-
No i jestem. Specjalnie dla was tryskająca energią i dobrym humorem. Wybierając co zjem na lunch, obeszłam szerokim łukiem pierogi (zajmowały 3/4 powierzchni na której leży jedzenie!) i nalałam sobie zupy pieczarkowej oraz wzięłam trochę fasolki i kalafiora. Czuję się przyjemnie najedzona choć kończąc jedzenie miałam wrażenie, że mi to nie wystarczy. W zapasie jednak jeszcze danio i jogobella ligt więc jest dobrze.
A że pogoda taka śliczna to poszłam się przejść. Słoneczko cudnie grzeje, roztapia zalegający śnieg, wszędzie potoki. Nie ma gdzie chodzić w okolicy mojej pracy więc poszłam do sklepu. Po gumy do żucia 
Kasiu, jedzonko masz piękne i oczywiście racja. Choć niby na tysiaku można wszystko jeść byle w limicie. To jednak takie pierogi są dość ciężkim jedzeniem.
Asiu, ja mam podobnie. Mięso lubię czasem. Ale makarony, pierogi, naleśniki itp... mmm. A te były różniaste. Nie tknęłam ich jednak i jestem z tego powodu zadowolona.
-
Dopiero pisząc u Asi zdałam sobie z jednej rzeczy sprawę. Wygląda na to, że jednak pojedziemy do babci mojego męża. Ją samą poznałam i kilka razy już spotkałam ale resty 'tamtejszej' rodziny nie znam w ogóle, mimo że jesteśmy ze sobą już 7 lat. Tak czy siak, znam babcię wystarczająco dobrze by wiedzieć, że gotuje na sposób typowo polski (w porównaniu do niej nawet teściowa jest już zreformowana). Po drugie zaś ma manie pt 'stoliczku nakryj się'. U mnie w rodzinie nigdzie tego nie ma, ona jednak nie wytrzymuje i jeśli tylko coś zniknie ze stołu, zaraz coś innego na nim ląduje. Pamiętam jedne święta, które spędzaliśmy z nią (w domu teściów) i nie dawałam rady mimo że nie byłam na diecie!! A co dopiero teraz. No i na dodatek kompletnie nie rozumie słowa dieta. Będzie to gigantyczna próba, szczególnie że będziemy musieli przez weekend u babci właśnie mieszkać.
Uff, cieszę się, że zobaczę gdzie mieszkają, że ich poznam itd ale tak najbardziej to bym chciała, żeby było po wszystkim.
No, wylałam obawy. Pewnie powinnam się nie przejmować, zapakować ze sobą płatki, jogurty itd. Ale głupio tak, jednak kopletnie obcy dom, mimo że od dwóch miesięcy rodzina.
-
Dzień dobry bardzo
Jak przeżyłam dziesiejszy dzień w szkole to sama nie wiem, ale na szęście jeszcze tylko na aerboic dziś i spokój.I weekend już prawie
I wiosna wspaniała u mnie, słoneczko świeci, ptaszki śpiewają, milutko
a jak u Ciebie, Zosiu
? obiadkami u babci się nie przejmuj, może ma pieska, który siądzie pod stołem i zje za Ciebie ze smakiem, a Ty grzecznie i deitkowo będziesz wcinać jogurciki:P
pozdrawiam i całuję
-
aa, a waga milczy jak zaklęta...chyba się na nią obrażę i to bardzo.
-
przesylam szybciutko poranne wiosenne pozdrowienia! szkoda, ze u was tak zimno, no ale jak kwiecien minie to bedzie juz przeslicznie
a u babci moze znajdziesz cos dla siebie. miejmy nadzieje, ze babcia zrozumie co to dieta, bo babcie zazwyczaj maja to do siebie, ze sa w niebo wziete, jak widza jak wszyscy przy stole puchna w oczach
pozdrawiam serdecznie i uciekam do pracy
-
Hej Zosienko..
Widze, ze ci sie zapowiada proba silnej woli i sily perswazji.. No pewnie.. Bo jak tu wytlumaczyc babci, ze sie jest na diecie?? Moja tez nie uwaza slowa dieta i najlepiej jakby owego nie bylo w slowniku... Oj, kochane te babcie nasze.
Tak bardzo chca o nas dbac.
U mnie dzien tez piekny byl. Prawdziwa wiosna. I powietrze calkiem inny zapach mialo. A jutro znow zapowiadaja deszcz. Ech. Do niczego z tym wszystkim...
-
Witaj Zosiu 
hmm.. pierogi...
a ja je dziś zjadłam
ale tak jak planowałam - w limicie i tylko 5 nie za dużych (normalnie potrafiłam wciągnąc i ze 20.....
).
Rozpiera mnie energia i to jest świetne uczucie, którego nie miałam od dawna..
Zosiu u takiej babci to będzie trudno... ale jesteś bardzo dzielna i nie dasz się temu, no moze troszkę
by babci nie obrazić
jestem jednak spokojna o Ciebie
gorąco Cię pozdrawiam
miłego wieczorku
-
-
A ja się czuję do bani, coraz bardziej mnie denerwuje ten zastój i jakoś tak jestem poddenerwowana i jestem tchórzem, ale o tym to już u siebie napisałam....
Chwilami mam wrażenie, że ja już nigdy więcej nie schudnę, zostanę tak z tymi 60 kg
Zosiu, mam nadzieję, że Ty jesteś w świetnym nastroju, bo mnie mój opuścił
-
Dziewczyny, wpadam tylko na moment. Mam nowe okulary, a ich historię opowiem jutro. I niestety, kolację zjadłam prawie o 22 ! Bo wtedy wróciłam do domu, a na koncie miałam 730 kcal w tym 200 w sokach owocowych! Tak więc mały makaron z pestem i pół jabłka, dało 1050 kcal. Muszę teraz biec się pakować, przygotować wszystko na jutro bo zaraz po pracy wyjeżdżamy. Kurcze, nie znoszę takich sytuacji, wszystko w biegu! A miałam się wyspać przed daleką drogą. Jutro muszę wstać o 6:30. Gr! Biegnę, nie ma co marnować czasu.
Ps. Ale okulary i tak śliczne i wyglądam w nich bez porównania lepiej niż w starych. Miały już z 5 lat chyba.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki