-
Zosiu: to dobrze!
Skąd ja znam te niesłyszane telefony od mężów
Kasiu: mój też w pracy
-
Kasiu, uwielbiam niby wyrafinowane posiłki, które robi się w 10 minut
A truskawki czekają na mnie w domku, zjem sobie pewnie na podwieczorek. Same albo może jako koktaji? 
Emilko, ano ano 
Pogoda wygląda pięknie, ponoć ma też być sensowna temperatura (poniżej 30 st) więc powinnam tryskać humorem. Może trochę dlatego, że w tym tygodniu spałam po 6-7 godzin codziennie, a to dla mnie zdecydowanie za mało.
Śniadanie jednak zjedzone, otręby + frutina + mleko. A ze sobą mam galaretkę i jogobellę z musli. No i może w końcu uda mi się pojechać do krawcowej 
Grażynko, odnośnie tego co mówiłam wczoraj o piątkach, jest nieźle. Tylko 0,1 do góry. Boję się jednak co będzie jutro bo choć to niewiele to oznacza, że zasada zachowana.
-
Zosiu życzę miłego weekendu
Pozdrawiam
-
Zosiu, mam nadzieję, że dzień mija Ci przyjemnie i że już wkrótce przywitasz weekend :P
Życzę Ci więc miłego popołudnia i spokojnego weekendu!
-
Kasiu, dziś przyszłam specjalnie do pracy wcześniej by wyjść o 16. Tak więc już całkiem niedługo na szczęście
Byłam przed chwilą na lunchu (oczywiście sałata, z tuńczykiem), a zaraz zabieram się za herbatkę
Vitaxu.
Asiu, dziękuję i oczywiście wzajemnie.
U krawcowej byłam. 5 rzeczy do zwężenia oddałam, we wtorek będą
-
-
No i nastała sobota. Pogoda za oknem piękna, ja po śniadaniu (owsianka) i powoli się zbieram. Na zakupy, które wczoraj nie zostały uskutecznione i z mamą po łóżko do ich mieszkania 
Cieszę się ale nie do końca. Na kawie opowiadałam Grażynce, że przez cały tydzień waga spada by w piątek pokazać minimalnie więcej, a w sobotę nawet o kilogram skoczyć do góry. Otstatnie dwa tygodnie jednak były zajęte, stresujące i upalne i czułam, że coś może w końcu się zmini. I zmieniło. W piątek było więcej ale jedynie o 0,1. Dziś również, o tyle samo. Czyli zasada się utrzymała ale wartości bardzo zmniejszyły. Mam nadzieję, że to znak, że jednak się zmienia. Oczywiście, brakuje mi nadal 1,5 kg do najniższej wagi (z listopada, bo tyle czasu już się z wahaniami wagi męczę). Obiecałam sobie, że tickerek wróci kiedy waga spadnie poniżej najniższej czyli poniżej 64,4. I tak się stanie.
A teraz życzę wam miłego dnia i uciekam
-
Miłościwie nam panująca sobota powoli się kończy. Nie powiedziałabym żebym odpoczęła. Najpierw wyprawa z mamą po łóżko i zakupy, potem sprzątanie w moim byłym pokoju w mieszkaniu rodziców. W poniedziałek zabierzemy makulaturę (już zapakowaną) i tym samym znikną ostatnie ślady mojej obecności w tym pokoju. Dziwne to ale w sumie taka chyba kolej rzeczy. Wywaliłam wszystkie swoje zeszyty z podstawówki, podręczniki i niepotrzebne bibeloty. I koniec.
Po powrocie do domu zrobiłam obiad na szybko czyli ugotowałam tortegllini ze szpinakiem i rocottą (pycha) i położyłam się odpocząć. Prysznic i mecze. Cały dzień zasypiam, nie mówiąc o tym, że jestem padnięta strasznie.
Na jutro już o wiele luźniejsze plany, koło 17 przyjdą goście, dla mojego brata zrobię obiecaną lasagne, koleżanka przyniesie wino i liczę na miły wieczór. Wcześniej oczywiście niestety sprzątanie już w moim domu i jakieś ostatnie zakupy.
Chyba strasznie chaotyczna ta notka. Ale to dlatego, że jednym okiem oglądam mecz. Brazylia, Brazylia!
Choć przyznam, że Francja gra nadspodziewanie dobrze.
-
Żeby zacząć dietowo powiem, że waga na szczęście, po standardowych dwóch dniach, idzie w dół. Jeszcze kilogram do granicy. Uda się tym razem?
Po drugie dziś, zmobilizowani przez niechęć pokazania takiego bałaganu gościom, wysprzątaliśmy całe nasze, niemałe dodam, mieszkanie. Znów można chodzić boso i wszystkiego dotknąć. Nie mówiąc o tym, że jest gdzie szklankę postawić 
Wczoraj też pół dnia sprzątałam, waga poszła w dół. Mam więc nadzieję, że mój organizm to doceni. Piję dużo zimnej wody z cytryną, a kuchni zaczynają na mnie czekać składniki obiadu. Dla Panów lasagne z mięsem, dla Pań (obie jesteśmy na diecie) żółta fasolka i dla wszystkich mozarella z pomidorami. W lodówce chłodzi się białe wytrawne. Nie ma więc wyjścia, musi być przyjemnie!
-
Zosiu, ja zamierzam jutro postprzątać chałupkę, bo póki co boso to nie za bardzo można chodzić
Gratuluję wagi, moja dzisiaj pokazała 60,3 kg, ale nie wiem, czy to chwilowe, czy nie zwariowała
Wczoraj zjadłam kilka kawałków ciasta, więc powinna pokazać więcej a ona mi pokazuje rano 0,5 kg mniej
No nic, poobserwuję, ale już teraz wiem, że mój organizm reaguje dziwacznie.
Zawsze po zjedzeniu nadprogramowych pyszności pokazuje mniej.
Tak było po imieninach cioci w marcu, tak jest i teraz
Dziwne.
Pozdrawiam i życzę udanej końcówki niedzieli :P
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki