-
Ewcia, mężem się nie przejmuj :wink: Mój początkowo parzył na mnie jak na kosmitę i nie wierzył,że mi się uda :roll: A po jakiś czasie, jak sam zaczął zauważać efekty, zaczął się moimi osiągnięciami wokoło chwalić, jakby to on się conajmniej dietkował, a nie ja :D A teraz podaje mnie znajomym ( tym grubszym) za wzór, że jak ktoś chce to może i każe im stosować 1000 kalorii. I nawet już nie narzeka na moją odrębną kuchnię i przestał zachęcać mnie do jedzenia czegoś nie dla mnie typu pizza,lasagne itp. :lol: Więc lada chwila Twój też spojrzy na Ciebie inaczej. Jeszcze tylko jakieś 3 kilo i sama zobaczysz...A to na początku leci błyskawicznie. :wink:
Pierwsze 6-7 kilosków leci szybko, nawet po 2 kilo tygodniowo, potem zaczynają się schody typu zastój wagi,powolny spadek wagi i właśnie to musisz przejść. A właśnie , Basia :?: Jak długo trwał nasz zastój :?: Długo, co nie :?: :?: :?:
-
Ewcia mężem się nie dołuj to już taki gatunek ,którego czasem ciężko zrozumieć :wink: A faktem jest,ze w pierwszych dniach dietowania z braku wielkich ilości jadła człowiek chodzi podenerwowany i opryskliwy :roll: Wszystko z czasem się unormuje :wink: a i chłopu złość przejdzie uszydo góry :wink:
-
dzięki od razu mi przeszło.
A i mąż w między czasie zadzwonił milszy jakiś, chyba mu głupio.
A przez to dietkowanie człowiekowi tak jakoś na psychikę siada. Ale może tylko na początku.
Dobrze że słoneczko pięknie świeci, jadę dzisiaj do siostry na działkę to się wygadam no i może mi przejdzie na cacy.
-
o i Pani z wieży się pojawiła :wink: :lol: :lol: :lol:
Dorka zastój zastojem tylko czasem sobie myślę ,ze same sobie jesteśmy winne :roll: bo niestety nie raz jest tak ,że coś podjemy nadprogramowo ,niby nic ale jednak waga stoi
z drugiej strony organizm ma prawo się trochę zbuntować i przyzwyczajać do mniejszych ilości jadła czy nawet kaloryczności a nawet próbować się bronić przed utratą tłuszczyku.
Jeszcze jedno mi się wydaje tu ważne , napychamy sobie żołądki górami zieleniny i innymi niskokalorycznymi śmieciami :wink: a jednak ilość jaką wciskamy w siebie też jest ważna ,bo jak pokonać wieczorem gdy nas ssie rozepchany żołądek :roll: bo domaga sie aby go zapełnić
Teraz postanowiłam jeść mało i niskokalorycznie ale częściej by sobie ten żołąd rozepchany ustabilizować trochę :wink:
-
przypomniało mi się coś. kiedyś jak się odchudzałam to założyłam się z mężem, że za każde zgubione kilo będzie mi dawał kasę. To miał być motywacja, ale niestety za wiele nie zarobiłam. Teraz wolę Was jako moją motywację. O 100 razy lepsza.
Dzięki, dzieeeeeeeeeeeeeeeeeeeęki, dzięki za wsparcie
-
Dziewczyny zastanawia mnie jedna rzecz :? Gdzie to się podziała cała nasza " resta"
Ewa"chrzań " faceta niech myśli co chce (na mnie już przestali w domu zwracać uwagę jak wydziwiam ) robisz to dla siebie a nie dla niego :!: Czasem się poboczy ale tak mu przejdzie i przyzwyczai się do różnych udziwnień dietowych :wink: :lol: :lol:
-
tak, tak
a dzisiaj faktycznie jakoś spokojniej
-
Małgorzatka :wink: widzę Cię co to za ukrywanie :? możetak chociaż -dzień dobry :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
-
witam Drogie Panie!
popierwsze BASIEŃKO - gratuluje!!!!!!!!!!!!!!!!!! wiesz, ze ja nie umiem robic duzych i kolorowych literek, bo inaczej to bym tu takimi wielgachnymi kulfonami to napisala!!
ja sie dzis tez wazylam, ale na innej wadze. i ta inna waga pokazala 2,5 kg mniej niz poprzednia. ale nie przesuwam suwaczka. sprawdze to jeszcze z popoludniowym pomiarem u Rodzicow i moze w poniedzialek...marzenia...:)
nusia - mezem, tak jak dziewczyny mowia, w ogole sie nie przejmuj :) pewnie wina jest gdzies po srodku, ale wszystko wroci do normy. z tego co pamietam to chyba juz wszystkie tu na forum przeszlysmy te gorsze dni z chlopami :D taki nasz los :)
a za to oswiec mnie jak sie robi peeling kawowy.
a to smarowidlo Garniera w zoltej butelce wyladowalo dzis w koszu. normalnie czegos tak beznadziejnego nie mialam jeszcze.
-
Basia ale moje wpadki były rzedu 500-600 kalorii nadprogramowo . A poza tym odpokutowane było od razu następnego dnia, więc raczej zwalam wszystko na zastój :wink: A moi też już się przyzwyczaili do moich dziwactw i nie rusza ich to już nic a nic :D