-
Takie domowe są o niebo lepsze od kupnych, też uwielbiam takie grzybki i mam ich spory zapas, oczywiście od mamy
-
Kasia,
Ty mi tu takich rzeczy nie wypisuje, bo albo Ciebie napadnę, albo Twoją Mamę.
-
Emilko, kiedyś mojej szefowej przyniosłam takie grzybki, to prawie mnie po rękach całowała
-
No i potwierdziło się moje podejrzenie, nie powinnam ruszać grzybów. Zdecydowanie bardziej nadaję się do ich jedzenia niż przygotowywania.
Jestem jakaś rozbita i nie pozbierana dziś. Na dodatek w pracy nie mam dostępu do forum, już kompletnie nie wiem co się u was dzieje, a sama mam tyle na głowie, że nie mam kiedy posiedzieć w domu i ponadrabiać. Zaraz wskakuję na orbitreka żeby pospalać ile się da, a potem albo się zabiorę za leczo, albo zostawię to na jutro i zajmę się ogarnięciem chałupy, bo już by wypadało. Co więcej, powinnam się w końcu wyspać, bo dziś miałam już kompletnie przezroczystą skórę, gigantyczne cienie pod oczami i grubą czerwoną krechę , łzawią mi i w ogóle wyglądam, tego, niekorzystnie. A niby nie sypiam tak mało!
Emilko, dziś chyba posprawdzam słoiki i sobie wszystko przygotuję, a jutro dopiero zabiorę się za gotowanie. Szczególnie, że jutro mąż mi pomoże, a dziś siedzi nad robotą. Leczo planuję robić na oko. Z cebuli, papryki i pomidorów bazowo, na oliwie to wszystko. A jako, że zostałam obdarowana dwoma wielkimi cukiniami, to jeszcze z jedną dołożę. Uduszę to na oko, doprawię i będzie dobre.
Śliwki w zalewie... mmm.
Kasiu, dzięki. Może masz rację, że cudzymi oczami wyglądam lepiej.
A co do weków to całym sercem zazdroszczę. I tych domowych warzyw i w ogóle. Ja niestety nie mam kompletnie żadnego źródła naturalnych warzyw ni owoców, a jdynym przetworem na jaki mogę liczyć, jest sok malinowy. Ale w tym roku wysżło go piekielnie mało więc na dwóch butelkach się skończy. No i jeszcze ogórki kiszone, ale z kupnych 
Grzybów sama nie zbieram, te kupiliśmy przy drodze. Znaczy, zdarzało mi się chadzać na grzyby ale tylko z przyjaciółką - grzybiarą, sama bym się nie odważyła!
A domowych grzybków marynowanych to ja w życiu nie jadłam. Tylko sklepowe. Taka jestem biedna - dziecko miasta 
No, biegnę poćwiczyć, bo już wystarczy, że wczoraj nie dałam rady!
-
Zosiu, ćwicz sobie.
A ja tymczasem posłałam Ci maila.
-
30 minut na orbitreku z prędkością średnią 26,5 km/h, ostatnie 5 minut powyżej 30. Spalonych 302 kcal, a po zejściu 15 minut kręcenia hula hop. Teraz jestem cała mokra więc biegnę pod prysznic!
Emilko, przeczytałam i wstępnie odpisałam 
Odnośnie mojego zastanawiania się nad 6W (pod wpływem Tagottki). Szóstkę trzeba robić codziennie, bez przerw. Zacznę ją więc po powrocie z urlopu. Znaczy, jeśli na takowy pojadę. Czyli pewnie koniec września - początek października. Postanowione!
-
Zosiu, podziwiam decyzję o 6W. Ja zaczełam i nie dałam rady. POsatnowiłam zacząć inne ćwiczenia na burzcha i moż ejak wzmocnie to zacznę 6W. Obawiam sie jednak, ze nie. Nie dla mnie to cwiczenia.
Mam nadzieję, że przez noc sobie wypoczełaś?
A przygotowanie wekowe jak?
pozdrawiam
-
Emilko, wiesz, póki co, to mogę sobie podejmować :> Znaczy się, podjęłam, że za miesiąc, a to póki co nie wiele. Do tego czasu też mam nadzieję wzmocnić brzuch, robiąc inne ćwiczenia. A 'szóstki' jeszcze nigdy nie próbowałam więc też nie wiem czy dam radę!
Przygotowania do weków, póki co tylko mentalne. Szczerze przyznaję, że nawet nie tknęłam słoików 
Znów ledwo zwlekłam się z łóżka, cienie pod oczami, przezroczysta skóra. Mam nadzieję, że w weekend uda mi się coś z tym zrobić.
Właśnie zjadłam śniadanie (ależ mnie wkurza brak forum w pracy!) i biegnę się zbierać.
Aha, waga pokazuje już tylko 0,2 więcej niż przed wyjazdem. Czyli nie jest tak źle
Oby dalej spadała!
-
Zosiu,
za weki najważniejsze żeby się zabrać. Póżniej samo pójdzie. Tylko sprzątania trochę po tym sporo. U mnie pół podłogi w kuchni się lepi, ale zostawiłam sobie to na dziś.
A na pocieszenie: to ja wyglądam równie "zdrowo" ja Ty, z tą rżnicą, że w czasie weekendu na pewno nie odpocznę, nie mówiąc o odsypianiu. NA to musze poczekać do następnego.
-
Emilko, spróbuj w piatek pójść spać wcześnie, bo na weselu się wymęczysz i energi nawydajesz!
A ja właśnie kończę kawkę. Agata mi przyniosła od swojego nie_chłopaka deser do kawy (specjalnie dwał dwa!) i postanowiłam nie odmawiać. Przecięłam na pół (taki wafelek z karmelem w środku) i wyszło 110 kcal. I dobrze mi z tym! I bardzo miło!
I uciekam bo na moment tylko się dorwałam do komputera!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki