-
Zosia no to pieknie...w ciągu niespełna 2 godzin twój humor zmienił się diametralnie...
Ale pomyśl o wyjeździe i olej to...a męża przeproś bo jeszcze gotów cię ze sobą nie zabrać 
Trzymaj się i rozchmurz się!!!
-
Maluszku, z mężem od razu się pogodziłam i na szczęście po temacie. Po prostu emocje wzięły górę na chwilę. Ale już ok. Poza tym poprzednia notka skończyła się jak widziałaś dość nagle. Po prostu wstałam i wyszłam. Na powietrze, na słońce bo i tak chciałam podejść do sklepu i zrobić zakupy na drogę, napoje, jabłka do pogryzania. Więc poszłam. I już mi troszkę lepiej 
Wracając do tematu, na koncie 460 kcal, w domu zjemy jakiś szybki obiad i mam nadzieję, ze nie później niż o 18:30 wyjedziemy z domu. Ile się jedzie do Opola z Warszawy? Bo stamtąd już nie daleko. Zobaczymy.
Maluszku, do laskowatości jeszcze mi bardzo daleko. Swoją drogą nie wiem jak to jest bo ważę te swoje 65 kg, a w udach mam bodaj po 62cm w każdym. A mam wrażenie, że przy tej wadze i moich 164cm wzrostu powinnam mieć z 5 cm mniej przynajmniej. No ale nicto. Spódnica mocno opięta ale jeszcze nieszybko będzie tak ciepło żeby len nosić 
Hana, wiesz co.. Napewno mają go mniej niż te zwykłe ale chyba trochę mają, tak po smaku sądząc.
Asiu, ja też lubię podjadać ale u mnie na 1-2 garstkach się kończy na szczęście, nigdy chyba więcej nie zjadłam.
Ja się tego weekendu obawiam. Obce miejsce, obcy ludzie, a jednocześnie rodzina. Zobaczymy czy to będzie odpoczynek czy wręcz przeciwnie 
Ja to chyba niezbyt stabilna emocjonalnie jestem. Taka sinusoida ostatnio, a dziś to już w ogóle.
-
No to udanego wyjazdu Ci życzę bez siunusoidy
A pomysł z wymówieniem się przebytymi problemami z żoładkiem - niezły i wcale nie jest kłamstwem
nie mówiac o tym,że dietkujesz wspaniale i przykładowo i jednorazowe naruszenie limitu nie powinno absolutnie zaszkodzić, a wręcz podpędzi metabolizm tym bardziej,że będzie inne jedzonko niż zwykle
Miłego weekendu

***
Grażyna
-
-
Grażynko, bardzo mi się podoba to co powiedziałaś o popędzaniu metabolizmu. Jakby mi nie wychodziło opieranie się, to tak potraktuję jedzenie weekendowe. A będzie one zdecydowanie inne niż zwykle. No i dziękuję za to przykładne dietowanie, w sumie, tak globalnie patrząc to rzeczywiście nie jest źle 
Meteorku, nie nie, plany zmieniały się milion razy. Jednak nie jedziemy do rodziny do Żywca tylko do rodziny do Nysy, przez Opole. W Żywcu będziemy chyba na święta.
Spałaszowałam właśnie jogurt dobijając tym samym do 550 kcal, a wcale głodna nie jestem! Koło 17:30 zjemy obiad, a później jeszcze conieco po drodze. I walka z tuczem u babci zacznie się jutro rano.
Czy wy wiecie, że w nocy z soboty na niedzielę przesuwamy zegarki o godzinę do przodu? Właśnie mi to uświadomiono. I dobrze, bo w ogóle nie zdawałam sobie sprawy, że to już
-
Zosiu,
ja też uwielbiam letni czas
Całe szczęście już dziś po pracy, prawda?
Ciebie wrabiają, mnie wrabiają. Chyba obie za bardzo ufamy ludziom, a szczególnie kobietom w pracy. Ja postanowiłam, że od dziś przechodzę na tryb niemiecki: w pracy rozmawiam z wszystkimi bez wyjątku tylko o pracy. A po pracy z nikim o nikim nie rozmawiam. Co ja plotę ja ludzi nie obgaduję przecież. A od tej pory to będę uciekac jak ktoś to będzie przy mnie robił.
Ale wracając do przyjemniejszysz rzeczy, fajnie, że spódnica 38. Wydaje mi się, że dolne ubrania, to zawsze cięzej kupić w sensownych rozmiarach.
pozdrawiam
-
Z Nysy to juz prawie rzyt beretem w moje rodzinne strony...
I to chyba wyszloby ci na dobre z tym popedzeniem metabolizmu jak sugeruje Grazynka..
No, zycze wam udanego pobytu i szczesliwwej drogi
-
Zosiu Ty już u Rodzinki
udanego i radosnego weekendu Ci zyczę - oby humor Ci dopisywał
baw się dobrze !
ps. trzymam kciuki za Babcię..
-
-
Mąż z powodów pracowych musiał podpiąć się do telefonu więc korzystam. Zapadła wieś wzdłóż drogi, brak zasięgu itd. Niestety, Babcia daje z siebie wszystko i daje mi do wiwatu. Co gorsza, babcia ma również córki, a one swoje dzieci. O 10 śniadanie, o 12 obiad, o 14 drugi obiad, o 16 trzeci, po wszystkich desery. Jedyny sukces jaki udało mi się odnieść to brak kolacji. Jest mi ciężko i niezbyt fajnie, a i tak ledwo ściubałam, ciągle miałam coś na talerzu i odmawiałam ile mogłam. Obym nie szybko musiała znowu się tak męczyć.
Nowo poznana część rodziny również jest 'inna' niż moja, a ich poznawanie męczy. Wiele kosztowało mnie NIE kłócenie się z jednym wójkiem, który gadał tak obrzydliwe bzdury i tak potęgował kommpleksy wnuka... Na szczęście z drugiej strony były też i pozytywne strony i dobre momenty. To wszystko jednak trudne i bardzo się cieszę, że jutro koło południa już nas tu (chyba) nie będzie.
Dziś zjadłam napewno ze 2500-3000 tys kalorii. No i jeszcze chyba zaczęło się pylenie.
Emilko, mam nadzieję, że uda ci się dotrzymać postanowienia. Ja staram się nie uczestniczyć w żadnych rozmowach o pozostałych pracownikach ale niezbyt mi to wychodzi.
A co do spódnicy, po powrocie nie szybko się w nią zmieszczę.
Hana, a gdzie twoje strony? Po tym weekendzie mój metabolizm pójdzie chyba do psychiatryka. No, zobaczymy.
Anikasku, dzięki. Choć uczucia mam bardzo mocno mieszane.
W domu będziemy pewnie jutro, późno wieczorem. Mąż chce odwiedzić w Opolu kolegę. Będzie jak będzie.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki