no jakoś przeżyłam to obudzenie choć na zajęciach przymulona byłam, a facet mnie co chwile o coś pytał :P ale nie z poprzednich zajęć tylko z tego co teraz robiliśmy :P że niby jak myślę, co powinno się napisać wtedy a zrobić wtedy i takie tam :P śmiesznie było, bo mój ćwiczeniowiec to kochany człowiek jest i znowu nam wejściówki nie zrobił, a wszyscy byli przekonani i każdy z przygotowaną kartką już wszedł bo zrobił 3 grupom na 4 i własnie tylko moja się ostała....i nie zrobił lubi nas
ja się z ciastem nie daję w końcu odkryłam swoją silną wolę i teraz się nie dam
kurcze, chyba sobie łyżwy kupię i karnecik wczoraj byłam i tak fajnie mi się jezdziło że już nie wspomnę, że łyżwy wydaje chłopak podobny do Zakościelniaka choć w sumie jak będę miała swoje to już do niego po łyżwy nie pójdę życie :P
Zakładki