-
mniam! aż mi ślinka pociekła
-
No właśnie. Nie rozumiem jak ludzie mogą nie lubić takich pyszności. Ja bez mięsa się obchodzę w razie czego bezstresowo, ale jakby mi ktoś miał warzywa i owoce zabrać. Umarł w butach!
Dziś dziwnie dietowo. Na śniadanie płatki i choć ciut więcej niż zwykle, to głodna byłam strasznie. I Marchewka pogryzana nie pomogła. Kiedy więc poszłam na obiad planowałam furę warzyw alboco. A tu figa. Bo albo sałatki (niezbyt ciekawe), albo kawałek kalafiora, albo same tłuste rzeczy!
No i zjadłam po 100g ogórka zielonego, kalafiora i truskawek. I już po 2 godzinach poczułam głód. Zeszłam więc na dół i nabyłam jeszcze kanapkę. Bułeczka razowa wielozbożowa czy jakaś + margaryna + jajko + warzywa. Och, jakie pyszne pieczywo!
No i już jest dobrze. Koło 17 zjem jeszcze planowo jogurt i będzie super.
Ale się nam pogoda zrobiła, co? Od rana lato, a teraz prawdziwa letnia burza!
-
o rany..
wkra jestem pełna a nawet przepełniona podziwem
ja nie potrafie tak zebrać się w sobie,liczyć kalorii,wymyślać co zjem (ale to aqratnie jest dlatego ze mieszkam z rodzicami..wiec raczej o tym nie mysle)
nie no,naprawde gratuluje samozaparcia
i coraz bardziej dochodze do wniosku ze można się odchudzać tylko i wyłącznie latem
owoc goni owoc,a warzywa warzywa
choć mnie ostatnio minęła ochota na jedzenie czegokolwiek..póki co błogosłaię truskawki..póki są trzeba je jeść bo potem znowu trzeba będzie na nie rok czekać..ale poza tym to zupełnie nic..no może jeszcze tradycyjnie sałatkaomidor,ogórek,cebula i ewent rzodkiewka i kukurydza. ale też pewnie znudzi mi się niebawem..
ja generalnie jestem nabiało żerca..mleko,jogurty i serki..jadłabym tego nieskończone ilości..tylko nie samym nabiałem człowiek zyje.
ech strasznie wybrednym dzieckiem jestem pod względem jedzenia..no i nawet takie wybredne stworzenie potrafi nagromadzić nadmiar kilogramów..echh..
ale staram się z tym walczyć..muszę..i to nie tylko dla siebie..
bo fakt też jest taki,że po pierwsze jestem wyższa od mojego mena a do tego 10kilo cięższa..on jest taki chudziutki (sqbaniec ma błyskawiczna przemianę materii..) no i jak staniemy tak obok siebie to mimo wszystko nie za ciekawie to wygląda..bo stoi obok niego taki kolos wysoki i szeroki i trzeba to koniecznie zmienic..dlatego walczę z tą wagą..kiedyś się z nim wyrównam..
szkoda że nie można zrobic tak że ja mu dam swoje 10kilo nadwagi a on da mi tą niedowagę..marzenie nie do spełnienia..przynajmniej nie tak na raz
pozdruffa
-
Dum, moja droga. Niezmiernie mi miło, że tak myślisz o mnie dobrze, mam nadzieję, że rzeczywiście są powody
Ale rozkładając na części pierwsze, nie ma nic nadzwyczajnego. Liczenie kalorii moje polega głównie na wpisywaniu ich do dzienniczka tu, na diecie i korzystania ze ściąg. Znaczy, staram się wpisywać na bierząco, co powoduje, że wiem ile jeszcze mi zostało. A wartości kaloryczne niektórych, najczęściej spożywanych przeze mnie rzeczy już sama pamiętam.
Planowania tak na prawdę nie ma zbyt wiele. Rano wymyślam co na śniadanie, w pracy wybieram z gotowych produktów (taka jakby stołówko - restauracja), dopiero więc w ciągu dnia myślę nad kolacją. No i w weekendy. Oraz zabieram ze sobą do pracy jogurt i jakąś marchewe, czy jabłko. Wcale nie wielka filozofia!
A dziś wieczorkiem, zgodnie z planem zjadłam kalafiora z ziemniakami po bombajsku (rewelacja! polecam). Policzyłam wszystko i wychodzi mi, że porcja ma jakieś 21-230 kcal, przy założeniu, że to co mi wyszło dzielę na cztery porcje. Zjadłam więc mało kalorii, a czuję się najedzona jak dawno nie. No i w ogóle przedobre to było.
I jeszcze deser truskawki + jogurt + 1/2 łyżeczki cukru. Mniam! I elegancko doszłam pod 1000 na dziś. Jeszcze ćwiczenia i pójdę po łózka poczytać, albo i co innego
Jedyna kiepska rzecz w tych moich ćwiczeniach, to to, że czas na nie mam w zasadzie dopiero koło 22. Chyba lepiej by było z samego rana, ale co poradzę, że kompletnie nie mam jak? No nic, idę się poprzebierać i wołam narzeczonego do pomocy. Pilnuje, żebym dobrze robiła. No i wiecie, żebym w ogóle robiła. Dobranoc!
-
Wiecie co? Dopiero trzeci dzień ćwiczeń, ale czuję, że z każdym dniem jest lepiej! I dzięki temu jeszcze bardziej chcę poćwiczyć jutro. I zaczęłam gdzie się da wchodzić po schodach. :P
-
dziendoberek
wkra..moim zdaniem kazdy czas na cwiczenia jest dobry..mnie sie tez zdarza wchodzic na steper po 22ej,a biorac pod uwage ze drałuje na nim przez godzine to troszke pozno koncze ale za to potem zasypiam jak niemowlak..i wcale mi to nie przeszkadza
dobrze że Tfuj narzeczony Cie kontroluje i mówi Ci co i jak..bo bez tego przy ćwiczeniach na brzuszki,i wogóle przy ćwiczeniach ani rusz..ja dziękuję sobie że kiedyś co nieco pochodziłam na aerobik i wiem mniej więcej jak co robić..a do tego moja koleżanka całkiem niedawno zrobiła kurs instruktorski to jakby co mogę do niej tyrknąć i o coś tam się zapytać..choć póki co nie odczuwałam takiej potrzeby
a moje liczenie kalorii wogóle nie ma miejsca..nie liczę..nie mam na to siły..ale jem mniej..wystarczającą ilośc i najważniejsze to to,że po 19ej staram się nie jesc..z wyjątkiem wtorków i czwartków,bo wtedy mam anglika i w domu jestem ok 20ej..czyli wtedy aqrat mam pore spozywania posilku podobna do Twojej najczesciej sa to truskawki albo jakies tam warzywka
i to wystarczyło żebym ruszyła ślimaka w trawie
miłego dnia
-
Super Dum. WIesz, najważniejsze to znaleść dobry sposób na swój organizm. Ja widzę np. że chudnę jeśli jem 1000, a stoi moja waga jeśli zjem 700-800 (nie celowo!). Chyba organizm stwierdza, że skoro dostaje tak mało, to trzeba oszczędzać jak się da.
Wszystko mnie boli, ale mogę chodzić, a ochota na ćwiczenia rośnie. Waga też powiedziała mi miłą rzecz, więc dzień zaczęłam w dobrym humorze. Jeszcze żeby pogoda się poprawiła.
A na śniadanko 2 x wasa z serem żółtym light, 1 z serkiem light do smarowania (toska? albo jakoś tak) + warzywka. Mniam mniam. Do pracy wzięłam standardowo jogobellę i tym razem jabłko.
Powodzenia dziś, dziewczyny!
-
Wkra, zycze udanego i dietetycznego dnia
Ja dzisiaj na sniadanie zjadlam serek waniliowy, a do pracy wzielam owoce: jablka i truskawki U nas za truskawki place 3 zl/kg. To juz dobra cena. W szczegolnosci, ze kupilam duze i dorodne. Pomidory zas kupie po pracy. Mam takie specjalne miejsce, gdzie babka ma ladne i wczoraj sprzedawala po 4,6 zl/ kg
Ach, jak ja uwielbiam lato
-
Wczoraj przyjaciółka kupiła truskawki po 2 zł! Koło mnie niestety gorzej, bo jeszcze 5-5,50 kosztują. Ale co tam. Pomidory rewelacyjne, pachnące za 5 zł. No i ta cukinia za 6. Dziś nic nie gotuje, bo zostało z wczoraj. Tylko odgrzeje. Ależ mam smaka. Idę umyć jakbłko!
-
podobno gdzieś koło mnie też już są po 2zł..? trzeba sprawdzić w ogóle to już niedługo trzeba będzie kupić większą ilość tych truskawek i zamrozić, żeby na zimę było ale to dopiero po przeprowadzce, bo przecież nie będę się przeprowadzała z workiem mrożonek, hehhe pozdrawiam, wkra! i wytrwaj z tymi ćwiczeniami
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki