-
Zosiu a to mialas dzisiaj dzien!
Kurcze z samochodem...to wiem, co to za bol....2/3 wyplaty i to przed samym slubem...rzeczywiscie moze czlowieka szlag jasny trafic!
Nio i te pierozki...kto to widzial zrobic ruskie piergi na slodko...
Ale generalnie jestem pewna, ze i tak jakos skonczysz na swoim tysiaczku.
I juz sie nie zlosc, bo to urodzie szkodz, a tym masz byc piekna panna mloda
-
Samochód odebrałam, jeździ jak złoto. Chociaż tyle. Tysiąc zaliczony, chociaż jak ostatnio często bywa, nie dokończony.
Magdalenko, jadłospis wpiszę rano. Zgadnij co jedliśmy na kolacje! Tak, tak, kalafior z ziemniakami po bombajsku! Było pyszne i jeszcze trochę zostało, pewnie Mężczyzna jutro zje. Złość przeszła mi już dawno, gdzieś w okolicy momentu, kiedy odebrałam soczewki kontaktowe, ale żeby nie było. Częściowo wczorajsza awantura była o to, że cały dzień jakoś się trzymam, a jak docieram do domu, to jestem skwaszona i zła. Więc ten dobry nastrój był świadomym wyborem. Niestety jednak, muszę cię zawieść odnośnie mnie i bycia piękną. Wyskoczyło mi jakieś uczulenie. Całą szyję, dekolt, połowę pleców, pół twarzy i biust mam w czerwonych plamach i nierównościach. Nie wiem co jest ale chyba oszaleję. Pieniądze na auto poszły z funduszu ślubnego. Podróży poślubnej nie będzie, chyba że dostaniemy dość pieniędzy w prezencie. Się zobaczy.
Grażynko, ty się ciesz! U nas dzisiaj był dziś krupnik, bez ziarenka kaszy nawet. Wyglądał raczej jak rosół z warzywami. Więc doceń ilość selera w surówce selerowej! 
Znów nie jeździłam na rowerku. Tak marzyłam o nim, a teraz jestem zbyt zmęczona. Jutro mamy wieczór sprzątania i wymyślania gryplanu, jadłospisu i takich tam. Sobotę rano podobnie. Przyjeżdżają teściowie.
-
Tydzień należy zakończyć tak, żeby poczuć, że się kończy. Najwyraźniej ktoś tak stwierdził bowiem piątek zaczął się od trzech awantur w pracy, w tym jednym przejechaniu się po mnie. Mam zostać wezwana na dywanik. To chyba tak jest, że jeśli na codzień jesteś w porządku, a raz zrobisz coś nie tak, pojedziesz na gapę, czy jak ja dziś, spóźnisz się do pracy, ktoś to zauważy i opier****. Ech, szkoda gadać.
Ale staram się nie dawać. Na oczach mam soczewki i staram się przyzwyczaić do tego uczucia. A waga rano pokazała 64,4 co cieszy niezmiernie. Na weekend przyjeżdżają teściowie więc będzie ciężko. Ale na swoim gruncie, postaram się nie poddać.
Magdalenko, wczorajszy jadłospis:
X Mleko 0,5 % - 190ml - 66,5
X Otręby pszenne - 2 łyżki - 40
X Musli z owocami - 2 łyżki - 64
X Frutina porcja - łyżka - 35
X Cukier do kawy - 8
X Mleko chude 2% do kawy - 7
X Pierogi z serem na słodko - 80g - 190
X Paluch piwny - 112,5
X Masło Ekstra - 6g - 47
X Mandarynka - 25
X Jogobella light opakowanie 150g - 90
X Kalafior i ziemniaki po Bombajsku - 161
X "Mars" - 105,60
Marsa gryznęłam od Mężczyzny jako dopełnienie limitu. Bez sensu te moje wieczory. Muszę coś wymyślić bo nie dojadam, a wcale nie mam ochoty na większe kolacje.
-
Witaj Zosiu
Jestem w Twoim pamiętnku pierwszy raz, ale podczytują go regularnie. Jesteś poprostu niesamowita. Bardzo mi imponujesz swoją konsekwencją i uporem. Jak Ty to robisz , że masz problem z dobijaniem do 1000 ? Ja jak jestem na tysiącu , to muszę się nieźle nagimnastykować , żeby się zmieścić.
Gratuluję już zrzuconych kilogramów.
Pozdrawiam serdecznie
Asia
-
Asiu, ja również ciebie podczytuję więc miło mi cię powitać u siebie
Dziękuję za dobre słowo, natomiast nie powiem ci jak to robię, że mam problemy z dobiciem. Po prostu tak mi się układają posiłki. Nie zawsze jednak tak jest i niejednokrotnie dobijałam do 1200 czy coś, u mnie to falami się zmienia.
Zapraszam częściej 
Ja jestem już po dywaniku (dostałam reprymendę za spóźnialstwo. Bo kurde, jak się człowiek raz spóźni to akurat musi to ktoś zauważyć) i po lunchu. Zjadłam trzy placuszki z cukinią i czuję się najedzona. Na podwieczorek zaś mam danio z musli więc dziś nie powinno mi nic brakować do tysiąca!
-
Nic sie nie martw Zosiu
Ja własnie zabieram sie do pisania samokrytyki po spotkaniu z liderem
nieważne,że 11 m-cy w roku jest bardzo dobrze, jal w jednym jest po prostu dobrze - to sie trzeba wytłumaczyć
MIŁEGO WEEKENDU

pozdrawiam
***
Grażyna
-
Zosia ładnie jak codzień...podziwiam
Skąd Wy macie tyle energi Dziewczyny zimą?
Ja dzisiaj wyjątkowo mam 970 Kcal...ale już nie mam siły nic więcej jeść
-
Zosiu, jak tez w tym tygodniu dostalam reprymende za permamentne spoznialstwo. tzn przychodze zawsze piec po! a to dla mnie jeszcze ok. wiec poniekad zignorowalam reprymende, w koncu nie jestem zaprogramowana maszyna!
Zosiu, ciekawa jestem jak ci dzis poszlo. napewno super!
Zycze super weekendziku i pozdrawiam
-
Witaj Zosiu!
no tak, życie to czasami paskudne jest, ale nie dawaj się;
weekend jest i zapominamy o pracy
mam nadzieję,że humor dziś lepszy i że znajdziesz dziś trochę czasu dla siebie
ja właśnie myśle co mężulowi na mikołaja sprezentować
pozdrawiam i lecę na zakupy
-
Mam tylko momencik. Teściowie przyjechali wczoraj, zrobiliśmy na obiadokolację leczo, zjadłam grzecznie jedną porcję zagryzając jedną kromką chleba. I zostało mi 400 kcal. I co zrobiła głupia wkra? Wykorzystała wszystko na ciasteczka! Co za bezsens! Zjadłam w limicie lub trochę ponad ale czuję się ciężka co potwierdza waga, pokazując 0,4 więcej niż wczoraj. Głupia, głupia, głupia. A najgorsze jest to, że wcale nie mam pewności, czy dziś nie zrobię podobnie. ;/
Dziś koło 14 robimy (my z Mężczyzną) obiad dla rodziców wszystkich. Mam gulę w gardle i gigantyczną nichęć. Po obiedzie jeszcze jazda do dziadków więc nawet nie łyknę sobie wina na uspokojenie bo to ja będę musiała nas zawieźć do nich. Aaaaaa!
Uciekam.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki