-
Zosiu, uwierz - nie miałam absolutnie na myśli żadnego Twojego marudzenia
A kiedy Ty marudzisz?
Może niezbyt fortunnie się wyraziłam, po prostu bardzo przyjemnie czyta się takie posty
Są takie promienne
Hehe, ja to umiem dobierać słowa
-
Kasiu, słowa dobrałaś bardzo dobrze. Ja też lubię takie rzeczy czytać (i pisać!!) tylko pociągnęło to za sobą myśli, że nieczęsto jestem tak szczęśliwa i dlaczego, a co za tym idzie o marudzeniu. I po prostu sama wiem, że za często nie jestem zadowolona z codzienności i łatwo sama się napędzam.
Ale teraz nic z tego. Idę zaraz zająć się mężem bo jakiś niemarawy jest :>
-
Powodzenia życzę, hihi
-
witam wiosennie! zosik, jak fajnie czytac ciebie taka szczesliwa
rany, tak sie ciesze, ze zdrowko juz ok, a i dietka idzie fantastycznie, ja tez jak bylam na 1000kcl musialam czasami dojesc cos, bo niby caly dzien cos jadlam, a wieczorem po podliczeniu okazywalo sie, ze jednak to wszystko to za malo, ale czasami wystarczylo, ze na cos sie skusilam i odrazu licznik lecial w gore i zostawalam bez miejsca na kolacje, najlepiej wszystko mi wychodzilo, jak mialam posilki zaplanowane dzien na przod, ale ja niestety rzadko potrafie trzymac sie planu, a waga sie nie przejmuj, ustabilizuje sie powolutku, poza tym te skoki kilograma czy pol kilograma to zupelnie normalne, wystarczy, ze wiecej wypijesz, a juz waga pokazuje wiecej, takze bierz poprawke na to
pozdrawiam serdecznie!
-
Jumbo, biorę! Ale powinno skakać raz w jedną, raz w drugą w takim razie. A póki co, odkąd zmieniłam tickerek bo przecież waga się ustabilizowała, znów idzie do góry. Dziś pokazała już 65,4!! Wniosek z tego podstawowy, nie ważyć się codziennie, przynajmniej stresować się będę rzadziej.
Za oknem matowe słońce, chyba z odrobiną mgły. Ja ledwo zwklekłam się z łóżka. Ale tak naprawdę ledwo. A przecież 7 godzin spałam. No ale na szczęście, jeszcze tylko jedna noc i weekend, który zapowiada się luźno więc powinnam nadrobić.
Humor mi dopisuje, wypiłam herbatkę, połknęłam leki (witaminy różniaste + ecomer - dzień pierwszy) i idę zjeść śniadanie, spakować jakiś jogurt do torby i fru, do pracy. Miłego!
Kasiu, opierał się bestia i nawet skakanie po nim przetrzymał. Bo potwór, zasnął, zanim doszłam. Ale ja uparta jestem
-
No ludzie, o co chodzi?! 23 marca skrobać szyby samochodu ze szronu?? Zimno jest ale słonecznie i mam nadzieję, że już tak zostanie.
A na śniadanie zjadłam sobie otręby z cheeriosami pełnoziarnistymi czy jak im tam i mi wyszło strasznie mało! 138 kcal, a ostatnio to raczej koło 250 jadam na śniadanie. Ale one takie leciutkie. Mam ze sobą jogurt, danio z musli i jabłko więc pełne uzbrojenie. I będę walczyć bo u mnie w restauracyjce pracowej dziś festiwal pierogów, chyba ze 30 rodzajów. A ja ich nie zjem! Mimo że bardzo lubię. Bo to ciężkie jednak i kaloryczne. O. Coś muszę zmienić w tej diecie bo trzymam ją całkiem nieźle, a efektów brak!
-
Witaj Zosiu!
Co do planów, to się zgadzam w 100%
.
U mnie niestety też zima, ale za to piękna. Wczoraj cały dzień śnieg padał, więc jest pięknie, czyściutko. Słonko świeci. Normalnie wymarzone Boże Narodzenie
Kurcze ja też trzymam ostatnio barzdzo pięknie dietę, a na wadze ciągle to samo. I niestety więcej niż pasek pokazuje.
-
Emila, uzbrojmy się w cierpliwość. Kiedyś musi ruszyć! Tobie choć stoi, a mi każdego dnia więcej znowu pokazuje! No, zobaczymy.
Przed chwilą zjadłam pyszne jabłko, a teraz zabieram się za pu-erha melonowo jabłkowego. Nadal pachnie on dla mnie zdecydowanie za słodko ale herbatka owocowa mi się skończyła, a nowej jeszcze z domu nie przyniosłam. Muszę się więc dziś przemęczyć. Słońce nadal pięknie świeci, w żołądku przyjemnie - nie pusto i nie pełno więc mogę niemal wszystko
-
Zosiu, co do pierogów, to ja też je strasznie lubię, ale masz rację, trzeba być twardą i nieugiętą
Niech sobie te pierogi innych tuczą
Ja zjadłam dopiero 1 chlebuś Wasa z ociupinką dżemu (ok. 8.30 to było), tak 1/4 łyżeczki, ale już idę sobie przygotować prawdziwe śniadanko a zjem: 110 g papryki czerwonej, serek ziarnisty lekki Piątnicy z 3 rzodkiewkami, cebulką i szczypiorkiem oraz 1 chlebkiem Wasa :P
Co do wagi, to u mnie coś tam baaardzo delikatnie drgnęło, ale nie na tyle jeszcze, żeby zmieniać suwaczek
-
Zosiu za trzymanie się z dala od pierogów podziwiam. Ja jestem stworzeniem które uwielbia wszelkie kluski , pierogi , wszystko co mączne, a mięso może dla mnie nie istnieć................ Ale na czas diety trzeba niestety zapomnieć o tych przyjemnościach i żywić się zdrowymi warzywkami.....................
U nas rano też trzeba było skrobać szyby.......................Ta wiosna , która miała przyjść, bardzo mnie rozczarowuje.....................
Buziaki
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki