-
Witajcie w ten czwartkowy późny poranek. Pogoda łudzi. Rano było słońce i robiło się coraz cieplej, a teraz chumry i pewnie strasznie wieje, tak przynajmniej przez okno wygląda.
Nastrój mam niezły, chociaż w lekkim zawieszeniu. Zaraz się zabieram za robotę, w pracy dzieje się niewiele, więc powinno mi pójść nieźle. Tylko jakaś głodna od rana jestem. Zjadłam na śniadanie płatki, a potem już jabłko. A to dopiero 11 dochodzi. Mam ze sobą resztkę Bombaja (rany, ale tego było!), którego zjem na obiad, więc na dół dziś tylko po jakieś surówki. I poczytam sobie, a co, przerwa mi się należy.
Wieczorem będziemy się musieli spakować, a jutro z pracy tylko do domu, zabieram rzeczy i chłopaków (Mężczyznę i znajomego) i jedziemy. Na wieczór powinniśmy być w Żywcu, a z rana w sobotę do Milówki. I wakacje! 3,5 dnia!
-
Zosiu, moj nastroj tez dzis w powietrzu wisi i jakas senna taka jestem...no coz to ta pogoda.
Fajnie ci, ze jedzies na mini-urlopik!!!
Hej..a tego bombaja to na caly tydzien ugotowalas!
U mnie starcza na 1, najwyzej 2 dni....no ale moj mezczyzna to z tych bardziej zarlocznych
-
Zosieńko
u nas na odwrót - całą noc i rano lało, a jak szłam do pracy to wyszło słoneczko i zrobiło się cieplutko
Odpoczywaj intensywnie
Buziolki
Grażyna
-
Muszę się do czegoś przyznać. Zjadłam dwie czekoladki 
Od rana nastrój miałam coraz gorszy, coraz bardziej byłam, nie wiedzieć czemu, podenerwowana. Byłam strasznie głodna, wszystko mnie irytowało itd. Typowy PMS (przesunęłam okres o tydzień mój organizmie! Zauważ to łaskawie.). No i zjadłam. Co prawda nie ma tragedii - wyszło 100 kcal, powstrzymałam się przed zjedzeniem więcej, ale po raz pierwszy od dawna zjadłam coś w niekontrolowany sposób. Niedawno wróciłam z lunchu. Zjadłam surówkę z selera i poczytałam Harrego, a na górze odgrzałam sobie resztkę Bombaja (Magdalenko, wyszło mi na sześć solidnych porcji, a Mężczyzna wczoraj się czymś struł - więc dziś zjadłam to co on zjadłby wczoraj). I jest trochę lepiej. Nie wiem, co mnie tak wzięło ;/
Kalorii w sumie mam koło 600, w lodówce jeszcze jogurt, a po pracy albo do domu i wtedy ugotuję makaron z cukinią (trzeba dojeść resztki przed wyjazdem, żeby się nie zmarnowały
) albo do rodziców, a wtedy to nikt nie wie co się zdarzy 
Na wyjazd się cieszę, choć jednocześnie denerwuję się, że tyle dni bez robienia zlecenia i tak mam zaległości i pytanie, czy ja się wyrobię?
Grażynko tutaj pogoda nadal nieciekawa, chociaż, kto wie, może jest chociaż cieplej?
Magdalenko, ugotowałam sporo. Kalafior był duży, ziemniaków 6 (niespecjalnie dużych), a papryki trzy mniejsze. Ale nie żałuję
Poprzednim razem też było na dwa obiady. Mam nadzieję, że nastrój się poprawi.
Ps. Mężczyzna do mnie zadzwonił, że przechodził koło Terranovy i tak napisali, że wszystko za 9-39 zł. I żebym poszła sprawdzić czy czegoś sobie nie znajdę. No to chyba nie mogę nie ulec jego prośbie, prawda? A wydaje mi się, że rozmiarowo mam szansę zmieścić się w jakąś ich największą L-kę. Bo do niedawna nawet ni patrzyłam na ten sklep dla liliputów
-
Pomyślnych łowów ciuchowych
Takich propozycji się nie oodzrzuca oczywiście
Czytałam ostatnio,ze ochotę na słodkie skutecznie zabija coś kwaśnego - może wybróbuj ten system
a o cukierkach natychmiast zapomnij
G.
-
Z tym kwaśnym to masz racje. Najlepiej na mnie działają ogórki kiszone w takich wypadkach. Ale skąd je wziąć w pracy? 
Łowy będą pewnie bardzo ograniczone, bo raz, że wcale nie jestem pewna, czy się już zmieszczę w ich ubrania, a dwa, że jednak pieniędzy nie ma. Więc pewnie jakaś jedna koszulka czy coś będzie. Ale dobre i to
-
Baw się dobrze Zosiu na wakacjach
Duża buźka
Kaszania[/quote]
-
Dzięki Kaszaniu, dołożę wszelkich starań 
Ja wylądowałam jednak po pracy u rodziców. Po drodze poszłam jeszcze do tej terranovy. I wiecie co? jedne spodnie zmierzyłam - M i kilka koszulek. Jedną L sobie kupiłam! Bez rękawków, czerwona, z białym wykończeniem i kapturem. Fajna! I za 12 zł 
U rodziców zjadłam 1 małego ziemniaczka, kurki z odrobiną śmietany i sałatę. Pycha. Skończyliśmy chwilę po 20 jedzenie, ale czuję, że jutro waga będzie mało sympatyczna. Tak przed samym wyjazdem. Ale co tam.
-
Zosiu, ale fajowo, juz jedna noga na urlopie jestes!!!
Bluzeczke kupilas mowisz..czerwony ladny kolorek...niedlugo bedziesz juz M kupowac, jestem pewna!!!
Juz ci zycze super urlopiku i nie objadaj sie tam za bardzo, bo dostaniesz po tylku jak przjedziesz!!
Nio, powiedzialam, co wiedzialam
-
Magdalenko solennie obiecuję się nie obiadać. Zabieram ze sobą ryż, makaron razowy, niskokaloryczny sos do niego, wasę i będę się starała kupować dużo owoców i warzyw. Nie zamierzam zaprzepaścić tego co osiągnęłam. Inna sprawa, że będzie nas około 15osobowa ekipa no i zobaczymy co wyjdzie z konfrontacji silnej woli z rozumem. 
Wczoraj byliśmy u rodziców i mimo iż nie zjadłam ponad limit to waga pokazała znów 69,9. Ale jestem mimo wszystko przed okresem, może dlatego to zatrzymanie? I nadal mam problem z oczyszczaniem organizmu. Od poniedziałku. Czuję się ciężka.
W ogóle złapał mnie jakiś paskudny dół i puścić nie chce.
Jak już wyjedziemy z Warszawy to będzie lepiej. Mam nadzieję. Bo jednak 9 godzin w pracy, a potem 5-6 godzin jazdy po ciemku to niekoniecznie szczyt moich marzeń. No ale jakoś dojechać trzeba. Mężczyzna wygodny - nie ma prawa jazdy.
Uh, kończę już żeby nie marudzić.
Aha, na śniadanie były płatki, a w pracy 100 g borówek.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki