecznie!!!!!!!!!!!!!!
Yena
-
Ania wiem coś o tej ciężkiej pracy....powiem Ci, że to obżarstwo zaskoczyło mnie tak niespodziewanie...od lipca (kiedy osiągnęłam wagę poniżej 58 kg) ani razy nie wyszłam poza ten limit...waga się wahała góra o kilogram i panowałam nad tym co jem i w jakich ilościach...aż tu nagle taki jakiś okres bez samokontroli. Musze jakoś to ogarnąć...zamierzam pochodzić w końcu na ten basen, mam tylko parę przystanków, jak podstępluje legitimację to nie będzie drogo, a pływanie podobno wysmukla sylwetkę Mam nadzieję, ze się przełamię i pójdę w końcu..
Yena egzamin na szczęście zdany...zakończyłam tym samym sesję, wszystkie egzaminy ( a wsumie zrobiło się ich 9 ). Dostałam wprawdzie tróję ale jest mi już dokładnie wszystko jedno...wyszłam z tej sesji wymięta jak papierek od cukierka i grubsza jakieś 3.5 kg. Dzisiaj mi się jeszcze nie udało diety utrzymać (mam pierwszy dzień @) i zjadłam trochę delicji, trochę ciasta, porcję lazanii i 4 chlebnki chrupkie...także jadłospis kiepski ale ilośc przynajmniej jakaś zastraszająca nie była...może przygotuję żołądek na moją diete od jutra. Oby! Trzymam za Ciebie też kciuki, na pewno się uda!
-
Zważyłam się dzisiaj i jest 58.4 kg...od jutra startuję z 1200 Kcal.
Trzymajcie kciuki bo nie wiem czy coś z tego będzie...ale postaram się!
-
Yagnah ale nastraszyłaś Ju już się bałam że wykresik pójdzie na conajmniej 60 a tu tylko 58.4...agatko wyluzuj
To przecież rewelka i to własnie oznacza, że utrzymujesz wagę...
Wiesz ja po takim jedzonku jak Ty pisałaś to już bym dawno ważyła 65 ...Ty masz świetną przemianę materii i kiloski u Ciebie wcale nie lecą tak szybko w górę ...
ratuluję zdania i zakończenia sesji
-
Gratuluję zdania sesji. Ja w ramach wspomnień byłam na swojej dawnej uczelni po oryginał dyplomu. Do tej pory chociaz od ukończenia studiów mineły dwa lata nie maiłam czasu, aby go odebrać. Miałąm szczęscie Pani w dziekanacie chiała już go odesłac do Archiwum. Ale dziwnie chodzi sie po uczelni, zwłaszcza jak ludzie patrzą na Ciebie z zazdrością.
A co do dietkowania to ciężki był ten wekend : strasznie mi sie chciało jeśc , ale mam nadzieję, ze nie przesadziłam. Nie liczyłam jednak kalorii. Myśle też że dużo spaliłam , zwłaszcza podczas sprzatania bałaganu moich chłopaków.
Dzisiaj we Wrocławiu pada, obudziałam sie z bólem głowy i już teraz nie mogę doczekać się końca pracy.
pozdrawiam - już wiosennie
Yena
-
Ahoooj
Ja jestem jakas psychiczna...było już 56.9 kg a teraz pewnie znów około 58, jak nie lepiej Ponieważ za tydzień mam dośc ważne spotkanie, no i wiosna zbliża się ogromnymi krokami to postanowiłam, że po raz setny spróbuję się wziąć w garść. 22 maja będzie równo rok od kiedy zaczęłam dietę i fajnie byłoby osiągnąć do tego czasu ustabilizowane 53 kg....bo taki będzie mój cel
Jutro rano już tradycyjnie się zważę i zobaczymy co mi waga powie....no i do dzieła.
Dzisiaj kupiłam sobie też siemie lniane, bo mi coś żołądek i jelita dokuczają....chyba po piątkowym hamburgerze z dużymi frytkami (złamałam się po trzech ładnych dniach diety)
PORA SIĘ TROCHĘ ODCHUDZIĆ
Yeno, Aniu dzięki, że do mnie zaglądacie!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki