-
Magdalenko, odpisałam na priva. Oparcie się słodkościom nie było łatwe. Wczoraj w ogóle miałam ciężki dzień. Niestety, dzisiejszy zaczął się jeszcze gorzej. I już mało brakowało, a bym pochłonęła co popadło. Skończyło sie na kilku mini krakersikach,a teraz wcinam tic-taci. Całe opakowanie ma 23 kcal, a zjadłam może 1/10 więc nie jest źle. Na koncie mam jakieś 600kcal.
Asiu, dziękuję bardzo
Teraz sobie myślę, że pal sześć te wszystkie awantury w trakcie przygotowań, warto było.
W ocenie mojej osobowości nie jesteś daleko od prawdy.
To widać?
Zaczęło się wczoraj, a dziś trwa nadal. Wszystko idzie na opak, wszystko źle, zepsuła mi się komórka, coś nie tak z samochodem, pralka jest większa niż miała więc jedna szafka się nie mieści (jedna z trzech dodam, rozumiecie więc, że to nie łatwa sytuacja), a na dodatek jest dziura między pralką, a ścianą, w którą wszystko wpada i milion innych drobnostek. Do tego zbliża się comiesięczna zmora i wszystko to doprowadza mnie do agresywnej histerii. Od rana miałam ochotę kląć, walić pięścią w ściany i płakać jednocześnie. Mąż mój w tym wszystkim biedny, bo nie wiedział co zrobić.
I wiecie co? Wyszedł z pracy na klatkę, zadzwonił do mnie i odśpiewał mi przez telefon 'you are so beautiful' Joe Cockera. Pięknym niskim głosem... całą. I normalnie się poryczałam. Znaczy się troszeczkę. Nerwy odpuściły, zaczęłam się śmiać i cały ten piekielny nastrój zniknął. Dobrego męża sobie wybrałam, mówię wam!
-
Oby Ci mężyk w tej postaci przetrwał jak najdłużej
Rozumiem,że pralka dotarła?
zostawiam drobny slad

Pozdrawiam
***
Grażyna
-
Zosiu,
no to, rzeczywiście cudnego masz męża, pilnuj go żeby było jak najdłużej
mam nadzieję, że przełamała się ta zła passa i już teraz wszystko będzie dobrz
trzymaj się ciepło i nie dawaj
pozdrawiam
-
Grażynko, dotarła i jest rewelacyjna. Śliczna, szybka i cichutka. Niestety, zajmuje więcej miejsca niż liczyłam. I kurde bele ma za krótki przewód do wody! To akurat się da zmienić (jutro postaramy się kupić dłuższy) ale niestety, jedna szafka musi z kuchni wylecieć, a to ból. Bo stanowi ona połowę blatów kuchennych i zbiór wszystkich sztućców i nie tylko. Jeszcze nie wymyśliłam jak to zrobić.
Ale pralka póki co rewelacja. I tylko się zastanawiam czy opłaca się przedłużyć gwarancję z 2 do 4 lub 5 lat za 109 lub 149 zł. Co powie Martin? 
Emilko, posłuchałam cię ale niestety tylko częściowo. Trzymałam się ciepło bo pod kołdrą ale dałam się. Skusić swoim chuciom, że tak powiem. Na herbatniki i czekoladę. Żałuję, nie wiem po co to było. Wcale nie jest mi od tego lepiej. Ale na szczęście nie gorzej, nie czuję się ciężka ani nic. Obejrzałam sobie bridget jones, pośmiałam i idę spać.
Męża pilnuję, on z resztą sam doskonale działa bez pilnowania
Oby było jak mówisz ze złą passą.
Jutro przynajmniej waga będzie miała powody by być wyższą.
Ps. Od poniedziałku znów piję dużo. Miałam taki okres, że ledwo litr w ciągu dnia piłam, ale od poniedziałku znów conajmniej 2 a raczej 2,5 w porywach do trzech. Tyle dobrze.
-
Martin mówi,że jak najbardziej sie opłaca przedłużyć gwarancję, tym bardziej że pralka składa się z różnych części zużywających sie - sprawdź czy gwarancja tego nie wyklucza
wpadne jeszcze potem
Grażyna
-
Mam nadzieję,że w weekend będzie słoneczko i lekki mrozik i uda mi sie załapać trochę światła, bo strasznie zmęczona zimą już jestem

Miłego weekendu
***
Grażyna
-
Grażynko dzięki, sprawdzę jak z tą gwarancją. A co do słońca w weekend to absolutnie popieram! Mogę nawet petycję napisać! Miłego weekendu 
Wróciłam do domu bardzo zadowolona. Ona się dziś zaczęła i w końcu nastrój zaczyna się uspokajać. Po pracy pojechałam do fryzjera, dzięki czemu znów mam kolor bez odrostów (bardzo ciemny brąz, do lata chcę zejść do średniego brązu czy jakoś tak) i mogę nosić je rozpuszczone. Mam długą skośno sciętą grzywkę i fajną resztę. Długość - do połowy szyji. Zdjęcia nie będzie bo nie mam aparatu. Znaczy, nie będzi póki nie będzie okazji.
A jak wyszłam to weszłam do ubraniowego. I sama nie wiedziałam co z przymierzanych rzeczy kupić! Same fajne rzeczy! Skończyło się na bawełnianym swetrze khaki z golfem rozpinanym na skos, do ramienia. Jest świetny! I bluzce czarnej, z dużym dekoltem i koronką. Wyglądam w niej bardzo sexi jak na mój gust. 
O jedzeniu nie piszę. Jeśli nic nie zjem wiecej to skończę na jakimś 1300.
-
Mamy sobotę, słońce za oknem, nic nie muszę robić, jestem wyspana, bóle związane z Oną powoli odchodzą (jutro już będzie ok), a na śniadanie dojadłam resztkę zupy gulaszowej (z kurczaka), którą ostatnio ugotował Mąż. Humor dopisuje jak najbardziej i znów mam ochotę żyć. Do tego stopnia, że zaraz chyba wsiądę na rowerek, zaniedbany przez brak czasu.
Jeszcze jakby przeziębienie poszło w ... albo chociaż sam katar! Ale nie marudzę. Dziś planuję nie przekroczyć 1100 i będzie bez słodyczy. A jeśli choróbsko pozwoli to wieczorem idziemy na koncert. Pojedziemy samochodem, żeby piwko nie kusiło więc i dieta nie ucierpi! Oby tak cały weekend minął nam wszystkim, znaczy z uśmiechem na ustach i słoneczkiem i w ogóle.
-
Mimo kataru i okresu wsiadłam na rowerek. Przejeździłam co prawda tylko 30 minut ale jak na moje samopoczucie fizyczne to i tak nieźle uważam. Czuję się zmęczona i zadowolona. Zaraz wskoczę pod prysznic i odżyję
Na koncie nadal jedynie zupa na śniadanie i jakiś litr płynów. I dobrze jest!
Ps. zmieniłam tickera bo co mam się i was oszukiwać. Dziś na wadze pojawiło się 67,8. Sama się do tego doprowadziłam! A było już 64. Ech.
-
Właśnie wróciłam z zakupów spożywczych i zabieram się za obiad. Będzie kurczak w ananasie z kaszą gryczaną. Mam tylko nadzieję, że dobrze pamiętam jak się go robiło bo to już dawno było. Ale naszła nas ochota więc będzie 
Na koncie póki co poza zupą tylko jogurt i tak jakby 240 kcal w związku z tym. Obiad będzie dośc kaloryczny więc dobrze i powinnam się w tysiaku zmieścić. Jakoś mi dobrze dzisiaj, mimo że słońce już dawno chmury przesłoniły.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki