-
Ja już kończę na dzisiaj, wszak 15 dochodzi
Ja chętnie pochodziłabym na siłownię, ale czasu na to na pewno nie znajdę, więc odpada.
Miłego popołudnia!!!
-
Przed chwilą skaleczyłam się w palec, przy krojeniu marchewki. Powiecie, że to nic. Ale ja właśnie sobie uświadomiłam, że odkąd na codzień kucharzę, to nigdy się nie skaleczyłam w kuchni! Zadrapałam nożem tak, obcięłam kawałek paznokcia, czy obtarłam palec na tarce, ale nigdy tak żeby było cokolwiek więcej krwi!
Pobiegłam do łazienki, mąż szukać wody utlenionej, nie minęło 5 sekund, a ja się poczułam jakby mdleć miała! Normalnie mi się słabo zrobiło! I gdyby nie wydudnienie dwóch szklanek zimnej wody to bym chyba, przepraszam za obrazowość, zwróciła. Nie wiedziałam, że takie delikatne dziewczątko ze mnie! 
Tak czy siak, zupa pomidorowa za chwile będzie gotowa, ale to na jutro chyba. Na kolację zaraz zrobię kurczaka chińskiego z warzywami. A jutro coś ze szpinaku zrobię, bo ładny był i kupiłam 
Kasiu, to tylko tak się wydaje, że byś czasu nie znalazła. Ale zobacz, kończysz pracę o 14 normalnie! Więc to nie kwestia czasu tylko braku potrzeby
Wystarczy ci domowy rowerek!
-
Chińszczyzna wyszła niezła, jak na mrożonkę i kurczaka, z którym nic wcześniej nie robiłam. Zjadłam 1/3 bo tyle starczyło by przestać być głodną. I 230 kcal z tego wyszło. Tak więc dobrze, bo odkryłam, że wczorajszym piwkiem przekroczyłam nieco limit. To dziś niedobiłam i równo wyjdzie 
Pomidorowa wyszła bardzo smaczna, jutro będziemy jedli. I jutro wymyślę, co z tym szpinakiem. Czy canneloni, czy jakiś inny makaron, po prostu przystawkę czy może coś jeszcze innego?
Jeszcze chwilę odczekam i wskakuję na orbitreka, pańszczyznę trzeba odrobić
-
Zosiu, mam nadzieję, że miło Ci się orbitrekuje!
I współczuję przykrego incydentu ze skaleczonym palcem, kiedyś wbiła mi się w palec krawędź wieczka od otwieranej puszki z groszkiem zielonym. Byłam sama w domu i zasłabłam, normalnie zemdlałam w łazience, gdy próbowałam sobie opatrzeć to skaleczenie.
Tak więc Zosiu, to się zdarza nawet najtwardszym twardzielom
Lepiej już?
Co do tego czasu, to tylko tak się wydaje, niby pracuję do 14.00, ale jak wracam do domu, to ciągle mam coś do zrobienia, w wakacje jest łatwiej, ale w roku szkolnym muszę (i mąż też, ale z racji zmianowej pracy jest mu dużo trudniej) dużo czasu poświęcać synowi, my prowadzimy nieustającą domową terapię w związku z jego ADHD, oj często ciężka to praca.
Życie z dzieckiem z ADHD wymaga wiele cierpliwości i często wyrzeczeń.
Czas może by się i znalazł, ale rzeczywiście nie dałabym rady pedałować ponad godzinę dziennie i jeszcze na siłowni czas spędzać.
A ja na kolację zjadłam pyszną roladę lodową
Spokojnej nocy życzę!
-
Zosiu,
a ja się wcale nie dziwię, ze tak zareagowałaś. Szczególnie, że dla Ciebie to tak żadki widok. Mam podobnie
Nawet jak ktoś opowiada.
Mam nadzieję,z e na uczelni pozytywnie.
miłego wieczoru i szleństwa ćwiczeniowego
-
Orbitrek był, 35 minut i 350 kcal spalonych. Zapomniałam o hula-hopie, ale chyba raz to nie grzech, a teraz już nie mam siły. Prysznic z myciem włosów i oczywiście, plaster mi spadł, krew znowu się pojawiła. I jak ja się niby mam wysmarować??
Na szczęście, w końcu, od czegoś są mężowie ;] Zaraz ma mnie elegancko wysmarować. Przyjemne z pożytecznym będzie
Kalorii zjedzonych 1050. Ale coś czuję, że waga jutro pokaże jeszcze więcej niż ostatnimi dniami. Ale nic nie mówię.
Kasiu, Przeszło mi względnie szybko, bo musiałam mężowi powiedzieć co i jak pokroić :> Ja na szczęście dość szybko się uspokajam i mimo iż wcale jeszcze mi nie przeszło, to wstałam, zaczęłam robić co robiłam. Takie zmuszenie organizmu do powrotu do pionu
A co do czasu, to po pierwsze, mimo wszystko nigdy nie opiekowałam się nikim z ADHD i chyba nie zdawałam sobie sprawy, że musicie syna 'pilnować' cały czas. Czy ADHD da się wyleczyć, doprowadzić do stanu, kiedy jest pod kontrolą czy coś w tym stylu?
I chodziło mi tylko o to, że gdyby na czymś nam bardzo zależało, to czas niemal zawsze się znajdzie. Kosztem czegoś innego, kosztem snu itd. Ale ty po prostu nie musisz - przecież bardzo dużo ćwiczysz w domu!
Emilko, a ja się czułam, jakbym stała obok i ze zdziwieniem przyglądała się dziwnie zachowującej się osobie 
Odnośnie uczelni to ciii, staram się coś zdecydować! Nie podpytywać mnie ! 
Dziś pierwszych kilka minut na maszynie było ciężkich. Ale potem już było bezproblemowo. W zasadzie, mogłabym i więcej biegać, uznałam jednak, że czas spędzany na maszynie będę wydłużać systematycznie, o jakieś 5 minut, raz na tydzień.
-
No do jasnej anielki, co jest? Wczoraj napisałam, że chyba będzie więcej w ramach strasznia wagi, że już w nią nie wierzę. A ona co? NIC. Czwarty dzień z rzędu pokazuje dokładnie tyle samo! Nigdy, przez całą moją długą drogę do schudnięcia ani razu nie zdarzyło się tak, by waga pokazywała tyle samo, dokładnie tyle samo przez cztery dni.
No i co ja mam zrobić? Ma w dół iść! Nadal jest półtora kg więcej niż w najlepszym momencie było!
Zmieniając jednak temat - coś za coś. Spałam dziś pod kołdrą więc ani razu się nie obudziłam w nocy i ciepło mi było, ale za to wstałam z bólem głowy. Czję się, jakby mi kotoś imadło na czaszkę założył. Uh. Za oknem bury, chmury nisko i pada albo za chwilkę zacznie. Pewnie też jest zimno. No i w co ja mam się ubrać? Sierpień mamy (jeszcze)!
-
Dobre pytanie w co tu się ubrać???Ja niestety wyciągnęłam swterek bo dziś duzo czasu będe na zewnątzr więc co by nie zmarznąć...
Jak taka czytam o twoim gotowaniu to sobie myślę, że chciałabym mieć czas żeby tak coś popichcić...nie umiem gotowac to fakt ale może gdybym miała kiedy sie nauczyć to bym to zrobiła...
Zosiu palec lepiej??/Ja też reaguję dziwnie na krew
Buźka.
-
Dzień dobry!
I jak Zosiu palec? Mam nadzieję, że dobrze.
Zosiu, a czy Ty się mierzyłaś? Waga może i nie spada, ale centymetry pewnie tak.
U mnie spada bardzo bardzo powoli a centymetry jednak szybciej.
Jeśli chodzi o ADHD, to różnie bywa: niektórych uda się wyleczyć, inni borykają się z tym przez całe życie i stają się dorosłymi z ADHD.
Mój syn jest pod stałą opieką poradni specjalistycznej (wizyty raz albo 2 razy w miesiącu z rodzicami, czyli z nami
) od ... 1996 roku, czyli już 10 lat, czyli od zauważenia pierwszych niepokojących objawów , kiedy był w przedszkolu.
I nieustająca to praca nad dzieckiem, nasza i jego, wspierana farmakologią.
Czasami jest dobrze, czasami gorzej. Oczywiście syn dorasta i jego zachowania różnią się od tych sprzed kilku, ale im starszy, tym problemy poważniejsze...
No dobrze, już nie marudzę
Miłego dnia!!!!
-
Zosiu.
pogoda wszędzie dziś równie fatalna. Mam nadzieję, że samopoczucie jedna CI się poprawi.
Ja podobnie jak Ania dziś już mam na sobie sweter no i kurtkę wziełam. I niestety wcale po drodze się nie przegrzałąm.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki